Wszystkich bolą porażki u siebie, ale nie można powiedzieć, że drużyna nie walczyła, nie chciała – mówi trener Widzewa Janusz Niedźwiedź. Szkoleniowiec musi jeszcze przygotować raport po sezonie.
Za Widzewem pierwszy po 8 latach sezon w najwyższej klasie rozgrywkowej. Drużyna Janusza Niedźwiedzia zakończyła go na 12. miejscu w tabeli realizując cel, jakim było utrzymanie. U wielu kibiców pozostał jednak wielki niedosyt, bo po rundzie jesiennej Widzew był trzeci w tabeli. Wiosna była tragiczna, chociaż trener twierdzi, że zła była tylko sama końcówka. a wszystko co złe działo się po meczu z Lechem Poznań. Czerwono-biało-czerwoni przegrali go 1:2 w Sercu Łodzi. – To był jeden z naszych lepszych meczów pod kątem intensywności, organizacji gry. Strzeliliśmy bramkę w trudnym rywalem. Zabrakło doświadczenia nam wszystkim. Ja też jestem w pierwszym sezonie w ekstraklasie – mówił w programie „Robotniczy Talk Show” Niedźwiedź.
CZYTAJ TEŻ: Transfery Widzewa. „W przypadku dwóch, trzech piłkarzy jesteśmy na ostatniej prostej”
Mecz z Lechem był początkiem fatalnej serii dziesięciu spotkań, w których Widzew zdobył tylko 4 z 40 możliwych punktów. Zresztą we wcześniejszych trzech spotkaniach też wywalczył niewiele, bo zaledwie dwa punkty.
Nie brakuje głosów, że powodem słabej gry i małej liczby punktów, była taktyka zespołu z Łodzi, która była czytelna dla rywali, a ich trenerzy rozszyfrowali Widzew. Było to zresztą widać w wielu meczach, choćby w przegranych w Sercu Łodzi, np. w ostatniej kolejce z Koroną Kielce (0:3). Trener bronił jednak stylu swojej drużyny. – Nasz model jest wymagający, potrzeba 100 procent pewności, odwagi w każdym meczu. Ale ten model bardzo dobrze przez realizowaliśmy przez większość sezonu: jesień i 8 meczów, aż do meczu z Lechem. Potem przyszedł gorszy okres. Model był jednak realizowany. Mówimy o negatywach, ale nasz styl był doceniany. Jestem dumny z tego, co udało się osiągnąć – stwierdził.
Pytany o to, co by zmienił, gdyby mógł cofnąć czas wskazał na sparing z Jagiellonią Białystok rozegrany w przerwie reprezentacyjnej pod koniec marca. – Analizowaliśmy już, co zrobilibyśmy inaczej, co mogliśmy zmienić, skorygować. Pojechaliśmy wtedy na mecz z Jagą, bo chcieliśmy, by zagrali piłkarze, którzy grali mniej, lub wcale, jak Kuba Wrąbel. Chcieliśmy, by weszli w rytm meczowy. A w szatni panował wirus. Teraz wycofałbym się z tego meczu kontrolnego, przeprosił Jagiellonią i odseparował drużynę. Do tego Ernest Terpiłowski złapał uraz na kilka tygodni – mówił Niedźwiedź.
W programie pytania zadawali też kibice i nie zabrakło kwestii porażek w Sercu Łodzi. Seria trwa i na tę chwilę, to sześć przegranych pod rząd. – Wszystkich te porażki bolą: sztab, zawodników, zarząd, dyrektora. Szczególnie bolą przegrane u siebie, bo kibice oczekują charakternego meczu, show, ale też dobrego wyniku. Chcemy go dać, ale nie można powiedzieć, że drużyna nie walczyła, nie chciała. Są pewne czynniki, które wpływają na mecz. W ostatnim nastawienie nie było dobre i nie może to tak funkcjonować. Ale wcześnie było nieźle i dobrze to wyglądało. I zrobiła się z tego seria, chociaż nie zawsze było źle. W pewnych obszarach można było zadziałać inaczej – mówił trener Widzewa.
Na pewno Niedźwiedź będzie się jeszcze tłumaczył z zakończonych w sobotę rozgrywek przed zarządem klubu i dyrektorem sportowym Tomaszem Wichniarkiem, bo sztab szkoleniowy ma przygotować raport. – Sztab przedstawi go w połowie czerwca. Taką samą analizę wykona pion sportowy. Porównamy swoje spostrzeżenia. Wyciągniemy wnioski, byśmy już nie mieli dwóch tak różnych rund, okresów bez zwycięstwa – powiedział dyrektor Tomasz Wichniarek. Niedźwiedź dodał, że analizy kolejnych meczów są robione za każdym razem.