Jordi Sanchez i Imad Rondić mają szansę znaleźć się w pierwszym składzie Widzewa w niedzielnym meczu z Ruchem Chorzów.
Od lat kolejni trenerzy Widzewa unikali raczej ustawiania w ataku dwóch napastników ustawionych obok siebie, co przed laty było dość powszechne. Tym bardziej dwóch o podobnych warunkach fizycznych. Co najwyżej było tak, że na pozycji nr 9 ustawiany był wysoki napastnik, którego wspomagał niższy kolega, który więcej biegał. Ostatnio jednak Widzew grał zwykle z trójką z przodu – ze środkowym napastnikiem i bocznych atakujących.
CZYTAJ TEŻ: Trener Widzewa: “Myślę, że będzie widać progres”
Oczywiście “dziewiątką” numer 1 był Jordi Sanchez. Przed sezonem do klubu ściągnięto także Imada Rondicia, zawodnika o bardzo podobnej charakterystyce. Obaj są silni i wysocy (obaj miedzą 190 cm), obaj lubią biegać i walczyć z rywalami. Bośniak miał wywołać rywalizację na środku ataku i sprawić, by Hiszpan pracował jeszcze ciężej.
Jordi nie stracił miejsca w składzie, ale Rondić rzeczywiście go naciska. Ostatnio z powodu kartek Hiszpana, grał jego zmiennik. W meczu ze Stalą Mielec Rondić był aktywny, ale gola nie zdobył. Widać jednak było gołym okiem, że jego forma zwyżkuje. Jak słyszymy, obaj napastnicy na treningach wyglądają naprawdę dobrze i jest duże prawdopodobieństwo, że Widzew wyjdzie z dwoma wieżami z przodu. Trzeba też wspomnieć, że widać, że chociaż obaj piłkarze ze sobą rywalizują, to bardzo się lubią.
– Obydwaj są zdrowi, obydwaj są gotowi do gry i w dobrej formie – powiedział tylko z lekkim uśmiechem na twarzy trener Daniel Myśliwiec pytany o to, czy jest szansa na duet Jordi-Rondić w niedzielnym meczu z Ruchem już od pierwszej minuty.
Taka sytuacja nie miała jeszcze w tym sezonie miejsca, ale obaj byli już razem na boisku. Choćby z Concordią Elbląg, kiedy od początku do końca grał Rondić, a Jordi wszedł w 62. minucie. Z Piastem Gliwice było podobnie, tyle że na odwrót.
Oczywiście znacznie więcej minut spędził na ligowych boiskach Hiszpan, który na koncie ma 10 gier i 832 minuty. Z kolei Bośniak wystąpił w dziewięciu spotkaniach, ale grał tylko 192 minuty.