Czwarte zwycięstwo z rzędu na swoim stadionie sprawiło, że Widzew jest już niemal pewny utrzymania. Dobre wyniki sprawiają, że zawodnicy chętnie dzielą się radością w mediach społecznościowych.
Od jakiegoś czasu do Widzewa trafia dużo więcej piłkarzy z zagranicy niż z Polski. W efekcie kadra drużyny stała się mocno międzynarodowa. To wyzwanie, z którym musi poradzić sobie nie tylko zarząd i dyrektor sportowy, ale przede wszystkim trener i kapitan zespołu.
– Nasza szatnia musi być bardziej zbilansowana, jeśli chodzi o komunikację – mówił niedawno w wywiadzie dla „Łódzkiego Sportu” Bartłomiej Pawłowski.
Wiadomo, że dobra atmosfera w szatni to klucz do zwycięstw. W przypadku tak wielu narodowości w kadrze, niezbędny jest ktoś, kto będzie w stanie porozumieć się z każdym z nich. Stąd nie dziwi wybór kapitana, o czym zresztą wspominaliśmy już TUTAJ.
Ale sam wybór kapitana, to nie wszystko. Znakiem, że obcokrajowcy są ważni i nieźle czują się w Widzewie było wyznaczenie Marka Hanouska na drugiego kapitana zespołu oraz znalezienie się dwóch stranierich w radzie drużyny. Jordi Sanchez i Andrejs Ciganiks to piłkarze, którzy są przy Piłsudskiego już od jakiegoś czasu. Ich charakter, mentalność, doświadczenie i charyzma mają pomóc kolejnym nowym piłkarzom w szybszej aklimatyzacji w drużynie. Taki gest, choć z pozoru niewielki, mógł mieć znaczący wpływ na funkcjonowanie zespołu w trakcie rundy wiosennej.
A że dobrze się dzieje, to piłkarze chętniej okazują wzajemną sympatię w mediach. Stąd chociażby takie wymiany uprzejmości.
Czy obcokrajowcy są siłą Widzewa? Tacy zawodnicy jak Rondić, Sanchez, Ciganiks, Hanousek czy Alvarez to na pewno bardzo mocne punkty. Ale w drużynie, w szatni, to Polacy są liderami – bez Pawłowskiego, Gikiewicza, a ostatnio także Klimka, Żyry i Szoty zespół nie byłby w stanie osiągać takich rezultatów.
Widzew jest więc doskonałym przykładem, że odpowiedni balans w szatni jest niezbędny, by odnosić sukcesy w PKO Ekstraklasie. Oby latem przy Piłsudskiego o tym pamiętali i przeprowadzając transfery (z klubu i do klubu) nie zburzyli tego, co do tej pory zbudowali.