Odrabianie ligowych zaległości w ŁKS-ie. Czy beniaminek nareszcie da fanom trochę radości?
ŁKS w środę zmierzy się ze Stalą Mielec w ramach zaległego spotkania z siedemnastej kolejki PKO BP Ekstraklasy. Ostatni raz te zespoły grały ze sobą w sierpniu 2022 roku w pierwszej rundzie Pucharu Polski. Stal wygrała wówczas w rzutach karnych i awansowała do kolejnej rundy. Jak będzie teraz?
Czytaj także: Co się dzieje z Pirulo?
Jak już wspomnieliśmy, pierwotnie mecz obu tych ekip miał się odbyć na początku grudnia poprzedniego roku. Śnieg padał jednak wówczas w Mielcu na tyle intensywnie, że spotkanie zostało odwołane. Kibice ŁKS-u pocieszali się wtedy, że może to dobrze, iż mecz został przeniesiony na wiosnę, bo beniaminek może ten dodatkowy czas wykorzystać na swoją korzyść. Czy tak się stało? Nie do końca. Łodzianie mimo głośnych zimowych transferów, trzy pierwsze wiosenne mecze przegrali z kretesem, notując w tych starciach bilans bramkowy 3-8. Fakt, ostatni mecz z Pogonią Szczecin dał ŁKS-owi nadzieję, ale nadal – nie zakończył się on choćby punktem zdobytym przez ełkaesiaków.
Stal jest w jeszcze lepszej formie niż w grudniu. Mielczanie w trzech wiosennych meczach zdobyli siedem punktów. Wygrali ze Śląskiem Wrocław, ówczesnym liderem ekstraklasy, zremisowali z Rakowem Częstochowa, aktualnym mistrzem Polski.
Największą gwiazdą Stali jest Ilja Szkurin. To piłkarz, który trafił do Mielca, mając za sobą m.in. nieudany pobyt w Rakowie. W Mielcu jednak jego forma eksplodowała. Po 22. kolejkach ma na swoim koncie dziesięć goli i pięć asyst, co oznacza, że Białorusin ma w tym sezonie udziału przy co drugiej bramce Stali w tegorocznych rozgrywkach ekstraklasy.
Środkowy napastnik jest największą, ale nie jedyną gwiazdą Stali. Mielczanie w każdej formacji mają co najmniej jednego wyróżniającego się zawodnika. W bramce to Mateusz Kochalski, w obronie Krystian Getinger, a w pomocy Maciej Domański.
Największym atutem Stali jest skuteczność. Mielczanie według systemu oczekiwanych goli (xG) powinni mieć dziewiętnaście zdobytych bramek, a strzelili 28. Zanotowali więc dziewięć trafień więcej niż powinni. Lepiej pod tym względem wyglądają tylko Jagiellonia Białystok i Lech Poznań. Warto też dodać, że mielczanie nie oddają dużo strzałów. Średnio strzelają niespełna osiem razy na mecz, co pod tym względem klasyfikuje ich na czternastym miejscu w ekstraklasie, tuż nad ŁKS-em.
Największym problemem Stali jest natomiast forma piłkarzy grających na prawej stronie boiska. Marco Ehmann to najmniej pewny środkowy obrońca spośród trójki stoperów. Alvis Jaunzems, czyli prawy wahadłowy, często zbyt mocno zapędza się w akcje ofensywny, przez co zostawia dużo wolnego miejsca za swoimi plecami. To powinna być szansa dla Huseina Balicia, lewoskrzydłowego ŁKS-u. Austriak strzelił gola z Koroną Kielce, a w meczu z Pogonią Szczecin wyglądał nieźle.
Można powiedzieć, że Stal powinna być pod wieloma aspektami przykładem dla ŁKS-u. Ma mniejszy roczny budżet niż beniaminek (Stal – 23 miliony złotych, ŁKS – 30; dane pochodzą z “Przeglądu Sportowego”), a mimo to potrafi regularnie zajmować miejsce w środku tabeli ekstraklasy. Przede wszystkim w przeciwieństwie do ŁKS-u ma spójną wizję, której cały czas się trzyma. Potrafi bardzo dobrze promować środkowych napastników. Najświeższym przykładem jest Said Hamulić. Holender w styczniu 2023 roku został sprzedany za 2,5 miliona euro do francuskiej Tuluzy. Kwota uzyskana z tytułu sprzedaży Holendra stanowiła dużą część całego budżetu Stali na kolejny sezon. W przeszłości w Mielcu wypromował się też m.in. Fabian Piasecki, a aktualnie furorę robi Szkurin.
Co ciekawe mielczanie w przeszłości interesowali się Kayem Tejanem. Holender nie trafił do Stali, bo postawiono na Hamulicia.
