„W polskiej piłce nie ma żadnej ochrony dla zawodników i trenerów” – pisze poirytowany Kamil Socha. Były trener GKS-u Bełchatów musi płacić podatki, chociaż klub upadł.
GKS Bełchatów, klub, który w 2007 roku został wicemistrzem Polski, nie przystąpił do rundy wiosennej w eWinner 2. Lidze. Po serii trzech walkowerów w ogóle wypadł z rozgrywek, a klub upadnie. Powodem są oczywiście wielkie długi GKS-u. Na lodzie zostali trenerzy i piłkarze, którzy przecież niczym nie zawinili. Niektórzy już znaleźli dla siebie nowe kluby, inni wciąż szukają.
W takiej sytuacji jest m.in. trener Kamil Socha. 51-letni szkoleniowiec, który w przeszłości prowadził m.in. Bytovię, Pogoń Siedlce, Wigry Suwałki i Unię Skierniewice, w poniedziałek na Twitterze zdecydował się na pewne wyznanie. I – jak można się domyślać – nie jest to nic miłego.
„Właśnie musiałem opłacić ZUS w tym 9% składkę zdrowotną, a do piątku podatki. Podobnie większość z drużyny GKS Bełchatów. Nikogo oczywiście nie interesuje, że nie dostaliśmy pieniędzy i nie dostaniemy, bo klub przechodzi w stan upadłości, ale kogo to interesuje” – napisał i dodał, że w polskiej piłce nie ma żadnej ochrony dla zawodników czy trenerów.
Jeden z kibiców zapytał Sochę, czy nie mógł przewidzieć tego, że w GKS-ie nie będą płacić, gdy zdecydował się do niego przyjść (w listopadzie 2021). „Tak, moja wina. Moja wielka wina, że uwierzyłem w zapewnienia, że klub wychodzi na prostą, co potwierdzane było do ostatniej chwili. Wypłaty ostatnie były na czas, a Klub otrzymał licencję, bo spłacał część wierzycieli. Moja wina, przepraszam” – odpowiedział wyraźnie poirytowany.
Dodał, że jednym z wymogów klubu przy zatrudnieniu było prowadzenie działalności gospodarczej. Nie była to więc standardowa umowa o pracę, czyli etat.