Co prawda zwycięskiego składu się nie zmienia, a Widzew przecież przegrał na inaugurację sezonu z Pogonią Szczecin, ale trener Janusz Niedźwiedź chwalił swoich piłkarzy za grę. Rzeczywiście nie wypadli w Szczecinie źle. Tyle tylko, że za wrażenia artystyczne punktów nie przyznają. Jagiellonia w pierwszej kolejce nie rozegrała świetnego meczu z Piastem Gliwice, a właściwie pewnie wygrała 2:0.
W Widzewie marzyli o lepszym wyniku w drugiej kolejce. I od początku zagrali ci sami zawodnicy, co w pierwszym meczu.
Gospodarze od pierwszej minuty chcieli narzucić łodzianom swoją grę. Wyszli bardzo wysoko i próbowali odbierać piłkę widzewiakom, jak najbliżej ich bramki. Sami też oczywiście wyprowadzali ataki. W pierwszym kwadransie stworzyli sobie dwie szanse. To strzał z daleka Bartłomieja Wdowika w 7. minucie i szansa Tomasa Prikryla w 13. Dwa razy jednak znakomicie w bramce spisał się Henrich Ravas.
Ale Widzew wcale nie cofnął się do głębokiej defensywny, tylko tak jak w Szczecinie, próbował ataków. Nieudany był strzał Juliusza Letniowskiego z dystansu i niestety nieudane były też dwa uderzenia Bartłomieja Pawłowskiego. Najpierw napastnik łódzkiej drużyny głową nie zdołał zaskoczyć bramkarza Jagi, a potem uderzył nad bramką. Ale Pawłowski był bardzo aktywny.
Drugo kwadrans to już większa przewaga Jagiellonii, ale cały czas bez goli. Próbował Marc Gual, ale dwa razy był blokowany przez Patryka Stępińskiego.
W 30. minucie widzewiacy znów byli pod bramką gospodarzy i powinni prowadzić. Po świetnym dośrodkowaniu Fabo Nunesa Dominikowi Kunowi pozostało odpowiednio dołożył głowę i wyprowadzić Widzew na prowadzenie. Niestety Kun fatalnie spudłował, a to była wymarzona, wręcz świetna, okazja.
Do przerwy było bez bramek. Jagiellonia, szczególnie w ostatnich 15 minutach pierwszej połowy, dominowała, ale słowackiego bramkarza Widzewa pokonać gospodarze nie zdołali. W drugiej połowie chyba trzeba było zaatakować odważniej, jeśli łódzki zespół marzył o wygranej.
I tak zaczęła się gra Widzewa po przerwie, bo szarżował Dominik Kun, ale w pojedynku z Martinem Pospisilem upadł w polu karnym. Sędzia niestety nie sprawdził tej sytuacji na VAR, a wątpliwości były i to duże. W 52. minucie już wszystko na pewno było czysto, kiedy Ernest Terpiłowski dośrodkował na głowę Kuna, ale jego strzał – z dużym trudem – obronił Zlatan Alomerović. To znów była bardzo dobra okazja środkowego pomocnika gości. To powinien znów być gol.
W 63. minucie trener Janusz Niedźwiedź zrobił dwie zmiany i wpuścił na boisko m.in. Jordiego Sancheza. Od tej pory to on był „dziewiątką”. Szkoleniowiec być może liczył, że on lepiej od Kua wykorzysta dośrodkowanie, jeśli takie w jego stronę poleci.
Ale gra toczyła się już raczej dołem. Gospodarze atakowali, znów osiągnęli przewagę, ale właściwie nie stwarzali dogodnych okazji. Jeśli byli blisko, to któryś z obrońców w ostatniej chwili ich blokował, np. Patryk Stępiński, który momentami był jak zapora.
To co w piłce najpiękniejsze wydarzyło się jednak po drugiej stronie. W 70. minucie Widzew miał rzut wolny. Do bramki było dość daleko, na pewno pond 25 metrów. Do piłki podszedł Bartłomiej Pawłowski i uderzył w stylu najlepszych piłkarzy świata. Piłka minęła mur z prawej strony i wpadła tuż przy okienku, bo jeszcze odbiła się od słupka. Piękny to był gol.
Niedługo później padł kolejny i też był fantastyczny. Tym razem Sancheza, który wcale nie chciał czekać na dośrodkowania. W 84. minucie Hiszpan przejął piłkę na połowie boiska z prawej strony i po prostu pobiegł na bramkę. Chciał chyba podać, ale nie nikt go nie atakował, więc biegł dalej, minął rywala i w końcu stanął oko w oko z Alomeroviciem. Już upadając strzelił nie do obrony.
Jagiellonia już nic nie mogła Widzewowi zrobić. Widzew wygrał w PKO Ekstraklasie!
Jagiellonia Białystok – Widzew Łódź 0:2 (0:0)
0-1 – Pawłowski 72.
0:2 – Sanchez 85.
Jagiellonia: Alomerović – Tiru, Skrzypczak, Pazdan – Prikryl, Pospisil, Nene (81. Cernych), Wdowik – Imaz, Bida (63. Kowalski), Gual (70. Trubeha).
Widzew: Ravas – Stępiński, Czorbadżijski (63. Kreuzriegler), Żyro – Danielak (66. Shehu), Hanousek, Kun, Nunes – Terpiłowski (63. Sanchez), Pawłowski (81. Normann Hansen), Letniowski (81. Zieliński).
Żółte kartki: Prikryl, Imaz – Normann Hansen, Kun