– Zapłaciliśmy frycowe. Musimy nauczyć się ekstraklasy. Nie chcemy stać z tyłu i bronić się, chcemy pokazywać nasz styl – powiedział Bartosz Szeliga, skrzydłowy ŁKS-u.
ŁKS przegrał z Legią Warszawa 0:3. Wszystkie bramki, łodzianie stracili po kontrach. Najlepsze okazje wypracowali sobie Kay Tejan i Bartosz Szeliga.
– Mieliśmy plan na to spotkanie, na to co robić na połowie Legii, ale jakość piłkarzy z Warszawy przewyższała nasze założenia. Byli w stanie wychodzić spod naszego pressingu, ale potrafiliśmy wyjść z szybką kontrą. Gdyby wpadło w drugiej połowie, kto wie jakby potoczył się mecz (chodzi o słupek Tejana przyp. red.). Szybkie ataki Legii były zabójcze, taka jest piłka na najwyższym poziomie – podsumował spotkanie Szeliga, dla którego to rozpoczynający się sezon będzie siódmym w ekstraklasie.
Czytaj także: Pierwszy wyjazd wychowanka ŁKS-u.
ŁKS-owi zabrakło wyrachowania. Chociaż umiejętności poszczególnych piłkarzy są długie, na tle Legii, która od czasów wojny nie spadła nigdy z ekstraklasy, łodzianie nie byli w stanie ich pokazać. Rutyniarze zmierzyli się z ambitnymi, ale nadal nieopierzonymi zawodnikami.
– Zapłaciliśmy frycowe. Musimy nauczyć się ekstraklasy. Nie chcemy stać z tyłu i bronić się, chcemy pokazywać nasz styl. Na Legię, to było za mało, ale walczyliśmy do końca. Nawet gdy wysoko przegrywaliśmy, nie poddaliśmy się. Musimy poprawić podania po odbiorze piłki. Czasami były wolne, albo niecelne, brakowało impulsu do odejścia. Schodziłem do skrzydła szeroko, by dostać piłkę, a podania były przecinane. Brakowało precyzji, trochę brakowało szybkich podań, żebyśmy mogli rozpocząć akcję ze skrzydła – dodał skrzydłowy ŁKS-u.
Czytaj także: Tak Bobek przedstawił się piłkarskiej Polsce.