Stal to bardzo rozsądnie zarządzany klub. Pokazuje to choćby fakt, że w lipcu 2023 roku podpisała kontrakt z Michałem Trąbką, któremu kończyła się umowa z ŁKS-em. Pomocnik był podstawowym graczem w rundzie jesiennej i już w styczniu został wytransferowany z klubu za półtora miliona złotych. Zresztą, Stalą zarządzają ludzie o chłodnych głowach, którzy nie biorą pod uwagę tworzenia tzw. “kominów płacowych”. W przeciwieństwie do ŁKS-u, który jeszcze do niedawna musiał spłacać zobowiązania wobec przepłaconych Mikkela Rygaarda i Ricardinho.
– Stal Mielec nie zaproponuje żadnemu piłkarzowi pensji na poziomie 25 tysięcy euro. Płacimy zdecydowanie mniej, ale poniżej tej kwoty można znaleźć wartościowych zawodników. Wystarczy spojrzeć na naszych napastników, którzy trafili do nas w ostatnim okresie – mówił Jacek Klimek, prezes mieleckiego klubu.
Co ciekawe, Stal to czwarta najbiedniejsza drużyna ekstraklasy. Niemniej aktualnie zajmuje ona zajmuje ósme miejsce w tabeli. Więc w porównaniu ze swoimi finansami plasuje się na pozycji lepszej o siedem miejsc. Dla porównania – ŁKS w takim zestawieniu wypada zdecydowanie gorzej. Beniaminek pod względem finansów jest dwunasty, ale już w ligowej tabeli zajmuje ostatnie, osiemnaste miejsce. Rzeczywista pozycja w tabeli w porównaniu z finansami różni się więc aż o sześć pozycji.
Dużym znakiem zapytania jest to, kto zagra jako środkowy napastnik w ŁKS-ie przeciwko Stali. W meczu z Pogonią Szczecin czwartą żółtą kartką w tym sezonie obejrzał Kay Tejan, dlatego w Mielcu nie zagra (więcej pisaliśmy TUTAJ ). Marcin Matysiak na środku ataku będzie miał trzy opcje – Piotra Janczukowicza, Stipe Juricia i Oliwiera Sławińskiego. Tak naprawdę żadna z tych kandydatur nas w pełni nie przekonuje. Janczukowicz dopiero wraca po ciężkiej kontuzji i w jego wejściu z Pogonią było widać niepewność. Jurić od listopadowego meczu ze Śląskiem Wrocław gra bardzo słabo i na wiosnę na razie rozegrał tylko czternaście minut. Sławiński natomiast jeszcze ani razu nie wystąpił w ŁKS-ie w podstawowym składzie. Występ od pierwszej minuty każdego z tych piłkarzy zostawia więc jakąś niepewność. My spodziewamy się Janczukowicza, ale występy Juricia bądź Sławińskiego również by nas nie zdziwiły.
Czytaj także: Ktoś w ŁKS-ie dostanie szansę.
W Stali na pewno nie zagrają: Koki Hinokio (zawieszenie za cztery żółte kartki) i Leandro (uraz uda). W ŁKS-ie poza Tejanem nie wystąpią: Engjell Hoti (zawieszenia za żółte kartki) i Artemijus Tutyskinas (leczy uraz więzadeł).
Faworytem meczu jest Stal, ale ŁKS nie ma nic do stracenia. Można chyba powiedzieć, że Łódzki Klub Sportowy jest już jedną nogą w pierwszej lidze. Tym bardziej, że nawet ewentualne zwycięstwo w Mielcu nie sprawiłoby, że ełkaesiacy awansują w tabeli. Niemniej łodzianie zdobywając trzy punkty w środę, daliby trochę radości wiernym kibicom, którzy na zwycięstwo czekają od sierpnia.
Co ciekawe, ostatni raz ŁKS wygrał ze Stalą na najwyższym szczeblu rozgrywkowym we wrześniu 1995 roku. Ełkaesiacy zwyciężyli wówczas 1:0 pod bramce Macieja Terleckiego, syna legendy ŁKS-u, który jakiś czas później przeniósł się do Widzewa.
Przewidywane składy
Stal: Kochalski – Getinger (kapitan), Pingot, Esselink, Jaunzems – Matras – Hinokio, Wlazło, Guillaumier, Domański – Szkurin
ŁKS: Bobek – Durmisi, Flis, Mammadov, Szeliga (kapitan) – Mokrzycki, Ceijas – Balić, Ramirez, Młynarczyk – Janczukowicz
Obsada sędziowska
Sędzia główny: Sebastian Krasny (Kraków)
Asystenci: Michał Obukowicz i Andrzej Zbytniewski
Sędzia techniczny: Arkadiusz Nestorowicz
VAR: Piotr Lasyk i Krzysztof Myrmus
Stal Mielec – ŁKS Łódź
Środa, 28 luty, godzina 18:30
Autorem tekstu jest Adam Kowalewicz.