–Chodziło mi o to, że Kopenhaga w tym momencie swojego istnienia ma większe możliwości finansowe niż ŁKS – tłumaczy Janusz Dziedzic, dyrektor sportowy klubu z al. Unii.
Janusz Dziedzic, dyrektor sportowy ŁKS-u ma szansę zapisać się w historii klubu. Nie zdarzyło się jeszcze, żeby w jednym sezonie łodzianie zarobili na transferach więcej niż kilka milionów złotych, a wszystko wskazuje na to, że jeżeli Aleksander Bobek odejdzie zimą, beniaminek ekstraklasy zanotuje rekordowe przychody. Włączając w wyliczenia transfer Mateusza Kowalczyka, łodzianie mogą zarobić nawet 20 milionów złotych.
Coraz częściej mówi się o zainteresowaniu FC Kopenhagi. To klub, w którym występuje Kamil Grabara (więcej tutaj).
– To dla nas ważny zawodnik, ale jesteśmy małym klubem w Polsce, więc gdy zawodnik rozwija się pozytywnie, to zawsze w naszym interesie jest sprzedaż do większego klubu – miał powiedzieć Dziedzic dziennikarzom portalu tipsbladet.
Rozwścieczył kibiców i nic dziwnego, bo ŁKS wcale nie jest małym klubem w skali kraju. Podkreślają to zawodnicy i trenerzy, którzy pracują przy al. Unii. Ale okazuje się, że dyrektor sportowy łodzian mógł zostać źle odebrany.
Czytaj także: Dla ŁKS-u daje z siebie wszystko. Potrzebuje pomocy.
– Nigdy nie powiedziałbym, że ŁKS to mały klub. Grałem tu i pracuję po to, żeby drużyna wróciła do polskiego topu. Musiałem zostać źle odebrany. A może zawinił translator? Chodziło mi o to, że Kopenhaga w tym momencie swojego istnienia ma większe możliwości finansowe niż ŁKS. Duńczycy awansowali do fazy pucharowej Ligi Mistrzów, a my walczymy o utrzymanie. Finansowo są w tym momencie wyżej niż my. Dziennikarzom powiedziałem, że zdaje sobie sprawę, że po naszych najbardziej utalentowanych zawodników będą przychodziły bogatsze kluby, z lig lepszych niż ekstraklasa – tłumaczy zapytany przez nas Dziedzic.
Co ciekawe, kilka godzin po tym, jak o sytuacji dowiedzieli się łódzcy kibice i działacze, treść wywiadu rzeczywiście została zmieniona na słowa, o których Dziedzic mówił w rozmowie z Łódzkim Sportem.
–Jest dla nas ważnym zawodnikiem, ale nie jesteśmy największym klubem na świecie, więc oczywiście rozważymy sprzedaż Bobka, jeśli otrzymamy za niego naprawdę dobrą ofertę – można teraz przeczytać na duńskim portalu.
1 Comment
Ależ oczywiście że łks to mały klub. Przez zachowanie swoich kibiców czy władz. Ciągłe obrażanie rywali, mieszkańców miasta, to pokazuje jak malutki i żałosny jest to klubik, udający że jest coś wart, a póki co ze złości potrafiący jedynie zionąć nienawiścią.