Dobra gra w ofensywie pozwoliła ŁKS zakończyć czarną serię sześciu porażek i w końcu odnieść zwycięstwo, mimo że obrona starała się zrobić wszystko żeby do tego nie doszło.
W pierwszej połowie uratował drużynę od straty bramki, po błędzie Sobocińskiego. Tego, co zrobił 63 minucie, nie da się logicznie wytłumaczyć. Bramkarz przyjął podanie od Morosa, mógł wybrać każdy możliwy wariant rozegrania. Zamiast tego podał piłkę do zawodnika Odry, którą ten kopnął do pustej bramki ŁKS. Malarzowi coraz bliżej do emerytury, a takie błędy tylko to potwierdzają.
Był to jego 50 występ w barwach ŁKS. Trzeba przyznać, że obok jesiennego meczu z Odrą Opole i derbów, jeden z najbardziej udanych. Klimczak dobrze uzupełniał się na lewej stronie boiska z grającym na skrzydle Janczukowiczem, odbierał piłkę nawet na połowie przeciwnika, pozwolił sobie na kilka skutecznych rajdów. Na jego ocenę cień kładzie błąd przy wyprowadzeniu piłki w drugiej połowie, po którym Odra stworzyła groźną akcję. Gdyby nie to mógłby aspirować do miana zawodnika meczu, które zdobył…
Jeżeli wracać do formy po dwóch fatalnych meczach, to w takim stylu jak Wolski. Prawy obrońca zanotował dziś jedną asystę i jedno kluczowe podanie. Cały mecz był aktywny w ofensywie, nie popełnił żadnego znaczącego błędu w defensywie. Wolski wrócił do optymalnej formy w odpowiednim momencie. Poprowadził drużynę do zwycięstwa w ważnym meczu o przełamanie. Jeżeli potwierdzi swoją dobrą dyspozycję w derbach, skrzydłowi Widzewa nie będą mieli z nim lekko.
Najgorszy piłkarz ŁKS. Ciągle spóźniony, popełniał praktycznie same złe decyzje. Dwa razy zamiast uspokoić grę i spokojnie wyprowadzić piłkę, podawał pod nogi napastników Odry, co pozwoliło im znaleźć się sam na sam z bramkarzem. Obejrzał dwie żółte kartki za bezmyślne faule, których nie musiał popełnić. Mimo to będzie mógł zagrać w derbach, bo ma ich na koncie sześć.
Gasił pożary po Sobocińskim. Zaimponował opanowaniem. W kilku kluczowych momentach kiedy pod bramką ŁKS robiło się gorąco wybijał piłkę na połowę przeciwnika.
Po Tosiku, którego wątpliwą przyjemność oglądać mieliśmy przez dwa mecze, Rozwandowicz wyglądał jak Beckenbauer. Większość czasu przebywał na swojej połowie gdzie pomagał Sobocińskiemu i Morosowi zatrzymywać ataki rywali. Ambitnie walczył o piłkę nawet kiedy przeciwnik był w przewadze. Do pełni szczęścia brakowało trochę odważniejszej gry do przodu.
Genialna pierwsza połowa Hiszpana. Dzielił i rządził w środku pola. To on zaczął akcję, po której padła bramka na 1:0. Uruchamiał napastników świetnymi, dalekimi podaniami. W drugiej połowie kiedy ŁKS się cofnął nieco przygasł, ale i tak kilka razy błysnął techniką i doskonałym przeglądem pola.
Dobra pierwsza połowa, beznadziejna druga. Kolejny mecz, w którym Duńczykowi sił starcza na 45 minut. Rygaard ma duże umiejętności – świetnie konstruuje akcje, dobrze drybluje. Raz minął w polu karnym trzech przeciwników i zdołał oddać strzał na bramkę. W drugiej Rygaard nie istniał i w końcu w 82 minucie trener Stawowy go zmienił. Duńczyk zdecydowanie odstaje fizycznie, jest przede wszystkim zbyt wolny.
Młody piłkarz wystąpił na lewym skrzydle i spisał się bardzo dobrze. Oprócz bramki, którą zdobył po dobitce, był bardzo aktywny w ofensywie i defensywie, świetnie uzupełniał się z Klimczakiem na lewym boku boiska. Wywalczył kilka stałych fragmentów gry. Wydaje się, że ŁKS w końcu znalazł wartościowego młodzieżowca.
Hiszpanowi brakowało dziś tego elementu “magii”, do którego nas przyzwyczaił. Próbował kilka razy swojego firmowego zagrania – zejścia ze skrzydła i strzału z 20 metra, ale mu nie wychodziło. Dużo lepiej radził sobie w rozegraniu. Zaczął kilka groźnych kontr, wywalczył kilka piłek w środku pola. Nie jest to jeszcze Pirulo z jesieni 2020, ale widać, że wraca do formy.
Co ostatnio zepsuł, dziś naprawił. Zdobył gola, po bardzo ładnym technicznym uderzeniu. Oprócz tego dużo walczył, absorbował obrońców, dzięki czemu jego koledzy mieli więcej miejsca w polu karnym.
Zmienił Pirulo i nie wniósł za dużo do gry. Jedyne za co można go pochwalić, to długie utrzymywanie się przy piłce, podczas którego ŁKS mógł się przegrupować.
Zmienił na skrzydle Janczukowicza i w niczym mu nie ustępował. Grał dobrze, ale bramki ani asysty nie zdobył.
Zapamiętany zostanie z tego, że w pierwszych minutach po debiucie próbował zdobyć bramkę pokracznym krzyżakiem.
Grali za krótko, żeby ich oceniać. Obaj mogli zdobyć po bramce, ale Tosik faulował obrońcę przed oddaniem strzału, a Nawotka zmarnował sam na sam z bramkarzem.