Gustaf Norlin został piłkarzem ŁKS-u. Szwed związał się z klubem półtorarocznym kontraktem. Co nowy zawodnik może dać dwukrotnemu mistrzowi Polski?
Norlin urodził się w styczniu 1997 roku. Pierwszymi klubami w jego karierze były szwedzkie Lidkopings FK i Skovde AIK. Na początku 2020 roku gracz przeniósł się do Varbergs BoIS i w barwach tej drużyny zadebiutował na poziomie szwedzkiej ekstraklasy.
W premierowym sezonie na najwyższym szczeblu rozgrywkowym Norlin wystąpił w 28 meczach (2152 minuty), strzelił pięć goli i zanotował siedem asyst. To imponujące statystyki, zwłaszcza, że zespół nowego piłkarza ŁKS-u, w tamtych rozgrywkach zajął dopiero 11. miejsce w 16-zespołowej lidze. Nie ma więc się co dziwić, że po tak udanej kampanii (w Szwecji gra się systemem wiosna-jesień) zainteresował się nim szwedzki potentat, czyli IFK Goteborg.
To 18-krotny mistrz Szwecji, ośmiokrotny zdobywca krajowego pucharu, a także dwukrotny zdobywca Pucharu UEFA. W ostatnich latach były pracodawca Norlina nie radził już sobie aż tak dobrze (ostatnie trofeum zdobył w roku 2008), ale wciąż na szwedzkim podwórku Goteborg to marka, która robi wrażenie swoją historią.
Początki w nowym zespole dla Norlina nie były łatwe. W 2021 roku w lidze wystąpił 22 razy (niespełna 1000 minut), nie notując choćby jednej bramki lub asysty. Kolejne rozgrywki były jednak przełomowe: w 2022 roku rozegrał 34 mecze, zanotował 11 trafień, do których dołożył siedem asyst.
W kolejnych dwóch sezonach napastnik dostosował się jednak poziomem swojej gry do reszty zespołu, który zajął dwukrotnie 13. miejsce w tabeli, ostatnie zapewniające utrzymanie. Norlin nadal grał regularnie, ale już nie aż tak efektownie jak w 2022 roku. Zdaniem osób śledzących skandynawską piłkę, zawodnik potrzebował zmiany otoczenia.
Norlin niewątpliwie jest graczem o dużych umiejętnościach. Nie bez powodu przez ostatnie pięć lat regularnie występował w szwedzkiej ekstraklasie, naprawdę solidnej. Co prawda w rankingu UEFA jest ona kilka pozycji niżej niż polska ekstraklasa, ale jednocześnie Szwedzi mają aż trzy zespoły, które na wiosnę będą grać w europejskich pucharach, w tym dwa w Lidze Europy.
Norlin to zawodnik ofensywny, głównie występujący jako środkowy napastnik. Może też zagrać na skrzydle czy jako ofensywny pomocnik, ale najbliżej mu do klasycznej dziewiątki.
– W przypadku Gustafa wszyscy natychmiast byliśmy zgodni, że jego umiejętności piłkarskie są na wysokim poziomie. Jesteśmy przekonani, że od pierwszych dni jest w stanie dać nam bardzo dużo jakości w ofensywie, jest bardzo groźny w okolicach pola karnego rywala. To uniwersalny zawodnik, który może zagrać na kilku pozycjach, zarówno na skrzydle, jak i napastnik czy ofensywny środkowy pomocnik. Bardzo dobrze też wpisuje się w oczekiwany przez nas profil motoryczny, do tego jego cechy wolicjonalne są na wysokim poziomie – powiedział Dominik Jarosz, menadżer działu skautingu ŁKS-u.
Norlin – podobnie jak Feiertag – pod bramką przeciwnika bazuje przede wszystkim na dobrym ustawieniu się i precyzyjnym wykończeniu. Zdecydowaną większość swoich goli strzela z obrębu pola karnego przeciwnika. Jednocześnie jest to piłkarz grający na całej szerokości boiska. Ponadto wygrywa on stosunkowo sporo pojedynków i notuje przyzwoitą liczbę kluczowych podań.
