– Cieszę się, że mogłem zagrać przeciwko Grosickiemu, a tym bardziej, że udało się mi się go powstrzymać – powiedział Kamil Dankowski, kapitan ŁKS-u.
Zdaniem wielu osób, w meczu z Pogonią zaprezentowałeś się najlepiej w tym sezonie. Chwalił cię nawet Kazimierz Moskal, który nie lubi publicznie oceniać zawodników. W szatni byłby pewnie duży niedosyt, gdybyście nie wygrali tego spotkania?
Kamil Dankowski: Byłby niedosyt, ponieważ mieliśmy swoje sytuacje i jak to trener podkreślił, był to nasz najlepszy mecz w tych rozgrywkach. Przede wszystkim cieszą te trzy punkty. Każde “oczka” są dla nas bardzo ważne. Fajnie, że udało się je zdobyć z dobrą drużyną. Pogoń grała w tym sezonie w pucharach, walczy o najwyższe cele w lidze. Wynik pokazuje, że nasza praca idzie ku dobremu.
W meczu z Pogonią Szczecin grałeś na stronie Kamila Grosickiego. Poza strzałem w słupek, reprezentant Polski został praktycznie wyłączony z gry. Trudno gra się na takich piłkarzy? Jak przygotowujesz się do takich pojedynków?
Oglądam regularnie mecze ekstraklasy, obserwowałem go w spotkaniach europejskich pucharów. Myślę, że każdy wie, jakie są jego główne atuty i na tym się skupiałem. Cieszę się, że mogłem zagrać przeciwko niemu, a tym bardziej, że udało się mi się go powstrzymać. Jest to topowy zawodnik naszej ligi, więc takie występy dają mi motywację do dalszej cięższej pracy.
Dwa ostatnie spotkania rozegrałeś jako wahadłowy. Jaka jest specyfika tej pozycji? Podoba ci się granie nieco wyżej, w nowej roli?
Nie ma większej różnicy pomiędzy grą bocznego obrońcy, a grą wahadłowego. Na obu pozycjach mam prawie te same założenia. Grając na wahadle, mogę być bliżej bramki przeciwnika i częściej pokazywać swoje walory ofensywne. Ale ogólnie rzecz biorąc, nie ma w tym większej różnicy.
Trudno gra się z opaską kapitańską na ramieniu, czy jest to dodatkowa motywacja przed meczem?
Bardzo cieszy mnie to, że mogę być kapitanem takiej drużyny jak ŁKS. Każdy chciałby być nosić opaskę kapitańską w takim zespole. Wiadomo, że pierwszym kapitanem jest Adaś (chodzi o Adama Marciniaka – przyp. red.), ale cieszę się, że gdy nie ma go na boisku, to mogę pełnić tę funkcję i pomagać w zespołowi w dobrej grze oraz wygrywaniu meczów.
Jak wspominasz aferę proporczykową? Zdenerwowałeś się, gdy Patryk Stępiński nie przyjął proporczyka, czy przeszedłeś obok tego obojętnie?
Na początku trochę zgłupiałem. Powiedział, że nie przyjmie naszego proporczyka, ponieważ widnieje tam hasło “Reprezentacja Łodzi”. Na początku zabrałem ten proporczyk, ale stwierdziłem, że jak on się nie chce wymienić, to oddałem mu go i tyle. Widziałem, że w mediach się dużo o tym pisało, ale po mnie to spłynęło. W ogóle się tym nie przejąłem.
Jak oceniasz współpracę z Kazimierzem Moskalem? W jakim aspekcie rozwinąłeś się najbardziej, pracując z tym trenerem?
Najbardziej rozwinąłem się w aspekcie taktycznym i mentalnym. Jestem bardziej dojrzałym piłkarzem. Wiem, czego trener ode mnie wymaga. Muszę na każdym treningu pokazywać najlepszą swoją wersję, ponieważ zwraca na to uwagę. Bez tego nie będę mógł grać regularnie w pierwszym składzie.
Co jest największą siłą obecnego ŁKS-u?
Drużyna i mentalność. Mamy fajny, poukładany zespół. Jak na to, że nie przepracowaliśmy razem całego okresu przygotowawczego, to i tak dobrze to wygląda. Trener ma teraz taką filozofię, że teraz przeszliśmy na formację 3-4-3. Jesteśmy razem cały czas, widać to po naszych strzelonych bramkach. Nie spuszczamy głów, do końca meczów walczymy o pozytywny rezultat.
