Czasu w Widzewie piłkarze zawsze dostają niewiele. Zawodnicy muszą praktycznie z marszu dawać jakość, bo inaczej po pół roku są spisywani na straty. Ale przed nową rundą dołączam do apelu dyrektora sportowego Widzewa – dajcie czas nowym. Być może to wiosenny optymizm, ale mam przeczucie, że Hilary Gong i Said Hamulić jeszcze pozytywnie nas zaskoczą.
Hilary Gong to zawodnik, który jesienią chyba najbardziej zawiódł z całego zespołu Widzewa. Piłkarz za którego trzeba było zapłacić niemałe jak na widzewskie realia pieniądze nie przekonywał. Był chaotyczny, niewiele dawał drużynie, a swoją grą częściej irytował kibiców niż dawał im radość. Stał się cieniem Hilarego Gonga, który potrafił zachwycić w barwach AS Trenczyn.
Tymczasem w Turcji, podczas zimowego obozu, Nigeryjczyk odżył. W meczach kontrolnych zaczął wykorzystywać swój największy atut, jakim jest szybkość, a do tego okazało się, że potrafi celnie kopnąć piłkę. Coraz lepiej rozumie także to, czego wymaga od niego trener Daniel Myśliwiec. Takie połączenie wystarczyło, by być jednym z głównych kandydatów do gry w pierwszym składzie Widzewa w piątkowym meczu z Lechem.
Swoją drogą, pamiętam, że transfer Gonga, zaraz po jego ogłoszeniu, był przez wiele osób oceniany naprawdę pozytywnie. Przeze mnie też. Szczególnie, że przecież ten zawodnik pokazał się ze świetnej strony z meczu sparingowym przeciwko Widzewowi, w którym po pięknej akcji strzelił gola. Wtedy pomyślałem: „Ale fajnie byłoby mieć takiego gościa w Łodzi”. No i dzisiaj Widzew takiego zawodnika ma. To po prostu trzeba wykorzystać.
Oczekiwania wobec introwertycznego skrzydłowego, ale i wiarę w to, że wiosną może okazać się jednym z najważniejszych zawodników Widzewa, mam nie tylko ja. Wydaje się, że ma ją trener Daniel Myśliwiec i na pewno ma ją dyrektor sportowy Widzewa – Tomasz Wichniarek.
– My latem dokonaliśmy sporo transferów i chcemy dać możliwości pokazania pełni umiejętności zawodnikom, którzy przyszli do nas pół roku temu. Mam na myśli szczególnie zawodników ofensywnych. Wierzę w to, że to piłkarze, którzy są w stanie wzmocnić zespół i dać nam wiosną impuls. Liczę na Gonga. On dobrze wyglądał na obozie. Jestem pełen nadziei, że wiosną pokaże swoje walory, dzięki którym trafił do Widzewa – mówił Wichniarek w rozmowie z „Łódzkim Sportem”.
Zdecydowanie więcej zespołowi wiosną mogą dać też Said Hamulić i Hubert Sobol. Obaj są zmiennikami Imada Rondicia i pewnie marzą o tym, by najskuteczniejszy strzelec Widzewa ostatecznie tej zimy został sprzedany. Wtedy droga do pierwszego składu mocno się skróci. Jeśli jednak to się nie wydarzy, to Hamulić i Sobol dalej będą rezerwowymi, ale mimo to liczę, że przede wszystkim Hamulić dostanie szansę i, co więcej, ją wykorzysta.
Said Hamulić to w końcu piłkarz, który już w naszej ekstraklasie udowodnił, że potrafi strzelać gole. Jego charakter, chociaż nie najłatwiejszy, pozwoli mu sprostać presji oczekiwań kibiców. Po prostu musi zacząć grać i strzelać. Jakie to łatwe, prawda?
Jak duże są szanse, że chociaż Hamulić i Gong staną się wiodącymi postaciami Widzewa w rundzie wiosennej? Fortuny na to nie postawię, ale jestem skłonny stwierdzić, że chociaż jeden z nich odpali. Widzew potrzebuje indywidualności – piłkarzy, którzy sami są w stanie przesądzić o losach meczu. I takich piłkarzy w postaci Hamulicia i Gonga Widzew ma.
Oby już od meczu z Lechem obaj udowodnili, że mój optymizm i wiara w nich nie są zupełnie bezpodstawne.