Minione półtora roku to w Widzewie istny rollercoaster. Z jednej strony sportowo zespół przerósł pokładane w nim oczekiwania, bo awansował do PKO Ekstraklasy, a obecnie zajmuje trzecie miejsce w ligowej tabeli. Do tego świetnie radzą sobie widzewskie rezerwy, które są na jak najlepszej drodze do awansu do III ligi.
Co więcej, klub cały czas się rozwija, pojawiają się nowi pracownicy. Zarząd klubu chwali się także tym, że uporządkował działania i klubowe struktury, o czym więcej pisaliśmy już wcześniej na łamach „Łódzkiego Sportu”.
Nie wszystko jednak układało się po myśli klubowych władz. Cieniem na wszystko co dobre, kładzie się bowiem konflikt z Urzędem Miasta Łodzi. Konflikt na tyle poważny, że wydaje się obecnie niemożliwy do zażegnania. To jednak nie problematyczne relacje z magistratem, a brak decyzji w sprawie budowy nowego centrum treningowego Widzewa, Dróżdż wskazał jako swoją dotychczasową największą porażkę w zarządzaniu łódzkim klubem.
„Brak decyzji wynika także z tego, że Właścielowi przedstawiono kwestie Startu i w mojej ocenie próbowano nas tym rozgrywać. Brak decyzji w przedmiocie ośrodka to moja największa przegrana, jako prezesa. Jednak jeszcze trochę czasu jest :)” – napisał na Twitterze Mateusz Dróżdż.
Czytając ten cytowany oraz wcześniejsze wpisy Mateusza Dróżdża można przypuszczać, że temat budowy centrum treningowego Widzewa nabierze rozpędu w najbliższych miesiącach. Sama sprawa się już dość długo przeciąga, co na pewno nie jest na rękę klubowi. I to mimo niepewnej sytuacji gospodarczej w kraju i poważnego zamieszania na rynku budowlanym.
CZYTAJ WIĘCEJ >>> Pion sportowy jest jednomyślny. Ośrodek Widzewa tylko poza Łodzią