Sześciu piłkarzy, sześć podań, pełna kontrola nad sytuacją i 20 sekund od własnego pola karnego do bramki rywala – akcję, po której ŁKS strzelił w Legnicy bramkę na 1:0 można pokazywać na kursach trenerskich.
To z pewnością jedna z najpiękniejszych bramek dotychczasowej części sezonu Fortuna 1 Ligi, choć jej piękno jest raczej nieoczywiste. Nie decyduje o nim indywidualny popis któregoś z piłkarzy czy błysk geniuszu gwiazdy drużyny, ale kolektywny wysiłek; mądrość, spokój i konsekwencja całego zespołu.
To jedno z takich trafień, po których co najmniej połowa oklasków należy się nie zawodnikom finalizującym akcję, lecz tym… którzy ją rozpoczynali. Wszystko zaczęło się bowiem od znakomitego wyjścia spod pressingu Miedzi; pressingu bardzo wysokiego, bo założonego już w okolicach szesnastego metra. To właśnie dzięki temu ŁKS zyskał przewagę liczebną, a Javi Moreno i Pirulo mieli wystarczająco dużo miejsca, by ze swobodą wykończyć akcję – Kozioł, Marciniak, Trąbka i Wolski wnieśli fortepian, by hiszpański duet mógł na nim zagrać swój popisowy, wirtuozowski numer; zasadzili drzewo, by Pirulo i Moreno zbierali jego słodkie owoce.
Wszystko zaczęło się więc od Marka Kozioła, który pomimo presji nadbiegających rywali zdecydował się nie wybijać piłki w okolice linii środkowej boiska, lecz zagrać krótkim podaniem (okazuje się, że krytykowane przez łódzkich kibiców w poprzednim sezonie rozgrywanie akcji od bramkarza a’la Wojciech Stawowy potrafi się jednak opłacić). Golkiper ŁKS-u zagrał do ustawionego na lewym skrzydle Adama Marciniaka, a ten odnalazł w środkowej strefie boiska Michała Trąbkę.
To właśnie ten moment akcji wydaje się kluczowy – Trąbka obrócił się z piłką, ściągnął na siebie uwagę aż trzech piłkarzy Miedzi i zamiast próbować indywidualnego rajdu, już po dwóch kontaktach przekazał piłkę do ustawionego w drugiej linii Macieja Wolskiego. Dzięki temu zagraniu za linią piłki znalazło się aż pięciu (!) piłkarzy Miedzi. Za ich plecami pozostało dużo wolnego miejsca, które ełkaesiacy wykorzystali w najlepszy z możliwych sposobów.
Wolski miał przy linii bocznej tak dużo przestrzeni, że nawet nie musiał się zanadto śpieszyć. Przekazał piłkę do Javiego Moreno, a potem zobaczyliśmy to, na co kibice ŁKS-u liczyli od momentu ogłoszenia transferu byłego gracza UCAM Murcia – świetną współpracę duetu Moreno-Pirulo. Najpierw pierwszy z nich zmylił balansem ciała obrońcę Miedzi i zagrał do tego drugiego, który niespiesznie biegł w stronę bramki Lenarcika, nie wzbudzając zbyt dużego zainteresowania graczy w niebieskich koszulkach.
Kiedy Pirulo przyjął piłkę w okolicach dwudziestego metra, było już jasne, że za chwilę pod bramką Pawła Lenarcika będzie bardzo gorąco. Hiszpan wbiegł pomiędzy dwóch obrońców Miedzi, którzy pozostawili między sobą sporą lukę, ustawił sobie piłkę do strzału i pokonał golkipera gospodarzy pewnym uderzeniem prawą nogą w stronę dalszego słupka, obalając mit, że jest zawodnikiem potrafiącym grać tylko jedną nogą i przypominając wszystkim o tym, dlaczego został wybrany najlepszym graczem Fortuna 1 Ligi w sezonie 2020/2021.
Według raportu InStat w sezonie 2020/2021 akcje bramkowe ŁKS-u trwały średnio 20,8 sekundy, a „Rycerze Wiosny” wymieniali w nich aż 6,1 podania. To odpowiednio pierwszy i drugi najwyższy wynik w całej lidze. W omawianej akcji podań było sześć, a całość trwała ok. 20 sekund, ale każde z tych podań było istotne, potrzebne, stwarzało na boisku przewagę; każda sekunda przybliżała do upragnionego celu. W niecałe pół minuty zobaczyliśmy wszystko, co chcielibyśmy oglądać w występach ŁKS-u jak najczęściej – świetne wyjście spod pressingu, sprawne operowanie piłką, wysoką kulturę gry, szybkie tempo, kreatywność, grę na dwa-trzy kontakty. Było efektownie, ale przede wszystkim (a tego ełkaesiakom ostatnio bardzo brakowało) – efektywnie i skutecznie.
Kolejną okazję na potwierdzenie swojej piłkarskiej klasy biało-czerwono-biali będą mieli już w sobotę, kiedy zmierzą się na swoim stadionie z kolejnym groźnym rywalem w walce o awans do PKO BP Ekstraklasy – Podbeskidziem.