ŁKS to obok Śląska Wrocław jeden z dwóch klubów w twojej seniorskiej karierze. Jak bardzo związałeś się emocjonalnie z drużyną i miastem?
Był cięższy okres, gdy rozwaliłem kolano i nie awansowaliśmy do ekstraklasy. Później wróciłem i wszystko dobrze się układa. Pomogłem drużynie w powrocie do piłkarskiej elity, co było celem numer jeden dla wszystkich osób w klubie. Mamy fantastycznych kibiców, dobre miasto do życia i gry w piłkę. Nic tylko trenować i dawać jak najwięcej z siebie.
Wiemy, że znasz się z Adrianem Łyszczarzem jeszcze z czasów wspólnej gry w Śląsku Wrocław. Czy Adrian faktycznie był bliski trafienia do ŁKS-u przed tym sezonem, i czy w ogóle taki temat istniał?
Potencjalny transfer Adriana nie miał nic wspólnego z moim komentarzem na Instagramie. Odnosił się tylko do jego formy. Wierzę, że teraz po prostu pokaże na co go stać. Źle to ludzie odebrali. A jeśli chodzi o to, czy faktycznie był taki temat – nie mam pojęcia.
W meczu z Puszczą obydwie drużyny będą grać tak naprawdę na wyjeździe (niepołomiczanie swoje spotkania rozgrywają na w Krakowie – przyp. red.). Pomoże to ŁKS-owi odnieść pierwsze od lutego wyjazdowe zwycięstwo?
Atut własnego stadionu na pewno robi dużą robotę. Widać to też po nas, ponieważ na własnym obiekcie jesteśmy już od dłuższego czasu niepokonani. Jedziemy tam wygrać mecz i na pewno cieszymy się, że nasi kibice będą tam tak liczną grupą. Wiem, że ich wsparcie będzie nam potrzebne.
Z Kamilem Dankowskim rozmawiał Adam Kowalewicz
2 Comments
Przetłumaczmy najważniejszą wg autora część wywiadu:
KIbol Łksu: Fajną prowokację wymyśliliście. Zdenerwowałeś się że się nie udała?
Prowokator, piłkarz łksu: Do tej pory wydawało mi się, że w Łodzi jest tylko jeden klub, bo krzyczymy zawsze przed meczem “Klubem Łodzi jest ŁKS”, więc to była logiczna informacja. Okazało się, że w Łodzi nie dość że jest inny klub, to jeszcze znacznie lepszy od łksu i ze znacznie większą liczbą kibiców. Dlatego zgłupiałem. Okłamywali mnie w klubie. Prowokacja naszych władz, które dały mi ten proporczyk, wobec innego klubu z tego samego miasta. spłynęła po mnie.
PS. Albo kapitan Łksu nie potrafi przekazać tego co myśli, albo pan kijewski ma problem z przepisaniem słowa mówionego. Zagadka: jaki proporczyk Dankowski zabrał, a jaki oddał?
“(Stępiński) Powiedział, że nie przyjmie naszego proporczyka, ponieważ widnieje tam hasło “Reprezentacja Łodzi”. Na początku zabrałem ten proporczyk, ale stwierdziłem, że jak on się nie chce wymienić, to oddałem mu go i tyle.”
Po stronie ŁKS-u i po stronie Widzewa mamy niegroźną dziecinadę. Z jednej strony “Rodowici Łodzianie” i “Reprezentacja Łodzi”, z drugiej “Władcy miasta włókniarzy” i “Tutaj bije serce Łodzi”. Widzew to tacy sami Łodzianie jak ŁKS, a skoro Widzew obecnie lepszy, to bardziej zasługuje na miano “Reprezentacji Łodzi”, z drugiej strony serce Łodzi może bić dla każdego w innym miejscu. Jeśli ktoś jest władcą tego miasta to raczej Pani Prezydent. Czymś dużo gorszym jest antysemityzm i wulgaryzmy w przypadku jednej i drugiej drużyny. O ile dziecinadę powinniśmy traktować z przymróżeniem oka, to wulgaryzmy i antysemityzm już są poważnym problemem i nie powinny być akceptowalne. Jak to zmienić? Przydałaby się wspólna akcja obu klubów – piłkarzy obecnych i byłych, trenerów, działaczy, znanych kibiców z grona VIP-ów na rzecz potępienia wulgaryzmów i antysemityzmu oraz wykazania szacunku dla rywala. Jeśli o mnie chodzi to jestem kibicem Widzewa i ŁKS-u, ale trochę bardziej ŁKS-u. Innym rekomenduje to samo, nawet jak ktoś będzie trochę bardziej pro-widzewski.