Nie ma starych Słowaków, czy piłkarzy po kontuzjach. Widzew tak wzmacnia zespół, że wygląda na to, że naprawdę ma jakiś plan.
1 lipca oficjalnie otworzyło się okno transferowe w polskiej piłce, ale oczywiście kluby już wcześniej sprowadzały nowych zawodników. Królem polowania, chyba nikt nie ma wątpliwości, póki co jest Widzew, który wręcz szaleje. Miał szaleć, bo tak zapowiadał Robert Dobrzycki, który od kilku miesięcy jest właścicielem klubu. Dobrzycki ma ambicję zbudować mocny zespół, który będzie grał w czołówce PKO Ekstraklasy, a wkrótce będzie też sięgał po trofea i ruszy na podbój Europy.
Ale to droga, którą trzeba przejść. Oczywiście można przyśpieszyć i Widzew właśnie to robi. Mindaugas Nikolicius pracuje w pocie czoła i do 2 lipca sprowadził już dziewięciu piłkarzy. W środę zawodnikiem Widzewa został Hiszpan Ricardo Visus. To kolejny obcokrajowiec.
Ale najpierw byli Polacy i to młodzi i perspektywiczni. Widzew nie ściągał 30-latków, tylko graczy, którzy już mają pewne doświadczenie, ale przed nimi najlepsze. Po Sebastianie Bergierze i Antonim Klukowskim do zespołu dołączyli Mariusz Fornalczyk oraz Maciej Kikolski. To czterech Polaków. Niko sięgnął też w międzyczasie po Samuela Akere, a potem Angela Baenę, Diona Gallapeniego, Lindona Selahiego i teraz Visusa. Można być pewnym, że to jeszcze nie jest koniec.
Warto zwrócić uwagę, że Niko (jak zapewne cały klub) ma plan. Litwin zapowiadał, że najpierw skupia się na sprowadzeniu Polaków i tak zrobił. Później miał sięgnąć poza nasz kraj i tak się stało. Nie sprawdziły się zapowiedzi, że do Serca Łodzi przyjedzie wagon Chorwatów. Dyrektor sportowy Widzewa nie poszedł na łatwiznę.
Warto też zwrócić uwagę na to, że do łódzkiej drużyny trafiają piłkarze młodzi. Akere ma 21 lat, Baena – 24, Bergier – 25, Fornalczyk – 22, Gallapeni – 20, Kikolski – 21, Klukowski – 18, Selahi – 26, Visus – 24. Daje to średnią nieco powyżej 22 lat. To wprost imponujące.
Czy Widzew sięgnie w nowym sezonie po mistrzostwo? Czy będzie grał o puchary? Byłoby znakomicie, ale to nie jest takie proste. Samo sprowadzenie dobrych piłkarzy nie wystarczy, trzeba jeszcze zbudować drużynę. Na razie w Widzewie robią to, jak należy. I to bardzo cieszy, szczególnie gdy przypomnimy sobie wiele okien transferowych z przeszłości i ściąganie “dziwnych” piłkarzy, zawodników po długich kontuzjach i oczywiście też bardzo często za darmo.