Pirulo, czyli synonim słowa najlepszy. Oprócz jednego, niechlubnego wyjątku piłkarze ŁKS-u rozegrali doskonały mecz.
Gdy stoi w bramce ŁKS nie przegrał jeszcze meczu. Wydaje się, że miał szansę obronić pierwszego karnego, ale minął się z piłką. To nic, bo znowu nie puścił gola z gry.
Mokrzycki strzelił pięknego gola z wolnego ze Skrą, więc w następnym meczu odpowiedział mu Dankowski. Nie obrazimy się, żeby ten pojedynek na to kto zrobi to ładniej trwał do końca sezonu.
Idealny występ. Jest kozakiem, który ratuje każdą piłkę, nawet te nie do uratowania.
Spokój, opanowanie, elegancja. Pewniak.
Sprokurował karnego, ale grał solidnie. Agresywnie dopada do rywali, co rzadko zdarza się bocznym obrońcom. Dużo czasu spędził na połowie Chrobrego, bo starał się pomagać w ofensywie.
Cichy bohater tego meczu. Był zawsze tam gdzie bezpańska piłka, odbierał, rozgrywał, zamieniał się miejscem z Monsalve. Filar defensywy ŁKS-u.
Widać, że pracował nad wytrzymałością, bo jest w stanie rozegrać cały mecz i nie stracić na jakości. W ostatnich sekundach spotkania asystował Piotrowi Janczukowiczowi czym zwieńczył niezwykle udany występ.
Najsłabszy z pomocników ŁKS-u, ale to nie znaczy, że zagrał źle. Przydawał się szczególnie w drugiej połowie, gdy trzeba było przetrzymać piłkę żeby uspokoić grę.
Gol i asysta. Czego chcieć więcej od skrzydłowego?
Dwie bramki i jedna nieuznana. Został najlepszym strzelcem na zapleczu ekstraklasy w historii ŁKS-u.
Nie dostosował się do poziomu pozostałych piłkarzy, ale… po raz pierwszy trafił do protokołu sędziego. Bo sprokurował rzut karny. Dla Chrobrego.
Ma zmysł do gry kombinacyjnej. Udowodnił to nie po raz pierwszy. Po tym jak przepuścił piłkę, Pirulo zdobył trzeciego gola. Trochę brakuje dynamiki, ale im więcej będzie grał tym szybciej to nadrobi.
Bez liczb, ale zrobił więcej niż Balongo. Zagroził bramce rywali.
Wszedł na boisko w ostatnich minutach. Przy pierwszym kontakcie z piłką zdobył gola.