Po 11 latach zostaną rozegrane derby Łodzi w ekstraklasie. Przestałem na nie czekać z niecierpliwością, kiedy sport został przesłonięty przez burdy i zadymy. Wielokrotnie pisałem, że zamiast być powodem do dumy, były przyczyną wstydu, gdy wszystkie telewizje zamiast mówić o emocjach i wysokim poziomie sportowym, pokazywały rozróby na stadionie i w jego okolicach, a ja jeżdżąc po mieście czytałem bazgroły na murach, “czyje są derby”.
Na razie jednak fani żyją transferami, a właściwie ich brakiem. Nie łudźmy się, że doczekamy się hitów, bo na to potrzeba dwu-, trzykrotnie większych budżetów. Szansą dla Widzewa i ŁKS-u jest wynajdywanie nieznanych zawodników z dużym potencjałem, a także szkolenie. W tym współzawodnictwie zdecydowanie lepszy jest klub z al. Unii. I to nie teraz, ale od bardzo dawna. Przypomnę tylko, że drużyna Widzewa, która w latach 70. awansowała do I ligi zbudowana była na wychowankach lokalnego rywala, niechcianych przez jego ówczesnych trenerach. Legendy czterokrotnego mistrza Polski – Zdzisław Kostrzewiński, Tadeusz Gapiński – zaczynali karierę w ŁKS-ie, a takich, którzy pokonali podobną drogę, było znacznie więcej. Ruchów w odwrotną stronę było niewiele.
Co jest przyczyną takiej dysproporcji? Nie ma na to jednej odpowiedzi, ale zarówno pół wieku temu, jak i w XXI wieku widać wyraźnie, że ŁKS lepiej szkolił i szkoli.
Widać to w klasyfikacji Pro Junior System – Widzew w ekstraklasie jest na końcu z wynikiem ZERO punktów; ŁKS jest piąty w pierwszej lidze, z 6710 punktami – najwyżej spośród drużyn, które awansowały. Tytułem wyjaśnienia: punktują piłkarze, którzy rozegrali 270 minut w pięciu meczach ekstraklasy i 450 minut w 10 spotkaniach w
pierwszej lidze.
W ŁKS-ie młodzieżowcy – Aleksander Bobek i Mateusz Kowalczyk – byli kluczowymi graczami, zaś w Widzewie wychowanek Filip Zawadzki rozegrał w sumie 60 minut, ale tylko w trzech meczach, więc nie był klasyfikowany. Przy al. Piłsudskiego wyrzutem sumienia dla trenerów i skautów powinien być Kacper Karasek, jeden z najlepszych młodzieżowców Bruk-Bet Termaliki Nieciecza, młodzieżowy reprezentant Polski. Janusz Niedźwiedź wolał stawiać na wypożyczonego z Lechii Gdańsk Łukasza Zjawińskiego, który wyróżniał się tym, że był jednym z najgorszych w meczach, w których grał. No i klub na nim zarobić ok. 300 tys. złotych, najwięcej w najnowszej historii…
Dlaczego piszę o szkoleniu? Bo dla obu klubów to szansa na lepsze życie, a może i na przetrwanie w trudnych czasach. Nie da się dziś zbudować ekstraklasowego zespołu z własnych wychowanków, ale mogą oni małym kosztem uzupełnić kadrę, a szczególnych przypadkach kluby mogą na nich sporo zarobić. Taką perspektywę ma właśnie ŁKS, w którego składzie są wspomniani Bobek i Kowalczyk. Po wschodniej stronie Łodzi nie ma dziś ani jednego takiego piłkarza.
Nie zamierzam kategorycznie oceniać pracy wykonywanej w Akademii Widzewa, choć mam wrażenie – oby mylne – że PR jest tam o wiele większy niż dotychczasowe dokonania. Kiedyś powiedziałem, że za wcześnie na krytykę, bo nie da się w trzy czy cztery lata wychować bardzo dobrego zawodnika. Ale na razie powodów do optymizmu nie widzę, a czas ucieka. Nie przekonują mnie awanse do Centralnej Ligi Juniorów (drużyna U-17 właśnie z niej spadła), bo efekty oceniam po liczbie zawodników, którzy trafią do seniorskiej piłki, a nie w wygrywaniu z rówieśnikami. Kilka lat temu do trzecioligowego wówczas Widzewa trafił Karol Stanek, najlepszy strzelec CLJ i podobno wielki talent. Przez pięć lat rozegrał jeden mecz w ekstraklasie (w Piaście Gliwice), a ostatni sezon spędził w Kalwarniance Kalwaria Zebrzydowska.
Drużyna ze szczytu piramidy Akademii Widzewa nie dość, że nie zdołała awansować do III ligi, to jeszcze ani jeden zawodnik nie trafił do ekstraklasowej kadry. Za to ŁKS II zagra w II lidze, a trzeci – w czwartej. Dlatego dziś Widzew desperacko szuka wartościowych młodzieżowców, a beniaminek może realnie liczyć na premię z Pro Junior System (chyba, że PZPN zmieni zasady).
Najbliższe derby zaplanowane są w czwartej kolejce, czyli około 12 sierpnia. Dziś Widzew jest lepszy w liczbie sprzedanych karnetów, ale w szkoleniu przegrywa równie wyraźnie.
3 Comments
niczego!
na dużo większe osiągnięcia w swojej historii, dużo więcej zawodników w reprezentacji.
podniósł się jak feniks z popiołów, mimo przeszkód jakie um Łodzi robił No i pewnie jeszcze nie raz będzie robić. także cześć takich ludzi jak Pan starała się i nadal stara się przeszkadzać.
a Widzew odbudował się siłą swoich kibiców, którzy tak na trybunach, w Zarządzie, oraz w całej Polsce cały czas trzymają poziom! czy jest dobrze czy też słabiej! to prawdziwy Klub, zrzeszający prawdziwych Widzewiaków.
pan tego nie zrozumie….a szkoda
A może Pan Redaktor odniósłby się w swoim felietonie do znaczących różnic infrastrukturalnych obu klubów, która z pewnością przekłada się na ilość wychowanych talentów?
na cuda liczysz??? To piąta kolumna a nie rzetelny redaktor. nie wolno mylić