W pucharowym meczu z KKS-em Kalisz Kazimierz Moskal dał szansę gry piłkarzom, którzy jak dotąd nie zaliczyli na ekstraklasowych boiskach zbyt wielu minut. Całkowitym debiutantem w pierwszym zespole ŁKS-u był siedemnastoletni Jan Łabędzki. – Myślę, że to był mój udany występ – przyznał po zakończeniu spotkania.
Łabędzki uczestniczy w treningach pierwszego zespołu ŁKS-u od początku tego sezonu, lecz do tej pory występował tylko na boiskach drugiej ligi (siedem meczów, jedna bramka, dwie asysty). We wtorkowy wieczór w Kaliszu trener Kazimierz Moskal po raz pierwszy dał młodemu pomocnikowi szansę gry w swoim zespole, i to od razu wystawiając go w wyjściowej jedenastce. – Długo pracowałem na ten moment. O tym, że rozpocznę mecz w wyjściowej jedenastce dowiedziałem się dopiero dziś na odprawie przedmeczowej. Nie odczuwałem dużego stresu, dla mnie był to mecz jak każdy inny. Myślę, że to był udany debiut. Cieszę się, że był dziś przy mnie Rico Gonçalves. Znamy się od małego, w akademii wspólnie przeszliśmy przez kilka roczników. Najważniejsze jest to, że wygraliśmy i przeszliśmy do następnej rundy – stwierdził Łabędzki po zakończeniu spotkania.
Młody pomocnik opowiedział też o różnicach pomiędzy grą w pierwszym i drugim zespole klubu z al. Unii. – Tutaj trudniej złapać jest organizację gry, pressing. To jednak naturalne – mówimy przecież o różnicy między Ekstraklasą a drugą ligą. Do tego jest też dużo biegania, ofensywnej gry, ale nie jest to dla nas duży problem, bo w takim zespole, u boku Daniego czy Piriego, w piłkę gra się naprawdę łatwo – przyznał.