Start był, jaki był. Teraz nie ma już miejsca na jakiekolwiek wymówki. Sezon wkracza w decydującą fazę, a różnica punktowa między strefą spadkową i strefą pucharową jest niewielka. Czego możemy spodziewać się przy okazji nadchodzącej serii gier na ekstraklasowych boiskach?!
Mielczanie na start wiosny zgarnęli w dwóch meczach raptem jeden punkt – zremisowali z mistrzem Polski, Lechem Poznań, a ulegli Radomiakowi. Częstochowianie zaś zamiast kompletu punktów w obu pierwszych spotkaniach zdobyli tylko cztery „oczka”.
Nic dziwnego, że podopieczni Adama Majewskiego, którzy regularnie zachwycali w rundzie jesiennej, chcieliby wreszcie dać nieco radości swoim sympatykom. Podział punktów z ekipom spod Jasnej Góry z pewnością byłoby niczym małe zwycięstwo.
Jesienią było to jedno z najlepszych starć tego sezonu. Wspaniała atmosfera, widowiskowe akcje, piękne gole, których było aż pięć, a także nie zabrakło kontrowersji. Rewanż powinien być jeszcze ciekawszy, bowiem łodzianie zmierzą się z ekipą dowodzoną przez ich byłego szkoleniowca – Marcina Kaczmarka!
– Trener Kaczmarek miał już trochę czasu na wprowadzenie swoich zasad w Lechii. W drużynie jest sporo jakości, zespół jest mocny w ofensywie, ostatnio poprawił się w obronie. To kolejny przeciwnik, z którym chcemy się zmierzyć – mówił na konferencji przed dzisiejszym meczem Janusz Niedźwiedź.
To musi być dobry mecz. Nie może być bowiem inaczej, jeśli weźmiemy pod uwagę wyniki meczów poprzedniej serii gier. Zarówno Śląsk, jak i Korona sprawiły solidarnie niespodziankę i – co równie istotne – w pełni zasłużenie wygrały swoje spotkania.
Śląsk ograł w Szczecinie Pogoń, a Korona rozprawiła się na swoim obiekcie z Cracovią. Nie jest więc niczym odkrywczym fakt, iż obie chciałyby podtrzymać niezłą dyspozycję i tym samym udowodnić, że zeszłotygodniowy triumf nie był dziełem przypadku.
– Już na początku sezonu mówiłem, że jesteśmy takim zespołem, który potrafi wygrać z każdym, z Lechem też, i tego się trzymam. Jesteśmy realnie zdolni wygrać z każdym w tej lidze, ale musimy nauczyć się powtarzalności i co zrobić, gdy gra się nie układa. Wiadomo, że musimy zagrać konsekwentnie od pierwszej do ostatniej minuty – mówił przed sobotnim spotkaniem szkoleniowiec Wisły Płock, Pavol Stano.
Jeśli chodzi o Lecha – ten mocno razi nieskutecznością. W meczach ze Stalą i Miedzią (dwoma pod rząd) powinien był spokojnie zgarnąć dziewięć punktów, ale ostatecznie zdobył tylko pięć. O ile forma Lecha nieco się już klaruje, o tyle Wisły wciąż jest pewną niewiadomą – w poprzedniej serii gier płocczanie musieli pauzować z powodu warunków atmosferycznych i w konsekwencji pewnych perturbacji z murawą.
Obie drużyny wiosną regularnie rozczarowują. Choć z drugiej strony białostoczanie mają nieco więcej szczęścia. W obu tegorocznych meczach PKO BP Ekstraklasy zostali całkowicie zdominowani, a i tak udało im się w nich podzielić punktami.
Znacznie mniej szczęścia mieli szczecinianie, którzy najpierw podzielili się punktami w Łodzi, tracąc gola z rzutu karnego w ostatniej akcji meczu, a tydzień później ulegając na swoim terenie Śląskowi Wrocław. Nie da się ukryć, że obie ekipy potrzebują solidnego przełamania…
Jedno z najciekawszych starć 20. kolejki PKO BP Ekstraklasy. Do Lubina przyjedzie, będący w strefie spadkowej i dowodzony przez Aleksandara Vukovicia Piast Gliwice. Nie byłoby w tym niczego spektakularnego, gdyby nie fakt, że ostatnią bezpieczną pozycję zajmuje Zagłębie z Waldemarem Fornalikiem u steru – żywą legendą gliwickiego klubu.
CZYTAJ TAKŻE >>> Pełen podtekstów kluczowy mecz w walce o utrzymanie…
Czego można się spodziewać? Obie ekipy potrzebują punktów, jak tlenu. Być może nie będą chciały ryzykować od samego początku, ale wątpliwym jest fakt, by miały grać na remis. Podział punktów, szczególnie w przypadku gości, będzie rozpatrywany w kategoriach porażki.
Jeden z tych meczów, co do których nie wiadomo, czego się spodziewać. Z jednej strony zabrzanie, którzy na wiosnę jeszcze nie wygrali, rozpoczęli od porażki przy Kałuży w Krakowie, a potem zremisowali z Lechią Gdańsk, a z drugiej ekipa, która rozpoczęła rok od podziału punktów w Legnicy, by potem zwyciężyć ze Stalą Mielec.
Nie wiadomo, czego się spodziewać, bo obie drużyny wydają się mieć podobny potencjał, a i obie raczej nie grzeszą powtarzalnością. Bywają chimeryczne, a przez to ich wyniki nie są regularne. Niemniej jednak jest potencjał na dobry niedzielny mecz!
CZYTAJ TAKŻE >>> Mistrz Łotwy w Górniku Zabrze
Pamiętając jesienny mecz obu ekip – można spodziewać się, iż gospodarze będą chcieli się solidne zrewanżować. A widząc ich wiosenną formę, trudno nie zauważyć, że podopiecznych Jacka Zielińskiego czeka w niedzielę naprawdę trudne zadanie.
Natomiast Cracovia już wielokrotnie udowodniła, że jest kimś na zasadzie Robin Hooda – zabiera punkty najbogatszym, by je rozdać biedniejszym. Tak było w rundzie jesiennej, tak jest i wiosną. Legia zaś regularnie zachwyca. Choć w defensywie nieco rozczarowuje, ale grając widowiskowo, mało kto się tym przejmuje…
Kolejkę PKO BP Ekstraklasy zakończymy w Grodzisku Wielkopolskim starciem poznańskiej Warty z Miedzią Legnica. Gospodarze, niemal już pewni utrzymania, zmierzą się z ekipą, która do tego celu potrzebuje jeszcze wielu, wielu „oczek”. Każda zdobycz punktowa w jej wypadku jest na wagę złota, choć, pamiętając mecze z inną poznańską ekipą sprzed tygodnia – apetyty w Legnicy są dość rozbudzone.
Warta z kolei zaczęła wiosnę równie dobrze – podzieliła się punktami w starciu z Rakowem, a tydzień później nie rozegrała swojego meczu ze względu na wspomniane perturbacje pogodowe w Płocku. Przy założeniu, że Miedź w 2022 roku rozegrała już trzy mecze – forma ekipy z zielonej części Poznania jest w pewnym sensie niewiadomą.
***
Więcej ciekawych kursów można znaleźć u naszego partnera, firmy LV BET.
LV BET Zakłady Bukmacherskie posiada zezwolenie urządzania zakładów wzajemnych wydane przez Ministra Finansów. Udział w nielegalnych grach hazardowych może stanowić naruszenie przepisów. Hazard związany jest z ryzykiem. Zakaz wstępu na stronę internetową i uczestnictwa w grze hazardowej dla osób poniżej 18 roku życia.