– Było zapytanie z klubu i wyraziłem taką chęć – powiedział w rozmowie z TVPSPORT.PL były szkoleniowiec Leszek Ojrzyński, który jest przymierzany do objęcia posady trenera Widzewa Łódź.
Leszczek Ojrzyński w rozmowie z dziennikarzem TVPSPORT.PL zdradził, że rozmawiał z władzami Widzewa o ewentualnym podjęciu pracy w Łodzi. Po meczu z Pogonią Siedlce kontakt się jednak urwał.
– Byłem na spotkaniu Widzewa z Pogonią Siedlce. Dawno nie oglądałem drugoligowych meczów, a do Siedlec byłem zapraszany już wcześniej, bo drużynę prowadzi Bartek Tarachulski, z którym dobrze się znamy. Mój asystent obserwował z kolei mecz GKS Katowice z Elaną Toruń. GKS to najbliższy przeciwnik łodzian, dlatego chciałem być przygotowany. Później nie było już kontaktu z działaczami – opowiadał były trener m.in. Arki i Korony.
Ojrzyński przyznał, że nie miałby problemu z tym, by dołączyć do klubu w roli tzw. „strażaka”.
– Zostały cztery spotkania do końca i punkt przewagi nad rywalami. Nie takich wyzwań się podejmowałem. Przecież w jednym z sezonów objąłem Podbeskidzie Bielsko-Biała. Drużyna była w strefie spadkowej. Utrzymałem ją, a z ligi spadło Zagłębie Lubin i… Widzew. Łodzianie już są prawie pierwszoligowym klubem i tak to trzeba rozpatrywać. Ten klub ma świetnych kibiców, ładny stadion i duże możliwości. W pełni zasługuje na Ekstraklasę. Życzę Marcinowi i jego piłkarzom awansu – zaznaczył.
I dodał: – Na początku sam zastanawiałem się, czy jechać na rozmowy. Z drugiej strony ja też byłem w takiej sytuacji w Arce Gdynia. Walczyliśmy o Puchar Polski, a dowiedziałem się, że w klubie już szukają szkoleniowca na moje miejsce. Nikt nikomu nie zrobił tutaj krzywdy, nie narzucałem się nikomu na siłę. To nie jest walka jak w dżungli. Jeśli ktoś decyduje się na tę pracę, to powinien przyzwyczaić się do presji. Marcin musi z tym żyć, bo tak wygląda życie.
Leszek Ojrzyński odniósł się też do pogłosek o rzekomych oczekiwaniach finansowych, według których trener miałby oczekiwać wynagrodzenia rzędu 80 tysięcy złotych miesięcznie.
– Kogoś poniosło, na realia drugiej czy nawet pierwszej ligi to ogromna kwota. Nie miała miejsca dyskusja o pieniądzach, ale nawet połowa tej sumy to byłoby bardzo dużo. Nie chciałbym, by ktoś patrzył na mnie jak na osobę, która chce zbić kokosy na klubie – zdementował Ojrzyński.
fot. Marian Zubrzycki
źródło: tvpsport.pl