Ciekawym aspektem jest waleczność Norlina – to, jak zachowuje się po stracie piłki. Jeśli chodzi o statystyki, to nie wygląda to imponująco, ponieważ daleko Norlinowi choćby do Andreu Arasy, który średnio odbiera cztery piłki na spotkanie. Szwed w minionym roku robił to ponad dwa razy rzadziej. Sam zawodnik zapewnia jednak, że nie brakuje mu agresji i charakteru.
– Przede wszystkim powiedziałbym, że jestem pozytywnym typem zawodnika. Zarówno ofensywnie i defensywnie jestem zdyscyplinowany oraz agresywny, więc chce pokazać to na boisku, to też idzie w parze z moją osobowością – zapowiedział.
Warto dodać, że jest to piłkarz, który zazwyczaj jest gotowy do gry – w swojej karierze jeszcze nie miał ani jednej poważniejszej kontuzji, a do tego nigdy nie został ukarany więcej niż czteroma żółtymi kartkami w sezonie.
W jakiś sposób zastanawiające jest to, dlaczego Norlin w ogóle do ŁKS-u trafił. Oczywiście Goteborg nie notował w ostatnim czasie oszałamiających wyników, a sam Norlin również miał w ojczystych rozgrywkach problemy, ale jednak mówimy o kimś, kto w niezłej europejskiej lidze rozegrał ponad 100 spotkań i ma 28 lat, czyli znajduje się w najlepszym momencie kariery piłkarza. Ponadto to nie było tak, że napastnik nie miał żadnych ofert. Nie, od 1 stycznia tego roku był wolnym zawodnikiem, którym – według szwedzkich mediów – interesowały się kluby z Cypru, Grecji i Turcji.
Przede wszystkim jednak system podatkowy i generalnie poziom zarobków w Polsce jest korzystniejszy dla zawodników niż w Skandynawii. M.in. z tego powodu ofertę ŁKS-u kilka lat temu wybrał Mikkel Rygaard. Transfer Duńczyka okazał się kompletnym niewypałem, ale on od początku podkreślał jedną rzecz – jako piłkarz, mający duże doświadczenie w swojej ojczyźnie, nie spodziewał się, że na drugim szczeblu rozgrywkowym w Polsce zarabia się aż tyle.
Inna sprawa, że Rygaard w Łodzi dostał horrendalnie wysoki kontrakt. Teraz ŁKS wyciągnął wnioski z tej historii… Ponadto ŁKS to pierwszy zagraniczny klub w karierze Norlina. Nie ma się co dziwić więc, że 28-latek postanowił w końcu wyjechać z ojczyzny i spróbować swoich sił w innym kraju.
Co warte podkreślenia, Norlin docenił wizję klubu, do którego trafił. – ŁKS to wielki klub w Polsce. Skontaktował się ze mną Robert Graf, przedstawił projekt i pomyślałem, że jest on bardzo interesujący. Jestem na takim etapie mojej kariery, że bardzo chcę spróbować czegoś nowego, ale też czegoś ambitnego. ŁKS pojawił się z dobrą propozycją, więc od razu powiedziałem “tak” – powiedział.
Oczywiście takie słowa jak “wizja”, “projekt” czy “DNA klubu” to są oklepane frazesy, które powtarza większość piłkarzy, gdy podpisuje kontrakt z nowym klubem. Ale piłkarze, którzy spokojnie mogliby grać w ekstraklasie, jak Arasa, Kupczak, Hinokio, Norlin czy Rudol, wybierają w ostatnim czasie klub z al. Unii 2.
Norlin – mimo ciekawego CV – będzie musiał się trochę postarać, żeby wywalczyć sobie miejsce w pierwszej jedenastce ŁKS-u. W końcu podstawową “dziewiątką” łodzian jest wyżej wspomniany Feiertag, który z dziewięcioma golami jest najlepszym strzelcem “Rycerzy Wiosny”. Na skrzydłach natomiast są Antoni Młynarczyk oraz Andreu Arasa, którzy również są ważnymi ogniwami w łódzkiej maszynie.
Dlatego jeszcze bardziej frapujące jest to, w jaki sposób trener Jakub Dziółka będzie chciał wykorzystać Szweda. Jeśli zrobi to odpowiednio, to bardzo możliwe, że ŁKS będzie miał z przodu jednego z najlepszych graczy w całej 1. lidze.