W meczu ŁKS-Korona Mateusz Kowalczyk po raz pierwszy zagrał przed kibicami biało-czerwono-białych. Młody pomocnik przyznaje, że na długo zapamięta moment, w którym wszedł na boisko.
– Szkoda straconych punktów, szkoda niewykorzystanych okazji, zwłaszcza w drugiej połowie. Pojawiły się wtedy luki, było trochę więcej miejsca. Stwarzaliśmy sobie sytuacje, ale piłka nie chciała wpaść do bramki. Wierzę w to, że pomimo tego będziemy jeszcze strzelać gole i wygrywać mecze. Jesteśmy w kryzysie, musimy się podnieść. W środę trzeba zgarnąć trzy punkty i walczyć dalej o awans do Ekstraklasy – podsumował sobotnie spotkanie.
Piłkarz ŁKS-u przyznał, że przed wejściem na boisko towarzyszył mu stres. -To było niesamowite przeżycie. Długo czekałem na ten moment; żeby wyjść na boisko na takim stadionie, przy takiej publiczności. Na pewno na długo to zapamiętam. Wiadomo, czułem trochę stresu przed wejściem. Kiedy wszedłem na boisko, kompletnie już o tym jednak nie myślałem, wszystko się w mojej głowie wytłumiło. Starałem się jak najlepiej potrafiłem, dawałem z siebie wszystko. Czuję się tu potrzebny, czuję, że mogę dać tej drużynie jakość, teraz będę walczył o to, żeby przyłożyć się do walki o awans bramkami czy asystami – zapewnił.
W ostatnich dniach Kowalczyk dostał powołanie na zgrupowanie reprezentacji Polski U-18. -To dla mnie spełnienie marzeń, bardzo ważny krok w karierze. To świetne przeżycie, nie mogę się doczekać, aż będę mógł zagrać z orzełkiem na piersi. Muszę teraz dobrze zaprezentować się na zgrupowaniu tak, żebym mógł grać w przyszłości w reprezentacji: czy to młodzieżowej, czy to później, wyżej – zakończył.