Udany debiut Marcina Kaczmarka na ławce trenerskiej Widzewa. Pod wodzą zatrudnionego w poniedziałek szkoleniowca łodzianie pokonali Stomil Olsztyn 2:0. W barwach zespołu z al. Piłsudskiego nie wystąpił jeszcze Marcin Robak, który spotkanie oglądał w roli widza.
W meczu ze Stomilem szkoleniowiec chciał się przyjrzeć wszystkim zawodnikom Widzewa, również tym, którzy niedawno zostali wystawieni na listę transferową. Nic więc dziwnego, że w szatni łódzkiej drużyny było dość tłoczno. Kaczmarek zabrał na mecz z pierwszoligowcem 27 piłkarzy! Nie ze wszystkich skorzystał. Ponownie testowany był Mikołaj Juchacz.
Pierwsze minuty należały do zespołu Widzewa. Łodzianie spokojnie rozgrywali piłkę, stwarzając w początkowej fazie meczu kilka okazji. Najlepszą sytuację w pierwszych 10. minutach miał jednak Stomil. Grzegorz Lech wykorzystał nieporozumienie w szeregach łódzkiej drużyny po wyrzucie piłki z autu, lecz uderzył wprost w Patryka Wolańskiego. W 18. minucie niezłą akcję przeprowadził Marcel Pięczek, Adamowi Radwańskiemu zabrakło precyzji, żeby umieścić piłkę w siatce Stomilu. Chwilę później uczynił to Rafał Wolsztyński.
Po strzale z dystansu Radwańskiego futbolówka trafiła pod nogi napastnika. Wolsztyński zachował zimną krew w polu karnym zespołu z Olsztyna i otworzył wynik spotkania. W 25. minucie napastnik ponownie pokonał Michała Leszczyńskiego. Po zdobyciu dwóch bramek Widzew kontrolował przebieg wydarzeń na boisku. Stomil próbował strzelić kontaktowego gola, ale nie potrafił pokonać Wolańskiego. Starał się przede wszystkim Lech, nie był to jednak jego dzień. Łodzianie prezentowali się zdecydowanie lepiej.
W przerwie Kaczmarek dokonał kilku zmian, na murawie pojawił się testowany zawodnik, którego nazwiska klub nie chciał ujawnić. Sprawdzian rozpoczął od mocnego uderzenia, po jego strzale piłka odbiła się od poprzeczki. Druga połowa miała podobny przebieg, jak pierwsza. Zespół z al. Piłsudskiego atakował, ale brakowało ostatniego podania. W tej części gry brakowało klarownych sytuacji. Niezłą szansę na zdobycie bramki miał Chistopher Mandiangu, źle uderzył z rzutu wolnego. Nieźle spisywał się natomiast Kacper Falon, posyłając niezłe piłki do Filipa Mihaljevicia.
W 68. minucie Stomil przedarł się pod pole karne Widzewa. Strzał Mateusza Cetnarskiego znakomicie obronił Piotr Zalewski. Rezerwowy bramkarz łódzkiej drużyny miał trochę pracy, łodzianie oddali bowiem pole rywalowi. W 77. minucie była jednak szansa na 3:0. Z linii pola karego przestrzelił Falon, posyłając piłkę nad poprzeczką. Końcówka sparingu była nieco senna. Wart odnotowania jest strzał Macieja Kazimierowicza w 86. minucie, obroniony przez Piotra Skibę. Szczęścia próbował również Mandiangu, Skiba ponownie był na posterunku.
To był kolejny udany sparing Widzewa. Łodzianie na tle Stomilu zaprezentowali kilka widowiskowych akcji, potrafili wyjść z nałożonego przez rywala pressingu, a przede wszystkim nie stracili bramki. Co prawda było kilka błędów w defensywie, ale który zespół ich nie popełnia…
Widzew Łódź – Stomil Olsztyn 2:0 (2:0)
Bramki:
Wolsztyński 19., 25.
Widzew: Wolański (46. Zalewski) – Turzyniecki (46. Kozłowski), Zieleniecki (69. Tanżyna), Tanżyna (46. Kazimierowicz), Pięczek (46. Stefaniak) – Mąka (46. zawodnik testowany), Juchacz, Radwański (46. Zejdler), Ameyaw (46. Mandiangu) – Kita (46. Falon), Wolsztyński (46. Mihaljević).
Fot. Widzew Łódź