Robert Dobrzycki, nowy akcjonariusz większościowy Widzewa, podkreśla, że ma ambicje, aby klub szybko dołączył do czołówki polskiej ekstraklasy. Takie są też oczekiwania kibiców. Widzew potrzebuje jednak wielu zmian w drużynie. Nie uzupełnień, ale wyraźnego podniesienia jakości piłkarskiej.
Kiedyś drużyny budowało się powoli i potrzebnych było na to kilka okienek transferowych. Dzisiaj ta droga przebiega szybciej. Oczywiście nie neguję, że zespół jest organizmem i nowi zawodnicy mogą potrzebować czasu na przystosowanie się, jednak dobrzy, ale też przez to drożsi piłkarze, są w stanie szybko dostosować się do stylu gry i koncepcji trenera. Dlatego Widzew może w krótkim czasie dołączyć do czołówki. Nie byłoby to w klubowej piłce nożnej czymś wyjątkowym. Zresztą awanse Widzewa po reaktywacji na tym polegały. Po nich następował nieudany sezon, a potem szybka, ale i głęboka korekta składu, która kończyła się sukcesem. Bywało, że urodzonym w bólu.
W Europie było kilka przykładów spektakularnych wzrostów poziomu po inwestycjach nowego właściciela.
W 2011 roku Paris Saint-Germain został przejęty przez Qatar Sports Investments. Fundusz inwestycyjny wspierany przez katarski rząd. Dzięki tej inwestycji PSG stał się jednym z najbogatszych klubów świata. Od czasu przejęcia przez nowego właściciela w klubie zainwestowano w transfery aż 1,9 miliarda euro. I choć w rozgrywkach europejskich paryżanom dotychczas nie wiodło się najlepiej, to na krajowym podwórku zaczęli dominować. W pierwszym sezonie po przejęciu PSG zajął drugie miejsce w tabeli, ustępując Montpellier HSC, choć dwa lata wcześniej był dopiero 13.
Od tego czasu tylko dwukrotnie inne kluby zwyciężały w Ligue 1. AS Monaco w sezonie 2016/2017 i Lille OSC w sezonie 2020/2021. PSG zdobył mistrzowski tytuł jedenaście razy. Wcześniej, przed erą Katarczyków, tylko dwukrotnie. Oczywiście trudno porównać możliwości QSI do Roberta Dobrzeckiego, a ligę francuską z polską. Nie o to chodzi.
Przypadek ten pokazuje, że nie potrzeba dzisiaj dużo czasu, by przy dużych inwestycjach w drużynę szybko zbudować silny zespół. Nie potrzeba wielu sezonów.
Innym przykładem jest przejęcie w październiku 2021 roku angielskiego klubu Newcastle United przez saudyjski fundusz Public Investment Fund (PIF), którego majątek jest szacowany na setki miliardów dolarów. Jeszcze w sezonie 2021/2022 klub bronił się przed spadkiem i choć przez dużą część sezonu okupował miejsca w dolnej części tabeli Premier League, to ostatecznie zakończył go na 11. miejscu. Nowy właściciel zainwestował jednak w nowy sztab szkoleniowy oraz nowych zawodników i już w kolejnym sezonie zakwalifikował się po raz pierwszy od 20 lat do Ligi Mistrzów. I choć tytułu mistrzowskiego popularne Sroki nie zdobyły, to dołączyły do czołówki najbogatszej piłkarskiej ligi świata, jaką jest angielska Premier League.
CZY WIDZEW ZBLIŻA SIĘ DO SUFITU W OSIĄGANIU PRZYCHODÓW?
W polskiej ekstraklasie klubem, który dzięki swojemu właścicielowi szybko dołączył do czołówki, jest Raków Częstochowa. Michał Świerczewski, i tu chcemy doszukiwać się podobieństwa do Roberta Dobrzyckiego, od początku był silnie nastawiony na osiągnięcie sukcesu sportowego, inwestując w pierwszą drużynę. Raków do ekstraklasy wszedł w sezonie 2018/2019. Po awansie zajął w niej bezpieczne 10. miejsce, by w już w kolejnym, tj. 2020/2021, zostać wicemistrzem Polski. Na 16 zawodników (łącznie z pięcioma rezerwowymi), którzy wystąpili w ostatnim meczu tych rozgrywek, tylko czterech zagrało w ostatnim meczu wcześniejszego, a dwóch w ostatnim meczu w pierwszej lidze. Właściciel Rakowa szybko i dość radykalnie zareagował po tym, jak zauważył, że drużyna ma potencjał jedynie na bycie ligowym średniakiem. Nie nastawiał się na długą budowę.
Takich przykładów jest więcej. Można jeszcze wspomnieć choćby bułgarski Łudogorec Razgard, czy belgijski Union Saint-Gilloise. Już niedługo przekonamy się, czy tą drogą podąży Widzew i nowy właściciel spełni oczekiwania. Swoje i kibiców. Na dziś w mediach pojawiają się kolejne, często zaskakujące nazwiska kandydatów do gry w łódzkim klubie. Z czasem te nazwiska niewiele będą kibicom mówić, bo przecież nie śledzimy na bieżąco całego europejskiego rynku piłkarskiego.
JAKICH PIŁKARZY POTRZEBUJE WIDZEW?
Dlatego warto zwracać uwagę na zmiany wartości piłkarskiej drużyny. To drugi wskaźnik, obok wydatków na wynagrodzenia, który jest skorelowany z wynikiem sportowym. Możemy go śledzić korzystając nawet z może nie najdoskonalszego narzędzia, ale jednak dostępnego, jakim jest Transfermarkt. Oczywiście ranking, który pojawia się na jego stronach, nie odzwierciedla w pełni tabeli rozgrywek, bo piłka ma pierwiastek nieprzewidywalności. Ten ranking jest jednak do tabeli zbliżony. Obecnie najwartościowsze drużyny mają kolejno: Legia, Lech, Raków i Jagiellonia.
Widzew jest 13., a w łącznej wartości zespołu do czwartego miejsca brakuje mu ponad 19 milionów, a do pierwszego prawie 26 milionów euro. To bardzo dużo.
Oczywiście te liczby nie oznaczają, że aby do czołówki dołączyć, tyle na transfery już w tym sezonie Widzew będzie musiał przeznaczyć. Jednak na pewno przed pionem sportowym sporo pracy, żeby te wartości nadrobić. Również przed właścicielem i zarządem, by jak najwięcej pieniędzy na transfery i wynagrodzenia zgromadzić. Inaczej oczekiwania i rzeczywistość mogą się rozminąć, a to nie tylko w piłce nożnej jest zawsze bolesne.