Mecz rozpoczął się od odegrania “Prząśniczki“. W ten sposób uczczono 599. urodziny Łodzi. Pieśń Stanisława Moniuszki jest hymnem naszego miasta.
Kazimierz Moskal, trener ŁKS-u, dokonał jednej, ale jak się później okazało kluczowej zamiany. Zamiast Władysława Ochrończuka, który w pierwszych kolejkach spisywał się słabo, zagrał Mateusz Kowalczyk.
Zaczęło się słabo, żadna z drużyn nie prezentowała pierwszoligowego poziomu. Gra była rwana. Przez trzy minuty, oba zespoły popełniły aż pięć fauli. W piątej minucie Pirulo przebiegł przez całą połowę rywali i wpadł w pole karne. Niestety uderzył prosto w bramkarza.
Chwilę później Michał Trąbka próbował zdobyć gola strzałem z dystansu, ale uderzył niecelnie. Ełkaesiacy dochodzili do dogodnych sytuacji, ale strzelali jakby od niechcenia. Słabo układała się współpraca Pirulo z Nelsonem Balongo. Belg dochodził do dogodnych pozycji w polu karnym, ale Hiszpan nie decydował się na podania, próbował uderzać z dystansu.
Kolejną dobrą sytuację dla ŁKS-u stworzył Trąbka, który chciał powtórzyć zagranie z meczu z GKS-em Tychy. Dograł wewnętrzną częścią stopy do Bartosza Szeligi, który nie zdołał zdobyć gola. Mimo tego, po tragicznym meczu z Katowicami boczny obrońca odżył i grał bardzo solidnie. Najlepszy na boisku był strzelec pierwszego gola w historii nowego stadionu ŁKS-u.
Mateusz Kowalczyk, bo o nim mowa grał jako defensywny pomocnik, utrzymywał się przy piłce, stopował akcje rywali i napędzał akcje ofensywne. W 31. minucie znalazł się w polu karnym, odebrał prostopadłe podanie od Szeligi, który wykorzystał błąd obrońców Skry i pewnym strzałem po ziemii umieścił piłkę w bramce.
Czytaj także: Pierwszy gol ŁKS-u po 99. dniach.
Niestety to nie wystarczyło. Na dwie minuty przed końcem, Przemysław Sajdak, były ełkaesiak zdobył wspaniałego gola z rzutu wolnego.
Na drugą połowę nie wyszedł Marcel Wszołek, którego zmienił Kamil Dankowski. Młodzieżowiec nie radził sobie dobrze w defensywie, więc sztab szkoleniowy ŁKS-u zdecydował się wpuścić bardziej doświadczengo zawodnika.
Niestety, chociaż ŁKS próbował to bardziej dogodne sytuacje stworzyła sobie Skra. Przy stałych fragmentach gry dwukrotnie mylił się Nacho Monsalve. Na szczęście częstochowianie nie trafiali w światło bramki.
Po godzinie, Moskal dokonał kolejnych zmian. Z boiska zszedł Kowalczyk i Dawid Kort. Ich miejsce zajęli Kelechukwu i Jan Kuźma. Strzelec pierwszego gola na stadionie Króla, został ukarany żółtą kartką i widocznie trener łódzkiego zespołu nie chciał ryzykować.
Jak zwykle pochodzący z Nigerii skrzydłowy rozruszał coraz słabiej grającą ofensywę łodzian, ale koledzy z drużyny nie dostosowali się do młodzieżowego reprezentanta Polski.
Szczególnie słabo spisywał się Balongo, który nie strzelił jeszcze gola dla ŁKS-u. Na 20 minut przed końcem zmienił go Piotr Janczukowicz. Jak się okazało to była dobra decyzja sztabu szkoleniowego ŁKS-u. Częstochowianie coraz śmielej zapuszczali się na połowę dwukrotnych mistrzów Polski.
Janczukowicz dostał wysokie podanie od Szeligi i popędził na bramkę. Przy pierwszym kontakcie z piłką zdobył gola, dającego ŁKS-owi prowadzenie.
Pod koniec meczu Skra rzuciła się do ataku. Podobnie jak w Tychach, ŁKS kontrował przebieg spotkania. Kolejny raz pragmatyzm opłacił się łodzianom. Klub z al. Unii uczcił 599. urodziny Łodzi pierwszym zwycięstwem na stadionie Króla.
ŁKS – Skra Częstochowa 2:1 (1:1)
1:0 Kowalczyk 31.
1:1 Sajdak 45.
2:1 Janczukowicz 73.
ŁKS: Arndt – Szeliga (76. Koprowski), Monsalve, Dąbrowski, Wszołek (46. Dankowski)- Kowalczyk (61. Kuźma), Kort (61. Kelechukwu), Trąbka – Biel, Pirulo, Balongo (71. Janczukowicz)
Skra Częstochowa: Bursztyn – Mesjasz, Brusiło (80. Brusiło), Szymański – Niedbała (73. Sangowski), Sajdak, Baranowicz (67. Olejnik), Lukoszek – Hilbrycht (80. Pyrdoł), Babiarz (73. Winiarczyk) – Kozłowski
żółte kartki: Kowalczyk