Po przegranym meczu kibice Widzewa długo dziękowali piłkarzom. W mediach społecznościowych piszą, że są dumni z drużyny. Widzew ładniej przegrał, niż Raków wygrał.
Widzew zakończył w sobotę serię meczów bez porażki. Po sześciu meczach, w których albo wygrywał, albo remisował, znalazł pogromcę – w Sercu Łodzi górą był Raków. Tutaj też czerwono-biało-czerwoni od dawna nie przegrywali. Wygrali cztery ostatnie mecze, m.in. z Legią Warszawa i Górnikiem Zabrze, który celuje w wicemistrzostwo Polski.
Widzew marzył o pierwszej szóstce, co byłoby bardzo dobrym wynikiem. Celem drużyny na ten sezon miało być miejsce lepsze niż 12., tak jak w poprzednich rozgrywkach, ale apetyt rósł w miarę jedzenia. Spowodowała to bardzo dobra wiosna.
Teraz, na cztery kolejki przed końcem, strata do szóstej Pogoni Szczecin to 6 punktów, ale w niedzielę gra jeszcze Legia Warszawa. Jeśli wygra ze Stalą Mielec, to wskoczy na szóstą pozycję i nad Widzewem będzie miała 8 punktów przewagi. Już raczej nie uda się jej dogonić.
Szkoda, ale chyba żaden z kibiców RTS-u nie ma do widzewiaków pretensji. W sobotę Widzew przegrał i niemal na pewno stracił szansę na pierwszą szóstkę, ale mimo to piłkarzy żegnały brawa. Fani byli wręcz dumni z postawy zawodników, z drużyny trenera Daniela Myśliwca. – Duży szacunek dla moich piłkarze za robotę, którą wykonali, a nie otrzymali za to należytej nagrody – mówił po meczu szkoleniowiec Widzewa.
Oczywiście kluczowy dla meczu, jego przebiegu i wyniku, miała czerwona kartka dla Marka Hanouska. Czech na nią zasłużył, chociaż nie faulował specjalnie. Uciekła mu piłka, ratował sytuację, przyłożył stempel do nogi rywala. Tak w piłce bywa. I przez większość meczu Widzew musiał grać w osłabieniu.
Przy okazji warto zauważyć, że z boiska wylecieć powinien też chyba Ante Crnac, ale sędziowie go oszczędzili.
Nie udało się dowieźć remisu do końca. Gol dla Rakowa padł z miejsca, gdzie zwykle jest Hanousek, Rafał Gikiewicz nie widział piłki niemal do końca i nie miał szans na skuteczną interwencję.
Kibice byli jednak dumni, bo Widzew nie postawił autobusu przed bramką. Cały czas próbował wyprowadzać akcje, atakować, walczył o zwycięstwo i miał swoje szanse. Miał je też wtedy, gdy Raków już prowadził. Nie udało się, ale wielkie brawa za postawę, ambicję, walkę, widzewski charakter.
To nie sprawa kibiców Widzewa, ale trzeba też dwa zdania napisać o Rakowie. Mistrz Polski zaczął mecz bez ani jednego Polaka w składzie. Taka sytuacja w tym sezonie zdarzyła się w całej PKO Ekstraklasie po raz pierwszy. Raków ma bogatego właściciela, wysoki budżet i skład złożony z najemników. Wiadomo, że cel uświęca środki, a zespół z Częstochowy osiągnął to, co chciał, czyli zdobył trzy punkty (po serii pięciu meczów bez zwycięstwa). Postawa Rakowa była jednak momentami wręcz wstydliwa. Gra na czas, symulowanie kontuzji… Przykro było na to patrzeć. Tak zaprezentował się w Sercu Łodzi mistrz Polski grający prawie przez cały mecz w przewadze. Ale to sprawa Rakowa.
Widzew pokazał wczoraj, że ma drużynę. Nie jest to drużyna bardzo dobrze grająca w piłkę, ale drużyna przez duże D. D jak duma. “Czuję zaszczyt i przyjemność. Jestem dzisiaj bardzo wkurzony, ale bardzo dumny z tego zespołu, daliśmy z siebie wszystko” – napisał na portalu X Jordi Sanchez. I oddaje to nastroje kibiców – są wkurzeni, ale dumni z drużyny, która walczyła do samego końca.