Bez wątpienia przechodzę przez jeden z najlepszych momentów w mojej karierze sportowej – powiedział Fran Alvarez, piłkarz Widzewa, w rozmowie z hiszpańską Marcą.
Pomocnik Widzewa udzielił radiowego wywiadu. Marca to znany hiszpański portal. Pretekstem do rozmowy była oczywiście bardzo dobra forma Alvareza, który w tym sezonie (w lidze i pucharze) – o czym zresztą wspomina dziennikarz Raúl Fuentes – strzelił już sześć goli i zaliczył cztery asysty. Niedawno Hiszpan zaliczył swojego pierwszego hat tricka w Widzewie, trzy gole wbił Bruk-Betowi Termalice Nieciecza.
– Bez wątpienia przechodzę przez jeden z najlepszych momentów w mojej karierze sportowej – przyznał widzewiak. Alvarez wspominał o tym, że przez całą swoją karierę grał na pozycji numer 8, ale w Widzewie gra raczej jako “dziesiątką”.
Fran wrócił też pamięcią do Albacete, w którym występował przed przyjściem do Widzewa. – W moim drugim sezonie w Albacete miałem kontuzję i nie grałem. Dostałem ofertę z Polski. Nie boję się zmian i to była bardzo mądra decyzja – twierdzi. Najlepszym tego dowodem jest fakt, że Alvarez podpisał nowy kontrakt z Widzewem do 2028. – Klub zmienił właściciela i widzę we mnie jednego z liderów nowego projektu. Czuję się tu dowartościowany i szczęśliwy – przyznał.
Widzewiak w samych superlatywach wypowiedział się o kibicach w Polsce i atmosferze na stadionach. – Dla nich piłka nożna jest religią. Spędzają 90 minut na skakaniu, atmosfera jest niesamowita – powiedział dodając, że liga jest wyrównana. – Każdy może tu wygrać z każdym. Nie jest jak w Hiszpanii, że dominują real u Barca. To czyni ligę wyjątkową.
Fran podkreślił, że cieszy się życiem w Łodzi, ale nie wyklucza powrotu do Hiszpanii. – Jestem tu bardzo szczęśliwy. Gdyby pojawiła się dobra okazja dla mojej rodziny, to oczywiście bym to rozważył. W piłce nożnej i w życiu dużo się dzieje – stwierdził.