Liga dopiero wystartowała, ale sytuacja w tabeli powoli już się klaruje. A może być dużo jaśniejsza w piątek około godziny 20, kiedy z placu gry zejdą piłkarze Korony i Widzewa.
Widzew w ośmiu dotychczasowych meczach PKO BP Ekstraklasy zgarnął całe dziesięć punktów, pokonawszy beniaminków z Niepołomic oraz zza miedzy oraz ostatnio Cracovię i dzieląc się punktami w Zabrzu z tamtejszym Górnikiem. Sytuacja kielczan jest dużo gorsza. Korona zgromadziła bowiem połowę wspomnianego wyżej kapitału Widzewa, co skutkuje zajęciem ostatniego miejsca w tabeli.
Zwycięstwo dla jednych i drugich może więc oznaczać spokój. Przynajmniej na jakiś czas. Porażka zaś wszystko zmienić. W końcu siedemnasty ŁKS i szesnasty Ruch mają tylko cztery „oczka” mniej od Widzewa. A, co równie istotne, Korona ma do rozegrania jeden zaległy mecz.
Biorąc pod uwagę miejsca w tabeli, murowanym faworytem powinien być Widzew. Jednakże Korona w obecnych rozgrywkach gra dużo lepiej niż punktuje. Do tej pory zgarnęła tylko trzy punkty przeciwko Zagłębiu Lubin oraz zremisowała ze Śląskiem i Cracovią.
Ale tych punktów powinna mieć zdecydowanie więcej. Choćby w starciach z Górnikiem i ŁKS-em przegrała w niemalże identyczny sposób, czyli po rzucie rożnym w końcówce spotkania, wcześniej dominując swoich rywali, ale jednocześnie rażąc nieskutecznością. Szczęścia zabrakło również w meczu z wicemistrzem Polski, kiedy podopieczni Kamila Kuzery również mieli wiele okazji przynajmniej do wyrównania stanu gry.
Mniej kibiców na Widzewie, ale i tak czołówka w Polsce
Reklama
– To, że gramy dobrze, nie daje nam żadnej korzyści. Musimy wejść na bardzo dobry poziom, zacząć punktować. To jest warunek, by zostać w Ekstraklasie. Ale żeby wygrywać trzeba wykorzystywać takie sytuacje, jakie kreowaliśmy dzisiaj z Legią. Tym bardziej że rywal też w zasadzie nie miał klarownych sytuacji, a zawodnicy włożyli mnóstwo serca w to spotkanie – grzmiał po porażce sternik Korony.
Na ten moment w obecnym sezonie zwolniono tylko jednego szkoleniowca – Janusza Niedźwiedzia. Jego następca zadebiutował triumfem w minioną niedzielę i z pewnością chciałby podtrzymać zwycięską serię. Niemniej jednak Korona będzie grała o coś więcej niż tylko trzy punkty i spokój.
Nikt nie ma watpliwości, że z aktualnymi wynikami bardzo trudno będzie utrzymać posadę obecnemu szkoleniowcowi. Choć Kamil Kuzera jest ulubieńcem kibiców, jego ekipa, o czym już wspomniano, gra dużo lepiej, niż punktuje, to musi wreszcie zacząć zdobywać punkty. A nie od dzisiaj wiadomo, że najłatwiej o nie z pomocą nowej miotły, nowego impulsu na ławce trenerskiej. Tak przynajmniej uważa gros działaczy piłkarskich.
Warto przypomnieć, iż Kuzera debiutował przed własną publicznością w obecnej roli przed rokiem, a konkretnie 12 listopada akurat przeciwko Widzewowi.