W sobotę w Sercu Łodzi swój sektor miał Henrich Ravas, bramkarz Widzewa.
Za Słowakiem bardzo dobry rok. Z Widzewem awansował do PKO Ekstraklasy, w której jest jednym z najlepszych bramkarzy. Wieści o dobrej formie 25-latka dotarły także na Słowację. W listopadzie zawodnik Widzewa dostał bowiem powołanie do reprezentacji. Co prawda jeszcze w niej zadebiutował, ale wygląda na to, że na stałe trafił do notesu selekcjonera Francesco Calzony. Ravas dostał bowiem powołania na marcowe mecze eliminacji Mistrzostw Europy z Luksemburgiem (23) oraz Bośnią i Hercegowiną (26). Już niedługo wyjedzie na zgrupowanie.
Jeśli Ravas zagra w którymś z tych meczów, to pewnie na trybunach oglądać będzie go – i kibicować mu – jego rodzina i przyjaciele. Piłkarz pochodzi z Senicy, która od Trnawy oddalona jest o niewiele ponad 40 kilometrów (leży zresztą w kraju trnawskim). A właśnie w tym mieście Słowacja zagra z Luksemburgiem. Do Bratysławy, gdzie reprezentacja naszych południowych sąsiadów zagra z Bośnią i Hercegowiną, też zresztą nie jest daleko. Można tę drogę pokonać w ponad godzinę.
Do Łodzi z Senicy jest znacznie dalej, bo prawie 500 kilometrów, ale to żaden dystans dla prawdziwych kibiców. W sobotę na meczu Widzewa z Wartą Poznań przyjechało z rodzinnej miejscowości Ravasa 50 osób. Było ich dobrze widać na stadionie, bo mieli słowackie flagi i specjalny baner z wizerunkiem Henia. Jedyny minus, to oczywiście wynik, bo Ravas wpuścił dwa gole i Widzew przegrał 0:2. Ale „czy wygrywasz, czy nie…”