PGE GiEK Skra Bełchatów przegrała czwarty mecz z rzędu w PlusLidze i trzeci raz z kolei ulegli rywalowi po tie-breaku. Na razie podopieczni Gherghe Crețu nie potrafią się przełamać. Ostatni raz komplet oczek zdobyli 19 grudnia, pokonują Cuprum Stilon Gorzów w czterech setach.
Zawodnicy PGE GiEK Skry Bełchatów nie zanotowali udanego wejścia w 2025 rok. Podopieczni Gheorge Cretu przegrali trzy kolejne spotkania i bardzo skomplikowali sobie ewentualny udział w play-offach, co jest oczywiście celem żółto-czarnych.
Gherghe Crețu na razie nie stworzył drużyny, która liczyłaby się w walce o mistrzostwo Polski. Przynajmniej nie wygląda na taką w tym momencie sezonu. Z pewnością po Skrze oczekiwano dużo więcej. Nie może dziwić zatem fakt, że od przyszłego sezonu trenerem bełchatowian nie będzie już Rumun.
W niedzielne popołudnie będzie miał okazje przyzwyczajać się do Hali Energia zawodnik, który w przyszłym sezonie będzie reprezentował żółto-czarne barwy. Mowa o Danielu Chiţigoiu.
CZYTAJ TAKŻE: Decydował tie-break. PGE GiEK Skra Bełchatów znów przegrała
W pierwszym secie meczu dwóch dużych firm na początku lekką przewagę mieli goście. Skra jednak nie pozwoliła odskoczyć kędzierzynianom i po kilku minutach to ona wyszła na prowadzenie 11:8 po ataku Amina Esmaeilnezhada. Później na prowadzenie 15:14 wróciła ZAKSA po pierwszym punkcie w meczu Grobelnego. Wtedy inicjatywę przejęli gospodarze, który rozkręcili się na dobre. W końcówce świetną zmianę dał Wiktor Nowak, który od razu po wejściu zanotował asa serwisowego, następnie to samo powtórzył Štern, a Skra wygrała ostatecznie 25:21.
Drugi set był bardzo podoby w swoim przebiegu z tym, że obie drużyny zamieniły się rolami. Tym razem to ZAKSA Kędzierzyn-Koźle rozegrała świetną końcówkę, odskakując rywalom na kilka punktów. Skra starała się gonić, ale bardzo dobrze dysponowani byli goście w tej partii i zasłużenie wygrali 25:22. ZASKSA dużo lepiej zaczęła grać po przyjęciu zagrywki i dołożyła do swojego repertuaru skuteczny blok, co zaowocowało wyrównaniem stanu tego spotkania. Czekaliśmy teraz na odpowiedź Skry.
Ta była dobra, bo Skra prowadziła 6:2 po kolejnym świetnym ataku Lemańskiego ze środka i autowym ataku Poręby. Gospodarze zwiększyli swoje prowadzenie i na tablicy wyników było już 9:4, ale Skra nie utrzymała tego poziomu. ZAKSA wróciła do gry i w końcu to ona wyszła na czoło w tym wyścigu po zwycięstwo w trzeciej partii. Szymura ustrzelił zagrywką Amina i było już 13:12 dla gości. Ostatecznie po emocjonującej końcówce podopieczni Gherghe Crețu wygrali 27:25.
Po raz kolejny nie potrafili jednak pójść za ciosem. W czwartej partii znów oddali inicjatywę gościom. 17 punkt w tym meczu zdobył Bartosz Kurek, a jego ZAKSA prowadziła 15:10. Do końca seta goście tylko powiększali przewagę. Ostatecznie Skra po bardzo słabym secie przegrała 15:25 i znowu w meczu z udziałem bełchatowskiej ekipy czekał nas tie-break.
W piątym secie obie drużyny raz za razem wymieniały się prowadzeniem, ale żadna z ekip nie mogła odskoczyć chociażby na dwa punkty. Dopiero w końcówce błąd popełnił w ataku Miran Kujundžić, co sprawiło, że ZAKSA miała dwie piłki meczowe. Wykorzystała już pierwszą i wygrała 15:12 i cały mecz 3:2. PGE GiEK Skra Bełchatów przegrała czwarty mecz z rzędu, jeszcze bardziej komplikując sobie sytuacje w tabeli.
Najlepszym graczem tego spotkania został Bartosz Kurek, zdobywca 21 punktów. Po stronie Skry najskuteczniejszy był Amin Esmaeilnezhad, który ma koncie 16 oczek w tym spotkaniu.
PGE GiEK Skra Bełchatów – ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 2:3 (25:21, 22:25, 27:25, 15:25, 12:15)
PGE GiEK Skra: Kujundžić, Esmaeilnezhad, Lemański, Wiśniewski, Štern, Łomacz, Buszek; W. Nowak, M. Nowak, Szalacha, Parapunov, Dinculescu, Perić, Marek
ZAKSA: Grobelny, Kurek, Poręba, Smith, Szymura, Janusz, Shoji; Kubicki, Chiţigoi, Szymański
CZYTAJ TAKŻE: PGE GiEK Skra Bełchatów ma komplet atakujących