Widzew miał być królem letniego polowania, przynajmniej w Łodzi. To jednak ŁKS zrobił póki co więcej transferów. Czy lepszych? Na papierze tak.
Wciąż do końca nie jest jasna przyszłość ŁKS-u. Do klubu wejść ma amerykański biznesmen polskiego pochodzenia Philip Platek, ale chociaż mowa jest o tym od kilku miesięcy, to nadal formalnie to nie nastąpiło. A do startu rozgrywek pozostały już niespełna trzy tygodnie.
ŁKS wraca do elity po czterech latach i na pewno w klubie nie chcą powtórki sprzed lat, gdy po ostatnim awansie, drużyna od razu spadła i przez dużą część sezonu odstawała poziomem od rywali. Platka wciąż nie ma, ale działacze – nomen omen – działają. Tylko wczoraj i przedwczoraj poinformowano o sfinalizowaniu trzech wzmocnień. Piłkarzami ŁKS-u zostali Marcin Flis, Kay Tejan oraz Dani Ramirez. Wcześniej klub pochwalił się transferami Engjella Hotiego, Piotra Głowackiego oraz Jakuba Letniowskiego. ŁKS ściągnął więc już sześciu nowych zawodników. Nie licząc bramki, wzmocniono wszystkie formacje.
Widzew póki co ogłosił cztery transfery. W Sercu Łodzi grać będą Dawid Tkacz, Antoni Klimek, Luis Silva oraz Fran Alvarez. W kadrze jest więc dwóch nowych młodzieżowców do ofensywy, obrońca oraz środkowy pomocnik. Właśnie kreatywny gracz do środka pola był priorytetem Widzewa. Na samej szczycie listy transferowej był też środkowy napastnik. Tego wciąż brak i sytuacja jest niepokojąca. Liga, jak wspomnieliśmy, za pasem, a w składzie jest tylko jedna nominalna “dziewiątka”, czyli Jordi Sanchez. W dodatku Hiszpan dopiero w poniedziałek zaczął treningi na 100 procent. A trzeba jeszcze pamiętać, że Jordi nie jest typem napastnika, który zdobywa dużo goli. Jego rekord sezonu wcale nie w takiej krótkiej karierze, to 12 goli. Dwucyfrową liczbę bramek ostatni raz miał w sezonie 2017/2018 w Valencii B. Mało prawdopodobne, by w swoim drugim sezonie na ziemi polskiej walczył o koronę króla strzelców.
CZYTAJ TEŻ: Ramírez w ŁKS-ie. Kibice podzieleni: „Czysta karta” czy „upadły człowiek”?
Widzew wciąż potrzebuje kogoś przynajmniej do rywalizacji z Hiszpanem, a najlepiej kogoś lepszego od niego. Wciąż jednak jest cisza. Ostatnia oficjalna wypowiedź klubu na temat nowego napastnika, to chyba słowa prezesa Michała Rydza kilka tygodni temu, który prosił o cierpliwość. Kibice zaczynają ją jednak powoli tracić.
Oczywiście dzisiaj nie uzyskamy odpowiedzi na to pytanie, bo takie rzeczy okazują się dopiero po co najmniej kilku kolejkach, a zwykle po jednej rundzie, czy nawet sezonie. Są przypadki, że trzeba czekać jeszcze dłużej, aż piłkarz – szczególnie zagraniczny – zacznie grać na miarę umiejętności. A ŁKS i Widzew za długo czekać nie mogą. Przy al. Unii pamiętają ostatni sezon w PKO Ekstraklasie. Już jesienią i to najlepiej jak najszybciej trzeba zdobywać punkty, by przed zimą mieć ich jak najwięcej. Najlepszym przykładem jest rywal zza miedzy. Gdyby bowiem nie bardzo dobra jesień Widzewa w ostatnim sezonie, to pewnie w nowym czerwono-biało-czerwonych już by w elicie nie było.
Jak wyglądają wzmocnienia ŁKS-u na papierze? Piotr Głowacki ma już 31 lat i jeszcze nie zadebiutował w ekstraklasie. Przez lata był jednak ważną postacią pierwszoligowej Stali Rzeszów. Grał regularnie, jest więc ograny, ma też cechy przywódcze. Wydaje się, że Głowacki będzie zdeterminowany, by pokazać się wśród najlepszych. O jego ambicję można więc być spokojnym, a i poziom PKO Ekstraklasy nie powinien być dla niego za wysoki.
Na pewno solidnym wzmocnieniem może być też Marcin Flis, który w trzech ostatnich sezonach rozegrał w najwyższej klasie rozgrywkowej 81 spotkań (4 gole). Grał więc regularnie, nie zawodził. Tak doświadczony obrońca (29 lat) na pewno może być wartością dodaną do zespołu.
Dobrze wygląda Engjell Hoti. Albańczyk w poprzednim sezonie zdobył mistrzostwo swojego kraju. Notował dobre liczby. W przeszłości 26-latek był już zagranicą, więc nie jest to – jak Juljan Shehu, jego rodak z Widzewa (miał krótki epizod w Grecji) – młody chłopak, który pierwszy raz opuścił dom. Hoti jest zawodnikiem, który od razu powinien wejść do gry.
