Jest niemal przesądzone, że druga drużyna Widzewa nie wywalczy awansu do 3. ligi. To już kolejny rok, kiedy się to nie udaje. A zespół kosztuje naprawdę sporo.
W środę zespół trenera Michała Czaplarskiego podzielił się punktami z Sokołem Aleksandrów. Tytuł relacji z tego meczu na oficjalnej stronie Widzew “Remis rezerw z liderem” i może brzmieć jak sukces łódzkiej drużyny, ale sukcesem z pewnością nie jest. To było spotkanie, które trzeba było wygrać, by marzyć jeszcze o awansie do 3. ligi, czyli na czwarty poziom rozgrywkowy. Bo Widzew II utknął na piątym poziomie.
To był już zresztą drugi kolejny remis rezerw, bo kolejkę wcześniej nie dali rady wygrać z Gminnym Klubem Sportowym Orkan Buczek.
Na dwie kolejki przed końcem podopieczni Czaplarskiego tracą do Sokoła 6 punktów. Jeden punkt da więc aleksandrowianom awans.
Właśnie remisy pogrążyły Widzew. W tym sezonie przegrał tylko dwa mecze, tyle, co Sokół, ale aż dziewięć razy podzielił się punktami. To więc strata 18 punktów. Jesienią, gdy drużynę prowadził jeszcze Krzysztof Chrobak, zespół z Łodzianki zaliczył fatalną serię czterech meczów bez wygranej i dwiema przegranymi. To chyba wtedy uciekł awans, chociaż oczywiście był jeszcze czas, by straty odrobić.
W poprzednim sezonie Widzew II spisywał się bardzo dobrze, pod wodzą Patryka Czubaka zdobył aż 99 punktów (teraz ma tylko 72) i przegrał tylko raz! Ale i tak był ktoś lepszy – wtedy to GKS Bełchatów, który uzbierał aż 102 punkty. Przegrał o jeden mecz więcej, ale znów Widzew miał za dużo remisów – sześć wobec trzech GKS-u.
CZYTAJ TEŻ: Dyrektor Akademii Widzewa: Trzeba odmłodzić drużynę rezerw
Jeszcze sezon wcześniej – 2021/2022 – rezerwy zajęły czwarte miejsce. Wtedy awans wywalczyła Warta Sieradz. Widzew z promocji do wyższej ligi cieszył się w 2021 roku, kiedy wygrał rywalizację w lidze okręgowej, czyli na piątym poziomie rozgrywkowym. Plany były takie, by drużyna przechodziła kolejne szczeble. Szefowie klubu podkreślali, że to bardzo ważne, by młodzi piłkarze mogli się ogrywać na jak najwyższym poziomie, by rywalizowali z lepszymi piłkarzami i dzięki temu się rozwijali. A tymczasem to już trzeci rok w Betcris IV Lidze i już niemal na pewno wiadomo, że będzie kolejny.
W ubiegłym roku ówczesny prezes Widzewa Mateusz Dróżdż mówił, że drużyna rezerw kosztuje klub milion złotych na sezon. To naprawdę spore pieniądze.
Może łatwiej byłoby przełknąć te porażki, gdyby rezerwy dawały pierwszej drużynie wartościowych graczy. Ale tak nie jest. Poza tym w tym zespole jest sporo starszych piłkarzy jak Daniel Tanżyna, Daniel Mąka, Marcin Kozłowski i Kamil Tlaga. Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że to bardziej im opłaca się grać w Widzewie, niż Widzewowi to, że oni grają w drugim zespole.
Kolejne spodziewane niepowodzenie rezerw musi oznaczać zmiany. Zapowiadał to już zresztą jakiś czas temu Piotr Urban, nowy szef Akademii Widzewa, który w wywiadzie dla Łódzkiego Sportu mówił m.in.: – Ważne jest dla nas, żeby do trzeciej ligi nasze rezerwy awansowały, bo to już jest odpowiedni poziom, żeby młodzi zawodnicy się rozwijali. Czwarta liga to jednak za niskie wymagania – stwierdził. Za niskie, ale i tak wygrać tej ligi Widzew nie potrafi rok po roku.
I dodał: – Musimy jednak odmłodzić naszą drużynę rezerw i to też powiedziałem w klubie. Potrzebujesz kilku doświadczonych graczy, ale tylko kilku, którzy dodadzą jakości i będą mieli odpowiedni charakter. Nie zrobimy tego w jednym okienku transferowym, ale jeśli zrobimy to w ciągu kilku okienek, to sprawi to, że ten proces odmładzania zespołu nie będzie tak gwałtowny. Wszyscy w klubie zgodzili się, co do tej kwestii i mam nadzieję, że wkrótce zacznie się to zmieniać.
W sobotę Widzew II zagra na wyjeździe z Polonią Piotrków Trybunalski, a Sokół w Aleksandrowie z Orkanem Buczek.
Autorem tekstu jest Łukasz Kowalczyk