Duże zmiany w Widzewie i ŁKS-ie to główne tematy rozmowy z Adamem Kaźmierczakiem. Prezes Łódzkiego Związku Piłki Nożnej m.in. ocenił dotychczasową pracę Ariela Galeano, a także zdradził, czy wierzy w to, że w kolejnym sezonie czekają nas ekstraklasowe derby Łodzi.
Bartosz Jankowski: Przerwa reprezentacyjna w pełni, ale w łódzkiej piłce nożnej nie ma nudy. Zacznijmy od nowego trenera ŁKS-u. Czy Ariel Galeano zbawił łódzki zespół?
Adam Kaźmierczak (prezes ŁZPN): Mimo że ta gra nie wygląda zbyt dobrze, to na końcu najważniejszy jest wynik punktowy, a ten wygląda przyzwoicie – siedem punktów w trzech meczach. Można więc powiedzieć, że trener realizuje zadanie tak, jak powinien. Sytuacja w tabeli naprawdę daje ŁKS-owi szanse na to, by powalczyć o miejsce barażowe. Teraz przed nim dwa teoretycznie łatwiejsze mecze i może się okazać, że po następnych dwóch kolejkach ŁKS będzie już miał to miejsce w pierwszej szóstce i pozostanie kwestia tego, by je utrzymać.
Do tej pory było tak, że gra i wynik nie zachwycały. Teraz chociaż wynik jest lepszy niż gra?
Zdecydowanie. Myślę, że chyba nikt nie ma wątpliwości, że nie jest to ten ŁKS, który chcieliby wszyscy kibice oglądać. Ale tak jak wspomniałem, liczą się punkty, a tych ŁKS-owi ostatnio przybyło i walka o szóstkę jest realna. A później, w barażach, wydarzyć się może absolutnie wszystko.
Kadra ŁKS-u jest mocniejsza niż jesienią. Czy trener Dziółka nie został pożegnany za szybko? Może on też by poprowadził zespół do zwycięstw?
Tego nie sprawdzimy. Myślę jednak, że ta zmiana w ŁKS-ie była oczekiwana i konieczna.
O Widzewie i zwolnieniu Daniela Myśliwca pewnie można powiedzieć to samo. Ale czy Patryk Czubak nie powinien dostać prawdziwej szansy po tym, co pokazał w ostatnich tygodniach?
Myślę, że Patryk Czubak od samego początku był przygotowany na to, że jest trenerem tymczasowym. Za to co zrobił należy mu się duży szacunek, bo okazało się, że można było tę drużynę poskładać trochę inaczej i ją scementować, co za trenera Myśliwca byłoby już nierealne.
Jakiś czas temu rozmawialiśmy i mówił pan, że Daniel Myśliwiec ma papiery, by dać Widzewowi europejskie puchary. Co się zmieniło?
Nastąpiło zmęczenie materiału. Już zimowe zwolnienie dwóch asystentów Myśliwca zwiastowało kolejne zmiany. Myślę, że rozstanie z trenerem Myśliwcem to była kwestia czasu. Nie było już chemii nie tylko między zarządem i trenerem, ale także w szatni, bo docierały do mnie informacje o konfliktach, z którymi trener Myśliwiec nie był w stanie sobie poradzić.
Przy Piłsudskiego czas na nowe rozdanie. Czy dwa tygodnie wystarczą nowemu trenerowi, by Widzew zaczął grać tak, jak on tego chce?
Przerwa reprezentacyjna to optymalny moment na taką zmianę. To czas, by trener mógł przede wszystkim poznać drużynę, bo nie wierzę w to, że on już obserwował zespół i pewne rzeczy o nim wie. Wchodzi nowy trener z czystą kartą. Nie ma co oczekiwać jakiejś diametralnej zmiany w pierwszym meczu. Głównym celem powinno być zapewnienie utrzymania jak najszybciej, bo do tego Widzewowi jeszcze parę punktów potrzeba.
Po wygranym meczu trenerowi na pewno będzie łatwiej wejść do drużyny. A spotkanie z GKS-em wcale nie musiało się zakończyć zwycięstwem Widzewa.
Tu najważniejsze były punkty i dobrze, że skończyło się tak, jak się skończyło. Końcówka sezonu zapowiada się nerwowo, bo nikt nie będzie chciał spaść, a w dolnej połowie tabeli robi się naprawdę gęsto.
Ale po ostatnich meczach ŁKS-u i Widzewa można być optymistą. To co? W kolejnym sezonie derby Łodzi w ekstraklasie?
Oczywiście bardzo bym tego chciał. O ile o utrzymanie Widzewa jestem spokojny, o tyle przed ŁKS-em jeszcze bardzo ciężka batalia, by na początku czerwca rozstrzygnąć na swoją korzyść mecze barażowe, bo o bezpośrednim awansie to już nie ma co marzyć. Trzeba liczyć na to, że ten zespół będzie się dalej rozwijał. Mówi się jeszcze o jednym wzmocnieniu ŁKS-u w trakcie tej rundy i myślę, że to byłby dobry strzał.