Jakub Letniowski, który był pierwszym transferem ŁKS-u tego lata, to niewiadoma. 22-latek nie ma wielkiego doświadczenia, grał na niższych poziomach, a do tego wiosną nie grał w ogóle. Ale trener Kazimierz Moskal umie pracować z młodymi graczami, więc można mieć nadzieje, że młodszy z Letniowski “odpali”.
CZYTAJ TEŻ: Dobre i złe wieści z obozu Widzewa
Jeszcze większą niewiadomą jest forma dwóch innych obcokrajowców w ŁKS-ie. Tejan imponuje atletyczną budową, ale ze strzelaniem goli było u niego gorzej. W przypadku Holendra jest 50 na 50, albo ten transfer wypali, albo nie. Oby nie było z Tejanem tak, jak z Nelsonem Balongo. Napastnik z Belgii zakończył sezon bez gola.
Z kolei Ramirez ma coś do udowodnienia, ale jego przerwa w grze była bardzo długa. Nie wiadomo, czy wróci do formy sprzed lat. Jeśli tak, jeśli będzie strzelał gole, asystował i prowadził drużynę, to ŁKS zrobił świetny interes namawiając Hiszpana do powrotu. Oczekiwań chyba nie można mieć za dużych, ale niespodzianka jest możliwa.
Po młodych nigdy nie wiadomo, czego się spodziewać. Dodatkowo Dawid Tkacz jest po kontuzji kolana i nie wiadomo na pewno, kiedy będzie gotowy do gry na 100 procent. Antoni Klimek, choćby z racji tego, że w składzie potrzebny jest młodzieżowiec, ma w nim miejsce, ale niepokoją jego statystyki z poprzedniego sezonu. Jego Odra Opole broniła się przed spadkiem z Fortuna 1 Ligi, a 20-latek był jedynie rezerwowym (chociaż na zapleczu PKO Ekstraklasy, też jest przepis o młodzieżowcu). Tylko 6 razy był w jedenastce Odry. Teraz ma grać regularnie na o wiele wyższym poziomie. Wątpliwe, ale oczywiście możliwe. Potwierdza to jednak naszą tezę, że Klimek to niewiadoma.
Tak samo jest w przypadku Luisa Silvy. Portugalczyk ze swoją drużyną na Cyprze – Enosis Neon Paralimni – spadł z ekstraklasy. Jego zespół tracił naprawdę sporo bramek. 24-latek grał regularnie (39 gier), ale to był dopiero jego drugi sezon w seniorskiej piłce. Niewiadoma? Jak najbardziej. Oby Silva okazał sie znacznie lepszy od Martina Kreuzrieglera, któremu w Widzewie podziękowano. A Austriak na pewno nie był bardzo słabym piłkarzem, jesienia Janusz Niedźwiedź mówił, że Kreuzriegler jest odkryciem PKO Ekstraklasy.
Niewiadomą jest też Fran Alvarez. 25-letni Hiszpan regularnie grał w Segunda Division (26 meczów) w Albacete, co znamionuje jakość piłkarską. Martwią jednak jego liczby, które jak na ofensywnego pomocnika były po prostu słabe. To jeden gol i jedna asysta. To tyle, ile w poprzednim sezonie w Widzewie miał Juliusz Letniowski. Oby w Polsce i w Widzewie było lepiej, ale prawda jest taka, że w tej chwili nikt nie wie na pewno, że Alvarez z Widzewa będzie lepszym pomocnikiem od Ramireza z ŁKS-u.
Trudno przypuszczać, by działacze z al. Unii zrobili jeszcze kilka kolejnych transferów, chociaż możliwe, że jeszcze nie skończyli wzmacniać zespołu. Drużyna już jednak jest i teraz trener Kazimierz Moskal ma trochę czasu, by wszystko poukładać.
Bardzo możliwe, że Widzew dopiero ruszy z transferową ofensywą. Teoretycznie przydałby się jeszcze jeden obrońca (przyszedł jeden, a odeszło dwóch), młodzieżowiec do gry i oczywiście napastnik. Okno transferowe dopiero się otworzyło i potrwa do 4 września.
Bardzo możliwe, że wzmocnienie zespołu nastąpi już po starcie rozgrywek. Nie jest to najlepsze dla trenera, ale takie rzeczy już się w Widzewie zdarzały. W klubie podkreślają, że czekają na decyzję piłkarzy, bo Widzew nie jest już, jak przed laty, pierwszym wyborem. Przede wszystkim z powodów finansowych, bo przy al. Piłsudskiego nie płacą tak dużo, jak w wielu innych klubach nawet PKO Ekstraklasy.
Podsumowując, ŁKS już chyba przeprowadził najważniejsze transfery. Widzew musi jeszcze postarać się o wzmocnienie. I to wzmocnienie przez duże W.
1 Comment
Ciekawe ile w tym prawdy, że ŁKS wybecelował 300tys euro za holenderskiego nołnejma z żenującymi statystykami. Ciekawe, zważywszy na milion zł za Mokrzyckiego. Czyżby wydali więcej na ów holenderski wynalazek zamist wydać na bożyszcze kibiców z Al. Unii 2?