Fatalny Imad Rondić oraz rezerwowi Jakub Łukowski i Hilary Gong. Gra Widzewa skończyła się wraz z zejściem Sebastiana Kerka. Łódzka drużyna przegrała z Legią Warszawa.
Myśleliśmy, czy nie przyczepić się go za przepuszczenie strzału Bartosza Kapustki, ale nie… Po kilku powtórkach stwierdzamy, że to był pocisk (legionista trafił idealnie), a Giki był zasłonięty. Pisaliśmy ostatnio, że bramkarz Widzewa w ostatnich meczach nie pomaga, jak należy, ale teraz pomógł. Owszem, zdarzył się błąd, jak niepotrzebne wyjście do piłki aż do narożnika pola karnego, ale nie ma sensu się o to przyczepiać. Mecz kończył z urazem. Czy miało to wpływ na wpuszczonego drugiego gola? Nie. Paweł Wszołek strzelał z bliska.
Lepszy po przerwie. W pierwszej połowie momentami tragiczny. Źle się ustawiał, faulował.
Kolejny raz uratował zespół od straty gola, wybijając piłkę lecącą do bramki. W ogóle zaliczył naprawdę dobry mecz. Uważamy cały czas, że problemem Widzewa nie jest gra środkowych obrońców, ale w ogóle gra obronna drużyny. Żyro należy do tych, którzy się wyróżniają.
Jego gra od początku w środku obrony była zaskoczeniem, ale Portugalczyk podołał zadaniu.
Podoba nam się, jak włącza się do akcji ofensywnych. W obronie też zresztą radził sobie, jak należy.
Piękna asysta przy golu, strzał w słupek z rzutu wolnego. Dobry piłkarz zawsze się obroni. Tyle.
Robi to, co do niego należy.
To on zaczął bramkową akcję, którą sam zakończył celnym strzałem. To jego pierwszy gol dla Widzewa w lidze. Żałujemy, że po 60. minucie został zmieniony (przecież nie grał w Pucharze Polski!). To obok Frana Alvareza jedyny piłkarz, który potrafi otworzyć koledze drogę do bramki. W Warszawie Kerk nie zawiódł.
Też miał udział przy golu dla Widzewa. Ale to tyle. W jego przypadku to już dużo.
Fatalny występ, a grał do końca. Tak niską oceną może podzielić się z trenerem Danielem Myśliwcem, który zostawił go na boisku do końca. To właśnie Rodnić został najbliżej bramki, kiedy na 2:1 strzelił Paweł Wszołek. A z przodu? Bardzo źle. Źle w przyjęciu. Źle w trafianiu w piłkę głową. Do tego zmarnowana sytuacja, gdy po rzucie rożnym uderzył wysoko nad bramką.
Był odważny, nie bał się próbować, ryzykował. Nie wychodziło jednak zbyt często. No, ale tym razem czasem coś wyszło. Cybulski, chociaż bramkarz obronił jego strzał, miał udział przy golu. Także przy tym pierwszym dla Legii, bo odpuścił Bartosza Kapustkę.
Wszedł na boisko i tyle.
Jak wyżej.
Wielka ochota do gry, piękny strzał. Ale pierwszym napastnikiem Widzewa nie będzie nigdy, nawet jeśli będzie bohaterem meczu w Pucharze Polski. Czego by nie zrobił. Zawsze wyżej u trenera Daniela Myśliwca będzie Rondić.
1 Comment
Pora zacząć oceniać Myśliwca, bo błędów coraz więcej. Jeśli Kastrati po pierwszej połowie nie zapracował na zejście, to nie wiem co jeszcze musi zrobić. Rondica to trzeba sprzedać póki ma jakieś bramki na koncie, a Gonga oddać za darmo z pocałowaniem ręki.