Kelechukwu Ebenezer Ibe-Torti, coraz śmielej puka do drzwi pierwszego składu ŁKS-u. Po świetnie przepracowanym okresie przygotowawczym w Side, wiosną dostawał od Marcina Pogorzały, ówczesnego trenera łodzian wiele szans. Najlepiej wyszedł mu mecz z Sandecją Nowy Sącz, w który zdobył gola na 2:0.
– To był dla nas trudny rok. Mieliśmy dużo problemów w klubie, ale również na boisku. Słabo szło nam kreowanie sytuacji czy po prostu strzelanie goli. Z drugiej strony będę wspominał go dobrze. Zdobyłem bramkę przed własną publicznością, co bardzo mi pomogło. Zyskałem pewność siebie. Moje salto po golu było zaplanowane. Ustaliłem sobie, że jeśli trafię do siatki, to właśnie tak będę świętował – mówi 20-latek w rozmowie z Przeglądem Sportowym (dostępna tutaj).
Skrzydłowy uważa, że przeskok między juniorską piłką, a rozgrywkami pierwszej ligi nie był prosty. – Przeskok był duży. Była spora różnica pod względem fizycznym i taktycznym. W ŁKS poznałem piłkę seniorską, a to zupełnie inne granie. Koledzy przyjęli mnie dobrze, dużo mi pomagali. Zawsze miałem wsparcie od nich i trenera – powiedział Kelechukwu.
Młody ełkaesiak ma dwa obywatelstwa – nigeryjskie i polskie. Chociaż więcej czasu spędził w Polsce, do której przyjechał wraz z rodziną gdy miał trzy lata, to pierwsza zgłosiła się po niego młodzieżowa kadra Nigerii. – To było dziwne i bardzo trudne doświadczenie. Podróż trwała krótko, wziąłem udział zaledwie w procesie selekcji, a w turnieju nie wystąpiłem. Sądzę, że kierownictwo nigeryjskiej kadry bardziej skoncentrowało się na piłkarzach grających w ojczyźnie. Gdybym w tym momencie dostał ponowne powołanie do nigeryjskiej kadry, tobym je odrzucił. Ze względu na możliwości, jakie dostałem w Polsce. Może kiedyś coś się zmieni, ale na razie gram dla Polski – wyjaśnił Kelechukwu.
Czytaj także: Młodzieżowcy ŁKS-u zagrali z Włochami.