Serafin Szota nie przedłużył kontraktu z Widzewem i związał się z wicemistrzem Polski Śląskiem Wrocław. Nie wszyscy kibice rozumieją ten ruch klubu.
O tym, że Widzew nie przedłuży kończącego się 30 czerwca kontraktu 25-latka, klub poinformował 24 maja. Kilka dni później Szota był już zawodnikiem Śląska, który wywalczył wicemistrzostwo Polski i będzie grał w europejskich pucharach. To więc sportowy awans piłkarza.
CZYTAJ TEŻ: Karnety na Widzew będą droższe. Kiedy ruszy sprzedaż?
Pewnie nie byłoby w ogóle tematu, gdyby nie kontuzja, jakiej piłkarz doznał w minionym sezonie jesienią. Z jej powodu musiał przejść operację i długą rehabilitację i dlatego pauzował. Przez to nie rozegrał odpowiedniej liczby minut, co przedłużyłoby o rok jego umowę z Widzewem. Tak stało się w przypadku Jordiego Sancheza i Mateusza Żyry. Jako wolny zawodnik Szota mógł wybrać nowego pracodawcę i padło na Śląsk.
Wielu kibiców zastanawia się, dlaczego Widzew mocniej nie walczył o piłkarza, który przecież jest jeszcze młody, ale już doświadczony. Do tego raczej nigdy nie zawodził, grał bardzo dobrze, albo solidnie. No i jest Polakiem, a tych zaczyna brakować w polskich klubach.
Na ten temat wypowiedział się podczas podsumowania ubiegłego sezonu prezes Michał Rydz. – Serafin chciał grać, a z jego przekazu wynikało, że w Śląsku będzie miał na to większe szanse, niż w Widzewie. Hierarchia pokazał, że starterami byli u nas Juan Ibiza i “Żyrko”, który nawet wyszedł na jeden mecz z opaską kapitana – powiedział. – “Sero” jest bardzo ambitnym człowiekiem i powiedział, że chce iść do klubu, w którym czuje, że jego rola będzie większa, niż ta, którą może mieć w Widzewie. To uczciwe postawienie sprawy. Odbyło się to po rozmowie z trenerem i dyrektorem sportowym. I zdecydował się na Śląsk. Akceptuję i szanuję tę decyzję. Podziękowaliśmy sobie i życzyliśmy wszystkiego dobrego, może nie w meczach z nami, ale myślę, że Serafin będzie się dalej rozwijał.
Głos w tej sprawie zabrał też Tomasz Wichniarek, dyrektor sportowy Widzewa. – Jego umowa się nie przedłużyła, ale negocjowaliśmy nową. Niestety nie udało się nam porozumieć. Nie chodziło o kwestie pieniędzy, ale właśnie o ambicje Serafina. Miał jasne informacje ode mnie i trenera, że nie będzie pierwszym wyborem. Zdecydował więc pójść do klubu, który być może mu to gwarantuje. My chcemy świeżej krwi w drużynie. Rozstaliśmy się w zgodzie. Tak w sporcie bywa – powiedział.