We wczorajszym meczu z Zagłębiem Sosnowiec części ełkaesiaków zwyczajnie zabrakło prądu. Trudno się temu dziwić – niecałe trzy dni wcześniej grali przecież w niezwykle wyczerpującym derbowym pojedynku. Przyglądając się uważniej wypowiedziom trenera Stawowego sprzed i po meczu z Zagłębiem trudno oprzeć się wrażeniu, że szkoleniowiec nieco przeszacował możliwości fizyczne piłkarzy, którzy wcześniej zagrali 90 minut w meczu z Widzewem.
-Zawodnicy są dobrze przygotowani do sezonu pod względem fizycznym. Te dwa dni wystarczą do tego, by się zregenerować – pewnie oświadczył trener Stawowy na konferencji prasowej przed wyjazdem do Sosnowca zapytany o to czy w najbliższym meczu należy się spodziewać zmian w składzie.
Jak zapowiedział, tak też zrobił. Od pierwszej minuty na Stadionie Ludowym zobaczyliśmy niemal dokładnie tę samą jedenastkę, która niecałe 70 godzin wcześniej wybiegła na 65. derby Łodzi. Jedyną roszadą było zastąpienie Antonio Domingueza Dragoljubem Srniciem.
O ile jednak w pierwszych akcjach meczu ełkaesiacy grali intensywnie, doskakując do rywala momentalnie po stracie piłki, o tyle w późniejszych minutach znacznie zwolnili. Gra ŁKS-u wyglądała na tyle niemrawo, że Stawowy w przerwie zareagował bardzo zdecydowanie, przeprowadzając potrójną (!) zmianę – w miejsce Corrala, Ratajczyka i Srnicia (dwaj pierwsi zagrali w derbach po 90 minut, trzeci wchodził z ławki) wprowadził Sekulskiego, Gryszkiewicza i Nawotkę (w derbach całą trójka weszła na boisko w drugiej połowie).
Jak miało się okazać podczas konferencji po meczu z Zagłębiem, wystarczył jeden dzień, by ton wypowiedzi Stawowego znacząco się zmienił. Kwadrans po ostatnim gwizdku trener ŁKS-u, który jeszcze dzień wcześniej był całkowicie spokojny o wytrzymałość swoich piłkarzy przekonywał bowiem, że to właśnie zmęczenie spowodowało słabszą grę jego zespołu w pierwszych czterdziestu pięciu minutach spotkania w Sosnowcu. –O pierwszej połowie chciałbym bardzo szybko zapomnieć, ale wiem dlaczego mój zespół był niemrawy, grał wolno i niedokładnie. Na pewno było to wynikiem ciężkiego meczu derbowego, który mieliśmy w nogach. W drugiej połowie po zmianach ta nasza gra znacznie się ożywiła – mówił.
Jak jest w takim razie w rzeczywistości z fizyczną odpornością ełkaesiaków? Tak wzorowo jak Stawowy przekonywał w piątek czy jednak z problemami, jak zdawał się sugerować w sobotę? Czy w Sosnowcu trener Stawowy nie przeszacował nieco możliwości piłkarzy, którzy mieli w nogach 90 minut derbowej rywalizacji? To z pewnością tylko niektóre spośród pytań, które warto zadać sobie po sobotnim meczu.
Fot. ŁKS Łódź / Cyfrasport