Atlas Arena widziała już zwycięstwo Polek w meczu z Amerykankami. Czy podopieczne Stefano Lavariniego powtórzą w sobotę ten wyczyn?
Polki zagrały słaby mecz, ale pokonały reprezentację Niemiec 3:2. Zrównały się punktami z reprezentacją Włoch, która w piątek przegrała z USA. Przed brązowymi medalistkami Ligi Narodów kluczowe spotkania. W sobotę zmierzą się z Amerykankami. Zwycięstwo może sprawić, że wrócą na miejsce premiowane awansem na igrzyska.
Podopieczne Stefano Lavariniego podniosły się po porażce z Tajlandią. Dzięki temu, że w czwartkowym meczu zdobył punkt, a w piątkowym dwa, dogoniły reprezentację Włoch.
– Po środowym, przegranym meczu z Tajlandią wiedziałyśmy, że musimy się podnieść i pokazać nasz charakter, który niestety w tamtym spotkaniu został troszeczkę przytłumiony i moim zdaniem dzisiaj się nam to udało. W ten mecz weszłyśmy dosyć agresywnie, z większą pewnością, chociaż od początku nie szło nam najlepiej – bardzo się cieszę, że finalnie jednak udało nam się znaleźć sposób na Niemki, dlatego dzisiaj cieszymy się ze zwycięstwa. Wierzę w dziewczyny, w naszą drużynę i w to, że w ciągu kolejnych dwóch dni wszystko ułoży się po naszej myśli. Mimo sporej liczby błędów i straconych punktów, w tym meczu nie pozwoliłyśmy, żeby niepokój przejął kontrolę – powiedziała Agnieszka Korneluk, środkowa reprezentacji Polski.
Mecz z USA będzie kluczowy. Według Joanny Wołosz, rozgrywającej, najważniejsze będzie opanowanie emocji.
– Trzeba przyznać, że dziewczyny dzisiaj naprawdę świetnie wyciągnęły ten mecz, gołym okiem było widać, że był grany na ogromnych emocjach, ale na szczęście nie one przejęły kontrolę i nie przeszkodziły w odniesieniu wygranej. Teraz musimy się skupić już tylko i wyłącznie na nadchodzącym starciu z Amerykankami, a dzisiejsza wygrana na pewno pozwoli nam się jeszcze przed nim podbudować – wyjaśniła Wołosz.
Polki zagrają z USA o 17:30. O 20:30 Niemki zmierzą się z Włoszkami. O 11:30 rozpocznie się mecz Słowenii z Kolumbią. Na 14:30 zaplanowano spotkanie Tajek z Koreankami.