Widzew Łódź przegrał we Wrocławiu ze Śląskiem Wrocław. To był po prostu smutny mecz.
Przed sobotnim meczem, zarówno w Śląsku jak i w Widzewie, mogli zadawać sobie to samo pytanie. Kiedy wygrać jak nie teraz? Wrocławianie byli ostatni w tabeli i ostatni mecz wygrali w październiku. W sumie zwyciężyli zaledwie raz w tym sezonie. Z kolei łodzianie to w ostatnich 10. kolejkach zdecydowanie najsłabszy zespół zaraz obok Lechii i właśnie Śląska. I nie da się ukryć, że oglądając ten mecz, widać było, że grają w nim zespoły, które są po prostu słabe.
W składzie Widzewa zobaczyliśmy Huberta Sobola, który zastąpił w ataku Saida Hamulicia. Sytuacja kadrową RTS-u z trudnej, powoli staje się beznadziejna. We Wrocławiu zabrakło również Frana Alvareza, który w ostatnich dniach został tatą.
ZOBACZ TAKŻE>>>Sławomir Gula: “Mam nadzieję, że Widzew nie spadnie”
Już w 4. minucie swoją akcję przeprowadzili gospodarze. I zakończyli ją golem, a konkretnie zrobił to Piotr Samiec Talar. Bardzo blisko wyrównania był Jakub Sypek, ale nie trafił w bramkę w dogodnej sytuacji. Nie chcemy się przesadnie pastwić nad zespołem Daniela Myśliwca, ale na tle najsłabszej drużynę w lidze, widzewiacy wyglądali dramatycznie. Nawet biorąc pod uwagę problemy kadrowe, od łodzian po prostu trzeba wymagać więcej. Szczególnie z rywalami takimi jak Śląsk.
Prawdziwy kataklizm przyszedł jednak w drugiej połowie. Widzew wyjątkowo nieudolnie szukał swoich okazji, ale to WKS wyprowadził kolejny cios. Po dograniu piłki w pole karne, do własnej bramki wpakował ją Luis Da Silva i było już 2:0. Chwilę później z boiska wyleciał Paweł Kwiatkowski, który obejrzał drugi żółty kartonik. Nie było elementu, w którym Widzew wyglądałby dobrze. W czasie, gdy łodzianie mięli problem z wymianą trzech podań, wrocławianie szli po kolejnego gola. Zdobyli go w 78. minucie, a autorem trafienia był Mateusz Żukowski. Podopieczni Myśliwca mogli przegrać jeszcze wyżej, ale na szczęście grali przecież z ostatnia drużyna w tabeli.
To spotkanie było tak naprawdę podsumowaniem Widzewa jako klubu sportowego w ostatnich tygodniach. Brak pomysłu, brak chęci, brak umiejętności. Brak czegokolwiek. Co dalej? W tym momencie wydaje się, że bardzo prawdopodobny jest scenariusz, w którym RTS na poważnie dołączy do drużyn walczących o utrzymanie. Władze powinny zacząć działać, choć sami nie wiemy w jaki sposób. Czas na zmiany był zimą, a ten okres w RTS-ie przespano.
Śląsk Wrocław – Widzew Łódź 3:0
Śląsk Wrocław: Leszczyński – Guercio, Macenko, Paluszek, Llinares (85. Kurowski) – Baluta (85. Schierack), Schwarz – Samiec-Talar, Pozo (80. Jezierski), Żukowski (80. Ortiz) – Al Hamlawi
Widzew Łódź: Gikiewicz, Kwiatkowski, Żyro, Silva, Kozlovsky, Shehu, Hanousek (62. Gryzio), Sypek, Kerk, Łukowski (62. Stachowicz), Sobol (85. Gong)