Siatkarze PGE GiEK SKry Bełchatów zanotowali piąte zwycięstwo z rzędu w PlusLidze. Tym razem podopieczni Gheorghe Cretu mierzyli się z Barkom Każanami Lwów i do wygranej nad ukraińskim zespołem potrzebowali pięciu setów.
Zawodnicy PGE GiEK Skry Bełchatów pokazali w ostatnim czasie, że są w stanie wygrać z każdym zespołem. Drużyna proawdzona przez Gheorghe Cretu ma na koncie cztery zwycięstwa z rzędu. Ostatnie dwa mecze na długo zapadną w pamięć kibicom żółto-czarnych, bo ich ulubieńcy w świetnym stylu pokonali Jastrzębskiego Węgla i Aluron CMC Wartę Zawiercie, czyli mistrzów i wicemistrzów Polski.
Teraz bełchatowianie mieli się zmierzyć z Barkom Każanami Lwów, czyli zespołem teoretycznie dużo słabszym, bo walczącym o utrzymanie, ale w praktyce mecz ten mógł okazać się nawet bardziej wymagający, niż ostatnie dwa spotkania PGE GiEK Skry Bełchatów.
PGE GiEK Skra Bełchatów miała jednak pewien problem przed tym spotkaniem, bo od połowy poprzedniego tygodnia zespół nie mógł trenować w swojej hali. Miasto wynajęło ją na organizację konwencji Sławomira Mentzena.
CZYTAJ TAKŻE: Z PGE GiEK Skry Bełchatów do reprezentacji Polski
Skra dobrze rozpoczęła ten mecz, bo po asie serwisowym Lemańskiego prowadziła 9:6 w Tarnowie. Później do głosu doszli gospodarze. Tupchii popisał się skutecznym atakiem, a Barkom Każany Lwów prowadził już 17:15. Później znowu przez chwilę prowadziła Skra, ale ostatecznie to lwowianie wygrali 25:23 i wyszli na prowadzenie w setach.
Obraz gry nie uległ zmianie w drugim secie. Nadal mecz był bardzo wyrównany. Po ataku Kovalova jego drużyna prowadziła ze Skrą 19:16 i zmierzała po wygraną także w tej partii. Tym razem jednak końcówka należała do gości. Bełchatowianie świetnie spisali się w końcówce, a wynik ustalił Amin Esmaeilnezhad. 25:21 i 1:1 w setach.
Skra miała jednak duże problemy, żeby grę z końcówki drugiej partii przełożyć na trzecią. To Barkom Każany Lwów przeważał i zasłużenie prowadził 14:10. Skra ambitnie jednak goniła. W pewnym momencie bełchatowianie złapali kontakt, gdy Wiktor Nowak posłał asa serwisoego (19:20). Gospodarze nie pozwolili jednak wyrwać sobie zwycięstwa. Znów minimalnie, bo 25:23, ale jednak wygrał zespół z Lwowa. Na komplet punktów Skra nie miała już szans, ale wciąż do zdobycia były dwa oczka.
Podopieczni Gheorghe Cretu do roboty wzięli się za to w czwartym secie. Wiśniewski obił ręce Fastelanda, dzięki czemu Skra prowadziła 12:8. Gospodarze zdołali wyrównać stan meczu, ale tym razem Skra przypilnowała końcówki i wygrała 25:23, doprowadzając tym samym do tie-breaka.
W decydującm secie więcej zimnej krwi zachowali gracze PGE GiEK Skry Bełchatów, którzy wygrali 15:11 i cały mecz 3:2. Tak, jak przewidywaliśmy, był to trudniejszy mecz, niż te z mistrzami i wicemistrzami Polski, ale koniec końców Skra zanotowała piąte zwycięstwo z rzędu.
Barkom Każany Lwów – PGE GiEK Skra Bełchatów 2:3 (25:23, 21:25, 25:23, 23:25, 11:15)
Barkom Każany: Kovalov, Tupchii, Fasteland, Rohozhyn, Pope, Petrovs, Pampushko; Shevchenko, Tsomokalo, Välimaa, Tammearu, Shvets
PGE GiEK Skra: Lemański, Kujundžić, Esmaeilnezhad, Łomacz, Wiśniewski, Perić, Marek; W. Nowak, Štern, Parapunov, Buszek, Dinculescu
CZYTAJ TAKŻE: Mały jubileusz zawodnika PGE GiEK Skry Bełchatów