ŁKS z godną podziwu konsekwencją utrudnia sobie walkę o awans do ekstraklasy. W sobotę łodzianie przegrali kolejne spotkanie. Rywal skutecznie zneutralizował ich atuty i nie pozwalał na stwarzanie groźnych sytuacji.
W Głogowie od pierwszego gwizdka arbitra oglądaliśmy starcie ciekawe; spotkanie, które dobrze się oglądało. Gra prowadzona była w szybkim tempie, obie drużyny chciały grać w piłkę i prezentowały otwarty futbol. W pierwszej fazie meczu ŁKS mógł podobać się w ofensywie – podobnie jak we fragmentach drugiej połowy starcia z Radomiakiem można było odnieść wrażenie, że tryby machiny Ireneusza Mamrota zazębiają się coraz lepiej, a piłkarze grają z większą pewnością siebie, dzięki czemu mają więcej odwagi w próbowaniu nieszablonowych rozwiązań. Obiecująca gra ełkaesiaków nie przekładała się jednak na groźne okazje bramkowe.
Piłkarze Chrobrego byli co prawda przy piłce rzadziej, ale to oni stworzyli najgroźniejszą sytuację dwóch pierwszych kwadransów gry. W 26. minucie Dominik Piła oddał dobry, kąśliwy strzał zza pola karnego. Na to uderzenie świetnie zareagował Arkadiusz Malarz, który sparował piłkę zmierzającą do siatki, tuż obok słupka.
Kwadrans później doszło do kolejnego pojedynku młodzieżowca Chrobrego z kapitanem ŁKS-u. Piła wbiegł w pole karne łodzian, a Malarz przerwał jego rajd wślizgiem. Sylwester Rasmus podyktował rzut karny. Do piłki podszedł Mateusz Machaj, ale trafił w piłkę nieczysto i ta zamiast zatrzepotać w siatce, odbiła się od słupka i została szybko wybita przez obrońców ŁKS-u.
Ełkaesiacy mogli odetchnąć z ulgą. Im bliżej jednak końca pierwszej połowy, tym rozgrywali piłkę w ofensywie z mniejszą swobodą, a ich akcje były przerywane szybciej. Pomimo statystycznej przewagi łodzian w posiadaniu piłki czy ilości wykreowanych sytuacji, to Chrobry miał w pierwszej połowie dwie najgroźniejsze okazje do strzelenia bramki.
Druga część gry rozpoczęła się nerwowo. Biało-czerwono-biali nie potrafili odnaleźć odpowiedniego rytmu. W 51. minucie obrońcy ŁKS-u spóźnili się z powrotem na swoje pozycje i zostawili głogowianom bardzo dużo miejsca na wyprowadzenie kontry. Przez chwilę było bardzo gorąco, gospodarze pędzili w stronę bramki Malarza w przewadze liczebnej, ale ofiarność Michała Trąbki i Jakuba Tosika blokujących kolejne strzały piłkarzy Chrobrego pozwoliła zażegnać zagrożenie.
Gospodarze dobrze weszli w drugą połowę i szybko potwierdzili dobrą dyspozycję zdobyciem bramki. W 56. minucie po rzucie rożnym Mikołaj Lebedyński wygrał walkę o pozycję z Adamem Marciniakiem oraz Maciejem Dąbrowskim i skierował piłkę do bramki ŁKS-u.
Krótko po stracie gola Ireneusz Mamrot wprowadził na boisko Gryszkiewicza i Domingueza. Zmiany nie przyniosły jednak efektów. ŁKS nie tylko nie potrafił stworzyć zagrożenia pod bramką rywala, ale, co gorsza, nie był w stanie oddalić gry od własnego pola karnego. Początkowa pewność siebie ełkaesiaków całkowicie się ulotniła. To grający w tym sezonie już jedynie o prestiż głogowianie byli bardziej waleczni i zdeterminowani, a ełkaesiacy popełniali coraz więcej błędów, grali niedokładnie, męczyli się własną grą i przegrywali indywidualne pojedynki z rywalami.
W okolicach 70. minuty coś nareszcie drgnęło. ŁKS miał trzy dobre okazje: najpierw Dominguez uderzył nad bramką z rzutu wolnego, a następnie dwukrotnie gola mógł zdobyć wprowadzony na boisko chwilę wcześniej Łukasz Sekulski: nie poradził sobie jednak w okazji, w której stanął oko w oko z Rafałem Leszczyńskim, a następnie niecelnie uderzał głową po dobrym dośrodkowaniu Wolskiego.
Po okresie zagrożenia pod bramką Leszczyńskiego Chrobremu udało się uspokoić nieco grę i oddalić zagrożenie od własnej bramki. Gorąco zrobiło się jeszcze w końcówce, gdy Marcel Ziemann zwieńczył dynamiczny rajd efektownym strzałem w spojenie słupka z poprzeczką, a Łukasz Sekulski (który zajmował się dziś głównie pudłowaniem) niecelnie uderzał z rzutu wolnego i nie potrafił zamienić na gola sytuacji, w której znalazł się z piłką kilka metrów od bramki Chrobrego.
Chrobry Głogów – ŁKS Łódź 1:0 (0:0)
1:0 – Lebedyński 57.
Chrobry: Leszczyński – Ilków-Gołąb, Praznovsky, Bougaidis, Stolc, Cywka (92. Michalec), Kolenc, Ziemiann, Machaj (87. Mandrysz), Piła, Lebedyński (92. Kowalczyk).
ŁKS: Malarz – Wolski, Dąbrowski, Sobociński, Marciniak – Pirulo, Rozwandowicz (45. Tosik, 80. Sajdak), Trąbka (60. Dominguez), Rygaard (67. Sekulski), Janczukowicz (60. Gryszkiewicz) – Ricardinho