Sebastian Rudol zagra w ŁKS-ie. Piłkarz wraca do Łodzi po kilku latach, bo w przeszłości już w niej grał, tyle że w Widzewie. Nie on pierwszy.
Widzew i ŁKS to najwięksi historyczni rywale w mieście Łodzi. Wiele derbowych meczów przeszło do legendy tak jak i wielu zawodników. Mecze o prymat w mieście zawsze wywoływały dodatkowe emocje. Tak jak przejścia piłkarze jednej drużyny do drugiej. Chociaż trzeba zaznaczyć, że kiedyś nie było aż takich antagonizmów między kibicami Widzewa i ŁKS-u i przenosiny kolejnych piłkarzy do rywala z drugiej strony Łodzi nie budziły aż tylu negatywnych emocji.
CZYTAJ TEŻ: Ile są warci piłkarze Widzewa? I dlaczego tak mało
A było takich zawodników wielu. W latach 70. do Widzewa zza miedzy trafili m.in. Zdzisław Kostrzewiński, Andrzej Grębosz czy Tadeusz Gapiński. Dwukrotnym mistrzem Polski z Widzewem jest Jerzy Klepczyński, który również zaczynał w ŁKS-ie.
W latach 80. np. Marek Dziuba, który też przeniósł się ŁKS-u do Widzewa. Do dzisiaj jest zresztą bardzo szanowany przez kibiców obu łódzkich klubów, także dlatego, że pracował w nich również w roli trenera.
Prawdziwą legendą zarówno ŁKS-u, jak i Widzewa jest również Leszek Jezierski, który jako piłkarz klubu z zachodniej części Łodzi sięgnął z nim po mistrzostwo. W Widzewie nie grał, ale był jego trenerem (ŁKS-u również) i to on budował w piłkarzach słynny charakter. Z drużyną ze wschodu awansował do ekstraklasy. Napoleona, jak go nazywano, nie ma już wśród nas od 2009 roku. Na jego grobie można znaleźć zarówno znicze od kibiców ŁKS-u, jak i Widzewa.
W gronie piłkarzy, którzy reprezentowali barwy obu klubów z Łodzi, są jeszcze m.in. Mirosław Myśliński, Maciej Terlecki, Andrzej Woźniak, Zbigniew Wyciszkiewicz, Dariusz Podolski, Jan Jeżewski, Jacek Gierek, Jerzy Zajda, Rafał Pawlak, Rafał Grzelak, Radosław Matusiak, czy już w nowszych czasach Maksymilian Rozwandowicz i Marcin Kaczmarek. Ta lista jest naprawdę długa. Oczywiście nie wszyscy przechodzili bezpośrednio do zespołu zza miedzy jak wspomniani tutaj Kostrzewiński, Dziuba, Terlecki, Podolski, Woźniak czy Wyciszkiewicz, a także ostatni taki zawodnik, czyli Kaczmarek.
– Jeśli chodzi o transfer do Widzewa, to dostałem od władz ŁKS-u informację, że mogę szukać sobie nowego klubu, bo brakowało pieniędzy. Miałem rodzinę w Łodzi, córka chodziła do przedszkola i akurat przyszła taka propozycja z klubu. Dostałem też telefon od trenera Mroczkowskiego i wszystko doszło do skutku. Zastanawiałem się też z żoną, czy to, aby na pewno jest dobry pomysł, bo wiadomo, jak kibice zaczęliby reagować. Mieszkałem też na osiedlu, gdzie większość kibicowała ŁKS-owi. Muszę powiedzieć, że nawet po transferze do Widzewa nie było większych problemów, żadnych starć. Niektórzy po prostu uszanowali tę decyzję. Zatem na osiedlu był raczej spokój. Nikt nie miał do mnie pretensji. Wiadomo, co innego było na meczu derbowym. Wtedy pojawiały się wyzwiska, ale za bardzo się nimi nie przejmowałem. Nie unikałem też miejsc publicznych. Normalnie wychodziłem z rodziną na miasto – opowiadał jakiś czas temu Kaczmarek dziennikarzom “Przęglądu Sportowego”.
Teraz ełkaesiakiem został Sebastian Rudol. Oczywiście do drużyny z al. Unii nie przeniósł się bezpośrednio z Widzewa, ale jest to jakieś wydarzenie. Jesienią 29-latek grał w Motorze Lublin, strzelił nawet drużynie z al. Piłsudskiego gola. W Widzewie grał w latach 2019-2020 po powrocie z Rumunii i radził sobie nieźle, chociaż tylko do czasu. Potem już go w klubie nie chcieli i w końcu odnalazł się w Sandecji Nowy Sącz. A teraz wraca do Łodzi, ale zagra już na stadionie przy al. Unii.