Nowym zawodnikiem rezerw Legii Warszawa został Łukasz Turzyniecki, który jeszcze nie tak dawno grał w Widzewie.
Turzyniecki dołączył tym samym m.in. do Mateusza Możdżenia, innego byłego piłkarza łódzkiej drużyny. 28-letni dzisiaj obrońca w Widzewie grał od marca 2019 do lipca 2020 roku. Zaliczył 21 występów. Po zakończeniu przygody z klubem z Serca Łodzi grał w Zagłębiu Sosnowiec i Olimpii Elbląg. Teraz przeniósł się do trzecioligowej Legii II. W warszawskim klubie Turzyniecki już występował. Był juniorem tego kluby, a także seniorskich zespołów, ale debiutu w pierwszej drużynie w ligowym spotkaniu się nie doczekał. Miał za to swój wkład w zdobycie Pucharu Polski w 2018 roku.
Teraz piłkarz udzielił wywiadu serwisowi Legia.net. Dzieli się w nim m.in. swoimi przeżyciami związanymi z Legią. Powrót do niej nazywa spełnieniem marzeń, nagrodą od losu, od Boga.
Turzynieckiego zapytano także o grę w Widzewie, m.in. o to, czy miał w nim problemy związane z jego przeszłością w Legii, która przecież jest największym rywalem łódzkiego klubu. – Nie, nie było takich sytuacji. Ja nigdy nie kryłem się z tym skąd przyszedłem, jakiemu klubowi kibicuję i z tego powodu był taki cichy szacunek – powiedział piłkarz. – Nie obnosiłem się z tym, ale też tego faktu nie ukrywałem, nie wypierałem się ani wartości jakie wyznaje, ani swojej przeszłości. Zdawałem sobie sprawę, że muszę do swoich obowiązków podchodzić nad wyraz profesjonalnie.
I dodał, już na temat swojej gry w Widzewie. – Ja w Łodzi walczyłem o to, by dalej robić to co lubię, czyli grać w piłkę. Można powiedzieć, że dalej walczyłem o swoje marzenia tylko już w innym miejscu. A to było też przecież z korzyścią dla Widzewa. Dzięki takiej postawie zyskałem jakąś akceptację. A sam dzięki grze w Łodzi nauczyłem się wiele piłkarsko i życiowo. W Legii funkcjonowałem jako piłkarz numer 20-22 w hierarchii a to oznaczało, że nie było na mnie żadnej presji. Wzrok kibiców, dziennikarzy nigdy nie skupiał się na mnie, bo byłem jednym z graczy drugiego szeregu. W Łodzi było inaczej, byłem graczem od którego zależało o wiele więcej, pojawiła się presja i było to fajne doświadczenie. Widzew był wtedy w połowie drogi do powrotu do Ekstraklasy – powiedział.
Cały wywiad można przeczytać tutaj.