Czego zabrakło ŁKS-owi, żeby utrzymać się w ekstraklasie? Były trener wyciągnął wnioski.
Kazimierz Moskal znowu zrobił awans z ŁKS-em i znowu nie doczekał końca rozgrywek ekstraklasy. Trochę niesprawiedliwie, bo jeżeli wymieniać trenera to na lepszego, a zatrudniony po nim Piotr Stokowiec nie wygrał żadnego z dziesięciu meczów, w których prowadził łodzian.
Teraz ŁKS szuka trenera i ma go ogłosić przed startem przygotowań do rozgrywek pierwszej ligi. Na pewno nie będzie to Moskal, bo zasłużony szkoleniowiec ma już pracę. Poprowadzi Wisłę Kraków, rywali łodzian w walce o awans.
– Przez pierwszy miesiąc po zwolnieniu z ŁKS-u dochodziłem do siebie, musiałem to przetrawić i ochłonąć. Drugi miesiąc odpoczywałem, w sensie psychicznym i fizycznym. Prace domowe, czas spędzony z rodziną itd. Śledziłem rozgrywki Ekstraklasy, 1 ligi, turnieje tenisowe, chętnie oglądałem Igę Świątek. A potem zacząłem tęsknić za pracą. Szczególnie zimą, gdy wokół domu nie ma za wiele pracy. Starałem się wykorzystać ten czas na poszerzenie spojrzenia na piłkę – mówi Moskal cytowany przez TVP Sport (tutaj).
Według trenera ŁKS-owi nie udało się utrzymać, bo przed rozpoczęciem rozgrywek stracił kluczowych piłkarzy. Chodzi o Mateusza Kowalczyka i Michała Trąbkę, pomocników, którzy w pierwszej lidze stanowili o sile zespołu.
– Po awansie rozpadł nam się środek pola i musieliśmy szukać innych rozwiązań. W pierwszych kolejkach próbowaliśmy jeszcze grać jak w 1 lidze, ale widzieliśmy, że to nie funkcjonuje tak, jak byśmy chcieli. I musieliśmy dopasowywać to do posiadanych zawodników. Pozostając bez pracy myślałem więc, jak pewne rzeczy udoskonalić – wyjaśnił trener Wisły.
Szkoleniowiec przypomniał, że pierwszy raz z ŁKS-u odszedł przez różnicę zdań z Krzysztofem Przytułą, ówczesnym dyrektorem sportowym. Wspomniał również o Javim Moreno. To piłkarz, którym zachwycał się Przytuła, a na boisku nic nie dawał. Wreszcie zadecydowano, żeby rozwiązać z nim kontrakt.
– W ŁKS miałem jednego Hiszpana, który podobno na treningach był fantastyczny, ale w meczu nie dawał nic. No to po co trzymać na ławce chłopaka z zagranicy, któremu trzeba płacić kontrakt, a on nie daje nic drużynie – przypomniał Moskal.
Z niecierpliwością czekamy na terminarz i pierwszy mecz ŁKS-u z Wisłą. To będzie pojedynek pełen podtekstów, tym bardziej, że Moskal nadal ma sentyment do klubu z al. Unii.