– Każdy w kadrze jest ważny i każdy może okazać się potrzebny drużynie – mówił wiele razy trener Janusz Niedźwiedź. I rzeczywiście, w końcu dawał szanse piłkarzom, którzy wydawali się już przez niego skreśleni, choćby Przemysławowi Kicie. O Hiszpanie jakby jednak zapomniał. Zanim wprowadził go na boisko w 76. minucie sobotniego meczu, Villanueva zagrał tylko w spotkaniu z Górnikiem Polkowice. Grał od 65. minuty.
CZYTAJ TEŻ: Gra brzydka, ale miejsce w tabeli Widzewa ładne
Kibice dopytywali o 24-latka, bo po ciężkim dla niego ubiegłym roku (o tym za chwilę), wydawało się, że wiosna będzie dla niego nowym otwarciem. Zwiastowały to też zimowe sparingi, w których Hiszpan naprawdę się wyróżniał. Pokazywał dużą łatwość w dochodzeniu do bramkowych sytuacji. Inna sprawa, że czasem wręcz fatalnie pudłował. Widać było jednak, że jest bardzo dobry technicznie i szybki. Cechy charakterystyczne dla hiszpańskich piłkarzy i takie, jakie w ofensywie z pewnością przydałyby się Widzewowi.
Do Łodzi trafił w sierpniu ubiegłego roku. Nie był obserwowany, nie wypatrzyli go więc skauci. Zaproponowano go do klubu. Widzew nie miał nic do stracenia. CV Hiszpan miał niezłe – chodzi o wyszkolenie w uznanym klubie – więc w łódzkim klubie zdecydowano, że dostanie szanse i przejdzie testy sportowe. W końcu uznano, że warto dać mu dwuletni kontrakt, który nie obciąża zbytnio budżetu Widzewa.
Villanueva jest wychowankiem akademii FC Villarreal. Grał w niej jednak tylko w zespołach juniorskich, więc nie doczekał się debiutu w drużynie, która od lat świetnie radzi sobie w europejskich pucharach (choćby w tym roku, bo przecież wyeliminowała z Ligi Mistrzów Bayern Monachium).
Z rodzinnej Cartamy wyjechał w wieku 13 lat. Opuścił Costa del Sol właśnie po to, by dołączyć do znanej akademii klubu Villareal.
Młody Dani występował w reprezentacjach młodzieżowych Hiszpanii, np. w eliminacjach mistrzostw Europy U17. Z Villarreal trafił do Recreativo Granada i tam miał się rozwijać. “Ze względu na swoją mobilność jest piłkarzem zdolnym do gry na obu skrzydłach i poszukiwaniu strzału” – pisano o nim w Hiszpanii, gdy przychodził do Recreativo.
Niestety jego karierę zatrzymały koronawirus i zawieszenie rozgrywek, a potem poważna kontuzja – złamana noga. Miał bardzo długą przerwę. Odbudowywał się właśnie w Łodzi. Nadrabiał zaległości, potem grał w rezerwach. Ale też miał pecha, bo właśnie podczas meczu drugiego zespołu doznał kontuzji. Gdy już był zdrowy i – wydawałoby się – gotowy, przegrywał rywalizację. Tak mówił trener Widzewa. – Niech walczy o swoje – dodał Niedźwiedź.
Jesienią Hiszpan zagrał tylko w sześciu meczach. Zagłębiu Sosnowiec w 19. kolejce strzelił gola głową. Wiosną na boisku był tylko około 40 minut. I to wystarczyło, by zostać bohaterem. – Jasne, można powiedzieć, że jestem dziś bohaterem drużyny Widzewa, ale nie to jest dla mnie ważne – mówił po sobotnim meczu. – Bramka w końcówce spotkania dała nam trzy punkty i możemy dalej iść do przodu i walczyć o awans. Dla mnie to fajny moment i kolejny sygnał do ciężkiej pracy na treningach, tym bardziej, że nieczęsto mam okazję do gry. Chciałbym pokazać, że mogę wiele zaoferować tej drużynie.
Teraz czekamy na kolejne gole Hiszpana, obojętnie, jak je zdobędzie. Musi jednak grać, a to już zależy od trenera. Po tym, co Dani Villa zrobił w sobotę, Niedźwiedź nie ma wyjścia – musi mu dawać więcej szans. – Znów strzeliłem gola głową, co dla zawodnika mojego wzrostu nie jest tak oczywiste. Moim zdaniem nieważne czym uderzę – liczy się, by być w odpowiednim miejscu i czasie, znaleźć sobie trochę wolnej przestrzeni i zrobić swoje – podsumował hiszpański widzewiak.
“Dani Villa jest świetnym strzelcem. Ma niesamowity instynkt, kiedy wchodzi na pole karne, a ponadto jest bardzo szybki” – scharakteryzowała go kiedyś oficjalna strona Villareal. W Widzewie pokazał to co najmniej dwa razy. Czekamy na więcej Dani. Czekamy na więcej Trenerze.