Mijają kolejne dni od zwolnienia Daniela Myśliwca, ale temat byłego trenera Widzewa ciągle wraca. Tym razem za sprawą informacji, jakie przekazał wiceprezes klubu.
24 lutego zarząd Widzewa poinformował, że Daniel Myśliwiec przestał pełnić funkcję pierwszego trenera. Jego kontrakt z klubem ważny jest do 30 czerwca, ale Myśliwiec do tego czasu będzie pobierał pensję bez świadczenia pracy.
Jak wszyscy pamiętają, miało być zupełnie inaczej. Przez wiele tygodni prezes Widzewa Michał Rydz twierdził, że klub chce związać się z Myśliwcem na dłużej i trwają rozmowy o nowym kontrakcie, który miał być podpisany na pół roku przed końcem poprzedniej umowy. Sam trener też publicznie zadeklarował, że bardzo chce dalej prowadzić zespół.
Ale do porozumienia nie doszło, o czym Widzew poinformował w komunikacie. Nie zamknął jednak przed Myśliwcem drzwi na klucz. Później nastąpił jednak fatalny początek roku, m.in. trzy dotkliwe porażki. Wyniki – to jeden z powodów rozstania z trenerem. Kolejne to trudności we współpracy i… spotkanie, do jakiego doszło w klubie.
Rozmawiano właśnie o nowym kontrakcie Myśliwca. Obecni byli – oprócz zarządu i trenera – także agent szkoleniowca Marcin Lewicki, właściciel klubu Tomasz Stamirowski i dyrektor sportowy Tomasz Wichniarek. Rozmowy trwały aż trzy godziny. – Daniel Myśliwiec nie spodziewał się zwolnienia, bo rozmowy o nowym kontrakcie trwały dobre kilka miesięcy. Wydawało się, że przełomowym spotkaniem była “wspólna loża” – ja, Daniel i cztery najważniejsze osoby w klubie. Takie spotkanie miało miejsce prawie trzy tygodnie temu. Po tej rozmowie odniosłem wrażenie, że wszyscy zmierzamy w jednym kierunku, że dla dobra Widzewa podamy sobie ręce – mówił Lewicki Kanałowi Sportowemu.
I dodał: – Spodziewaliśmy się, że taka umowa będzie prolongowana. Powiem więcej – przed meczem z Pogonią Szczecin, czyli tak naprawdę kilka dni przed samym zwolnieniem Daniela, ja uzyskałem telefon od jednej z osób, która była na tym spotkaniu. Osoba ta powiedziała, że klubowi zależy, byśmy się dogadali, więc ustaliliśmy, że będziemy spinać ten kontrakt zaraz po meczu z Pogonią. Teraz wszyscy wiemy, co się stało. Mamy niedzielę, wiadomo że emocje już trochę opadły, ale w poniedziałek była to dla nas dość zaskakująca informacja.
W innej rozmowie – z Goal.pl – Lewicki powiedział coś jeszcze: – Gdyby to była decyzja tylko właściciela klubu, to jestem pewny, że ten kontrakt zostałby ostatecznie przedłużony, a Daniel Myśliwiec byłby wciąż trenerem Widzewa – stwierdził.
Na te słowa w środę odpowiedział Maciej Szymański, zaznaczając, że zadzwonił do Tomasza Stamirowskiego i zapytał, czy może zdradzić te kulisy. Dostał na to zgodę. – To było jedno z najbardziej fenomenalnych spotkań, jakie odbyłem. Mam zupełnie inną percepcję tych wydarzeń od tego, jak zostało to przedstawione w wywiadzie. Właściciel oraz ja mieliśmy zupełnie odwrotne odczucie odnośnie kontynuowania współpracy – powiedział i dodał, że to, co wydarzyło się na spotkaniu, zaprzeczyło sensowi dalszego kontynuowania rozmów. Szymański zaznaczył, że warunki nowego kontraktu Myśliwca także nie były uzgodnione.
W innym momencie środowej konferencji wiceprezes Widzewa jeszcze wrócił do tematu i zaskoczył stwierdzeniem, że kością niezgody były też oczekiwania finansowe Myśliwca i jego agenta. – Podstawowe wynagrodzenie trenera było najwyższe spośród oczekiwań wszystkich trenerów, z którymi dotychczas rozmawialiśmy. A to ludzie, którzy mają trochę sukcesów – stwierdził. Mówił też o innych kwestiach, w których klub nie był dogadany z Myśliwcem, ale nie zdradził już dokładnie, co chodziło. W kuluarach mówi się m.in. o tym, że trener liczył na to, że po podpisaniu nowej umowy będzie miał większą władzę, a raczej większą decyzyjność przy transferach.