Druga drużyna Widzewa dobrze radzi sobie w 4. lidze. Grający pod szyldem Akademii Widzewa zespół w dużej mierze opiera się jednak na starszych zawodnikach. Czy to źle?
Gwiazdą rezerw Widzewa jest Daniel Mąka, rocznik 1988, który w CV ma nie tylko występy w pierwszym zespole łódzkiego klubu, ale też m.in. Polonii Warszawa. Mąka to król strzelców 4. ligi i obecnie lider klasyfikacji strzelców. Bez jego goli na pewno Widzew II nie byłby liderem tabeli.
W kadrze drużyny prowadzonej przez Patryka Czubaka są też inni doświadczeni piłkarze. Kamil Tlaga, też były gracz pierwszego Widzewa, jest od Mąki starszy o rok. W lutym skończył 36 lat. Konrad Niedzielski ma 29 lat, a Maciej Kazimierowicz – 30.
W niedawnym meczu ligowym Widzew II pokonał Ceramikę Opoczno 6:0, a aż cztery gole strzelili właśnie starsi zawodnicy: Mąka (2), Kazimierowicz i Tlaga. To wywołało dyskusje wśród kibiców, bo przecież w drugim zespole, który jest częścią Akademii Widzewa, głównie mieli grać młodzi zawodnicy, którzy przygotowywaliby się do wejścia do pierwszego zespołu.
Na razie idzie to dość słabo. Co prawda kilku zawodników (Filip Zawadzki, Mateusz Kempski, Adam Dębiński, Dawid Owczarek) debiutowało już w „jedynce”, ale były to raczej epizody i trudno przypuszczać, że w niedalekiej przyszłości się to zmieni.
Głos w dyskusji na Twitterze zabrał Maciej Szymański, obecnie dyrektor ds. wsparcia sportowego w Widzewie, a przez kilka lat szef Akademii. Szymański broni obecności starszych piłkarzy w drugim zespole i wytłumaczył, na czym to polega.
„Wyjściowo, braliśmy pod uwagę strukturę drugich zespołów występujących przynajmniej na poziomie 3 ligi, ponieważ od tego poziomu są dostępne dane ze wszystkich meczów” – napisał i dodał, że nie zgadza się z tym, że w 4. lidze jest słaby poziom. Przypomniał, że już w okręgówce Widzew (z dziesięcioma graczami z pierwszego zespołu w składzie) przegrał ważny mecz ze Stalą Głowno.
Dyrektor porównał obecny Widzew II z drugimi drużynami Rakowa Częstochowa i ŁKS-u, gdy te grały właśnie na tym poziomie rozgrywek. Przypomniał, że gdy Raków zaliczał awans, to w zespole było trzech juniorów oraz dwóch młodzieżowców. Pozostali zawodnicy to albo seniorzy, albo obcokrajowcy. Wymienił m.in. Oziębałę (36 lat), Malinowskiego (38) oraz Czekaja (30).
Dodał, że ŁKS miał znacznie młodszy zespół od Rakowa, ale występowali w nim zawodnicy sklasyfikowani jako dorośli. Byli to Ślęzak (29), Koprowski (22), Karlikowski (23), Radaszkiewicz (24). Pierwszy przykład można zrozumieć, drugi już chyba mniej, bo przecież to gracze zdecydowanie młodsi od „seniorów” z drugiego Widzewa, którzy w dodatku mogli grać – i grali – także w pierwszym zespole. I to momentami z powodzeniem.
Szymański wspomniał, że w widzewskich rezerwach jest pięciu seniorów, ale też aż dwunastu juniorów i ośmiu młodzieżowców.
„Co do roli seniorów, to jest ona bardzo istotna i cieszy nas, że mają taki wpływ na grę oraz zachowania zespołu, takie jest też nasze oczekiwanie, które nie każdy na przestrzeni czasu był w stanie spełnić, również zdajemy sobie z tego sprawę. Patrząc na inne drugie zespoły to rola takich zawodników jest powtarzalna co widzimy choćby po najlepszych strzelcach obecnie na poziomie 3 ligi” – napisał.
Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że starsi zawodnicy, właśnie racy jak Mąka, mają do wykonania zadanie – mają pomóc w awansie. I są na dobrej drodze, bo Widzew II jest liderem swojej grupy w 4. lidze. Nad drugim GKS-em Bełchatów ma dwa punkty przewagi (i lepszy bilans). W tym sezonie zespół trenera Czubaka nie przegrał ani razu. Mimo to do końca nie będzie łatwo, bo GKS depcze łódzkiej drużynie po piętach, a awans zaliczy tylko jeden zespół.
W Widzewie bardzo poważnie podchodzą do tego awansu, bo w 3. lidze poziom jest wyższy, co jest bardzo ważne dla rozwoju już młodych graczy. Łatwiej będzie też do niej sprowadzać utalentowanych piłkarzy z całej Polski. A wiele drużyny z PKO Ekstraklasy mają drugie drużyny w 2. ligach.
„Podsumowując, celowe i konieczne jest aby w strukturze 2 zespołu byli zawodnicy doświadczeni, którzy mają nie tylko pomagać na boisku i poza nim, ale też rozwijać się w innych obszarach, między innymi trenerskich” – napisał na koniec Szymański.
Może więc w przypadku awansu, Mąka, Kazimierowicz czy Tlaga zawieszą już buty na kołku i płynnie przejdą do pracy z młodzieżą w akademii.