Widzew Łódź zremisował ze Śląskiem Wrocław w meczu 4. kolejki PKO Ekstraklasy. W meczu nie brakowało emocji i kontrowersyjnych decyzji, ale zabrakło bramek. Podopieczni Daniela Myśliwca będą szanować jeden punkt, bowiem od 64. minuty musieli grać jednego zawodnika mniej.
Poprzedni sezon nie ułożył się dla Widzewa dobrze pod względem wyników ze Śląskiem Wrocław. Łodzianie dwukrotnie przegrali z ekipą z Dolnego Śląska i teraz z pewnością chcieliby zainkasować pierwszy od lutego 2023 roku komplet punktów z wrocławianami. Tym bardziej, że kibice obydwu ekip za sobą nie przepadają.
Ostatni raz Widzew wygrał ze Śląskiem w sezonie 2022/23. Było to jednak zupełni inny Widzew, niż teraz. Funkcję trenera sprawował Janusz Niedźwiedź, a gola na wagę zwycięstwa w samej końcówce zdobył dzisiejszy mistrz Polski z Jagiellonią, Kristoffer Normann Hansen.
Teraz rywalizacja ze Widzewa ze Śląskiem nabrała nowego wymiaru, bowiem po zakończeniu poprzedniego sezonu z Łodzi do Wrocławia przeniósł się Serafin Szota. Wątek obrońcy poruszony został nawet na konferencji prasowej Daniela Myśliwca. Trener Widzewa powiedział wówczas:
– Wiedział na co mógł liczyć w Widzewie, podjął decyzję, żeby skorzystać z oferty Śląska i kibicuje mu i wierzę, że zrobił dobrze. Życzę mu jak najlepiej. Poszedł się rozwijać i mieć coś więcej, niż miał u nas, a my skupiamy się na sobie.
CZYTAJ TAKŻE: Na debiut Hamulicia kibice muszą poczekać. Napastnik Widzewa kontuzjowany
W pierwszej połowie oglądaliśmy mnóstwo walki w środku pola, co przekładało się na deficyt akcji podbramkowych. Daniel Myśliwiec kilkukrotnie bił brawo swoim podopiecznym, którzy harowali na całej długości i szerokości boiska, ale gracze prowadzeni przez Jacka Magierę i nie ustępowali w tym elemencie Widzewowi. Żadna drużyna nie chciała oddać kontroli w środkowej tercji boiska przeciwnikowi.
Najgroźniej było chyba jednak pod bramką Widzewa, gdy goście posłali długie podanie na Sebastiana Musiolika. Piłka była jednak bardzo niecelna, ale Lirim Kastrati chcąc zgrywać głową do Rafała GIkiewicza wystawił ją na tacy Musiolikowi. Na szczęście dla Widzewa napastnik Śląska przegrał pojedynek z Gikiewiczem.
Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie, aż do 64. minuty. Wtedy właśnie Samuel Kozlovsky zaatakował korkami nogę Ince’a, za co arbiter, Karol Arys pokazał Słowakowi bezpośrednią czerwoną kartkę. Od tamtej pory Widzew nastawił się na stałe fragmenty i kontrataki. Łodzianie wykorzystywali też lekką nieporadność Śląska, który mimo gry w przewadze nie potrafił miał momentami problem, żeby zepchnąć do defensywy walecznych widzewiaków.
W 87. minucie arbiter podjął kontrowersyjną decyzję. Ortiz wygrał pojedynek z Kastratim w polu karnym, który wystawił nogę i trafił nią w lewe kolano gracza Śląska. Karol Arys zdecydował, że gracz Śląska symulował i wręczył mu żółtą kartkę, a Widzew otrzymał rzut wolny pośredni. Sytuacja była jeszcze sprawdzana przez arbitrów VAR, którzy także uznali, że karny dla Śląska się nie należy. Kontakt na pewno był, ale arbitrzy uznali, że Ortiz zaczął upadać już zanim Kastrati go zawadził.
W doliczonym czasie gry Ortiz znalazł się w dogodnej sytuacji, ale Widzew zdołał się obronić, utrzymać bezbramkowy remis i jeden punkt w garści.
Widzew Łódź 0:0 Śląsk Wrocław
Widzew: Gikiewicz – Kastrati, Żyro, Ibiza, Kozlovsky – Hanousek, Álvarez (Shehu 89′), Łukowski (Kerk 63′) – Sypek (Gong 63′), Klimek (Cybulski 63′), Rondić (Silva 67′)
Śląsk: Leszczyński – Matsenko (Żukowski 84′), Petrov, Petkov, Guercio – Pokorny, Ince (Samiec-Talar 66′), Cebula (Jezierski 84′), Schwarz, Nahuel (Ortiz 66′) – Musiolik
CZYTAJ TAKŻE: Widzew z kompletem punktów na starcie CLJ [ZDJĘCIA]