Trener ŁKS-u zastosował sztuczkę psychologiczną, dzięki której jego zawodnicy mają zacząć zdobywać więcej goli.
ŁKS w piątek o 20:30 zagra z Sandecją Nowy Sącz. Łodzianie mają szansę na powrót do strefy barażowej. Starta punktów może być kosztowna, bo zespół z Nowego Sącza, sąsiaduje z ŁKS-em. Jeżeli podopieczni Marcina Pogorzały przegrają, do najlepszej szóstki mogą tracić nawet pięć punktów. – Zdajemy sobie sprawę, że są to mecze o 6 punktów. Wiemy, że to kluczowy moment, widzimy co się dzieje po odrobieniu tej zaległej kolejki w tygodniu, zespoły, które są w okolicach szóstki punktowały, często zdobywając gole w końcówkach meczów. Wiemy, że czas ucieka, spotkań jest coraz mniej i zdajemy sobie sprawę, że musimy zdobywać komplety punktów – powiedział Pogorzała.
Trener łodzian wie, że żadne spotkanie nie będzie łatwe. Chociaż gra zespołu, od meczu z Resovią wygląda coraz lepiej, przez trzy kolejki ŁKS nie był w stanie pokazać pełnej dominacji na boisku – – Powiem szczerze, że do pewnego momentu sezonu liczyłem w końcu na taki mecz, który uda się ustawić, czyli zbudować dobrą pozycję wyjściową przed drugą połową. Że w końcu te pierwsze sytuacje, które tworzymy, będą wykorzystane i dzięki temu swoboda w grze będzie większa, a spokój w naszych poczynaniach będzie mógł być większy. Teraz jednak się nie oszukuję i nie liczę na to, że załatwimy jakikolwiek mecz. Być może właśnie w związku z moim brakiem oczekiwań taki mecz się przytrafi paradoksalnie, ale ja już na to naprawdę nie liczę. Spodziewam się, że w każdym z tych meczów, które nam zostały do rozegrania w tym sezonie, będziemy musieli od pierwszej do ostatniej minuty orać na to, żeby osiągnąć dobry rezultat. Nawet jeśli to znowu będzie 90. minuta, to musimy być gotowi, żeby to zrobić. Jeśli to będzie pierwsza, to super, ale pozostaje 90 minut, żeby to poprawić i utrzymać. Musimy przede wszystkim wierzyć, bo ta wiara jest najważniejsza i jeżeli będziemy w to wierzyć, to po prostu będziemy robić wszystko, żeby osiągnąć dobry rezultat – powiedział trener ełkaesiaków. Na myśli miał poprzedni mecz z Sandecją, kiedy to po szarży Macieja Dąbrowskiego, Maciej Radaszkiewicz strzelił gola w ostatnich minutach spotkania.
Piłkarze ŁKS-u słynęli z bramkostrzelności, ale w tym sezonie ofensywa gra poniżej oczekiwań. Pogorzała, oprócz zajęć na boisku, zastosował sztuczkę psychologiczną. -W tym tygodniu w szatni, przed i po treningu, leciał film ze wszystkimi bramkami, jakie zawodnicy obecni w szatni zdobywali w swojej karierze. Na różnych poziomach, w różnych meczach, w różnych momentach swoich karier ci zawodnicy zdobywali bramki – piękne i ważne. To nie jest tak, że my mamy zawodników, którzy nie potrafią tego robić, po prostu jest taki moment. Bardzo ubolewam nad tym. Są w szatni zawodnicy, którzy potrafią zdobywać bramki i chcieliśmy im w taki sposób o tym przypomnieć. To się spotkało z fajnym zainteresowaniem, bo nagle przed telewizorem stało trzydziestu ludzi i się nawzajem uśmiechało, bo przypominali sobie momenty, że potrafili to robić. My tego potrzebujemy po prostu – wyjaśnił trener ŁKS-u.