Po ponad roku przerwy spowodowanej kontuzją, do gry powrócił jeden z ulubieńców kibiców Widzewa-Kuba Wrąbel. W meczu z Piastem wpuścił trzy bramki, ale czy to jego powinniśmy winić za niedzielną porażkę?
434 dni. Tyle czasu minęło od starcia między Górnikiem Polkowice a Widzewem Łódź, które odbyło 13 lutego 2022 roku w ramach rozgrywek Fortuna 1 Ligi. To wtedy doszło do fatalnej kontuzji bramkarza łodzian-Jakuba Wrąbla. Golkiper czerwono-biało-czerwonych zerwał ścięgno Achillesa, które wykluczało go z gry do końca sezonu. Jego miejsce w bramce zajął Konrad Reszka. Wychowanek RTS-u kilka dni po pierwszym występie również doznał kontuzji. Niesamowity pech zmusił władze klubu do działania i ściągnięcia dwóch nowych bramkarzy. Do klubu trafili Wasyl Lytvynenko i Henrich Ravas. Ukrainiec nie zadebiutował w kadrze Widzewa, za to Słowak stał się jej gwiazdą. Świetne występy na boiskach PKO BP Ekstraklasy zaowocowały zainteresowaniem ze strony zagranicznych klubów. Wiosna nie należy jednak do popularnego „Heńka”, który podobnie jak cała drużyna beniaminka przeżywa kryzys. Trener Janusz Niedźwiedź postanowił to wykorzystać i w starciu z Piastem Gliwice, między słupkami po ponad roku przerwy zobaczyliśmy Wrąbla.
Nie był to niestety udany powrót. Bramkarz łodzian wpuścił trzy gole, a RTS przegrał 2:3. Ciężko jednak winić jedynie golkipera widzewiaków za stratę tych goli. Koledzy z pola delikatnie mówiąc nie pomagali, zostawiając przeciwnikom zbyt dużo wolnego miejsca lub tracąc piłkę w nieodpowiedzialny sposób co skutkowało między innymi strzałami z dystansu, czy sytuacją sam na sam.
–Przegraliśmy ten mecz, ale cieszę się z możliwości powrotu między słupki. To dla mnie dużo znaczy. Końcówka w naszym wykonaniu dawała nadzieję na choćby jeden punkt, ale niestety się nie udało. Przegrywamy jako zespół i jako zespół popełniamy błędy. Oczywiście sytuacją sam na sam była dla mnie bardzo trudna, bo piłka była w naszym posiadaniu przez co nie byłem odpowiednio ustawiony od samego początku akcji. Rywal był rozpędzony i bardzo umiejętnie mnie minął, więc nie miałem już tak właściwie nic do powiedzenia. Myśle, że jeśli chodzi o całokształt to moja gra nie wyglądała źle. Nie grałem ponad rok, ale mam nadzieję, że trener da mi szanse także w następnych spotkaniach-powiedział Wrąbel.
ZOBACZ TAKŻE>>>Zatęskniliśmy za Pawłem Tomczykiem [OCENY WIDZEWA]
Sytuacja beniaminka w tabeli PKO BP Ekstraklasy robi się nieciekawa. RTS ma siedem punktów przewagi nad strefą spadkową i w następnych meczach mierzyć się będzie z zespołami z dołu ligi. Zwycięstwo w meczu z Zagłębiem Lubin, z którym Widzew zmierzy się w sobotę dałoby łodzianom nie tylko “pozytywnego kopa”, który pozwoliłby im się podnieść psychicznie po ostatnich tygodniach marazmu, ale zdecydowanie przybliżyłby do utrzymania zespołu z Piłsudskiego. Jak do całej sytuacji podchodzi szatnia czterokrotnego mistrza Polski?
–W poprzednich spotkaniach często bywało tak, że to my stwarzaliśmy sytuacje bramkowe, ale to rywal strzelał nam gole. Dziś przez większość gry nie potrafiliśmy zagrozić bramce Piasta, jednocześnie popełniając proste błędy, które oni potrafili wykorzystać. Będziemy dawać z siebie wszystko w każdym kolejnym spotkaniu, jestem tego pewien. Mamy jeszcze kilka punktów zapasu, musimy w końcu zapunktować, żeby złapać oddech-zakończył golkiper Widzewa.