W kadrze Widzewa na mecz z Jagiellonią Białystok nie znalazł się Jordi Sanchez.
Hiszpański napastnik to podstawowy napastnik Widzewa i jedna z jego gwiazd. Tym bardziej informacja o tym, że nie będzie go nie tylko w składzie Widzewa na mecz z Jagą, ale w ogóle w kadrze, zasmuciła kibicom.
– Nasza sytuacja przed meczem nie jest optymalna – mówił przed meczem trener Janusz Niedźwiedź i już wiadomo, że miał na myśli właśnie Jordiego. Hiszpan poobijał się w meczu z Pogonią Szczecin i w tygodniu to odczuwał. Uspokajamy jednak, że jego uraz nie jest bardzo poważny i w kolejnym meczu – z Lechią Gdańsk – powinien już wystąpić.
– Gdybyśmy się uparli, to zagrałby z Jagiellonią, ale na takiej murawy nie ma sensu ryzykować – powiedział w Canal+ Sport prezes Mateusz Dróżdż.
To wszystko powinno więc uspokoić kibiców, którzy pomyśleli, że Widzew szykuje się do sprzedaży Jordiego. Nic z tych rzeczy. W klubie nie ma oferty dla hiszpańskiej gwiazdy drużyny.
Po meczu powód absencji Jordiego wytłumaczył też trener Janusz Niedźwiedź. – Wczoraj wiedzieliśmy, że Jordi nie zagra. Poczuł on we wtorek lekkie ukłucie w mięśniu. Po badaniach wyszło bardzo drobne uszkodzenie. Może gdyby to był ostatni mecz sezonu, jakiś bardzo istotny, to byśmy zaryzykowali i wpuścili Jordiego. Natomiast teraz jest dużo meczów, a pogłębienie urazu mogłoby spowodować, że Jordi straciłby przynajmniej pół rundy i nie chcieliśmy ryzykować jego zdrowia – powiedział.